reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpień 2010

Pajka gratulacje i dużo zdrówka!
Od rodzinki wróciliśmy we wtorek wieczorkiem. Było fajnie i wsio ok. Mam jakieś dziwne spowolniony komp i mnie wnerwia...poza tym jakoś nie mam werwy do pisania...pozdrowionka dla wszystkich!
 
reklama
Dziewczyny, wielkie dzięki, a teraz ...

Relacja porodowa :-p

W niedzielę o godzinie 18:00 zapakowani w samochodzie ruszyliśmy w stronę do Poznania rodzić Weronikę. Skurcze co 5 minut. Adzika w połowie drogi mieliśmy zostawić na działce u moich rodziców, tak kilka buziaków i jazda dalej na Poznań. Nie przypuszczałam, że moment rozstania z Adzikiem na kilka dni będzie dla mnie tak trudny, tym bardziej, że Ona sama czuła, że coś się święci. Przytuliłam Ją i nie mogłam opanować płaczu (nawet teraz na samo wspomnienie) serce czułam, że mi pęka, a tu trzeba jechać, nie ma odwrotu. 5 dni powtarzałam sobie jak wariatka i gdy zapakowałam się do auta wpadłam w taką rozpacz, że wyłam, łzy leciały, zła na cały świat. W połowie drogi do Poznania skurcze zaczynały zanikać, czas między nimi się wydłużał, A. zabrał mnie jeszcze na lody, no i o 19:30 wylądowaliśmy dopiero na IP.

Dałam znać mojej położnej - koleżance, akurat miała dyżur nocny, że jesteśmy na IP, a pani na IP zaczęła już wypisywać dokumenty do przyjęcia. Nie wyglądałam na rodzącą, podczas całego pobytu na IP jakieś 30 minut chwycił mnie aż jeden skurcz i to taki lekki, ktg ok, podczas badania szyjka zamknięta, gdzieś tam daleko z tyłu. Pytanie zostaję czy nie? Bo przyjąć mnie musieli, ja mogłam na własne życzenie podpisać papiery i wyjść. No i tak sobie staliśmy i gdybałam z nimi czy urodzę czy nie. Kumpela powiedziała zostań, poobserwujemy Cię. Ja myślałam kategoriami wracam do Adzika, tylko co jak to się rozkręci i w krótkim czasie będę musiała Ją drugi raz porzucić? W szpitalu miałam zostać na 3 dni, najwyżej wcześniej wyjść na własne życzenie.

Zdecydowaliśmy z A., że zostaję i zrobię wszystko by skurcze wróciły. Ha! Plan był, A. pojechał do domu, Ada została na noc u moich rodziców.

Na patologii trafiłam do pokoju z dziewczyną, która umarłego zagadałaby na śmierć, ja potrzebowałam towarzysza niemowy. :-p Była bardzo sympatyczna, powiedziała mi, że w przeciągu 24h z tego łóżka 3 dziewczyny wyjechały na porodówkę i urodziły i tej myśli chwyciłam się jak tonący brzytwy. ;-)
21:00 nic, zero cisza, znowu zła na cały świat, jeszcze po telefonicznej rozmowie z mamą, że Ada sobie grzecznie leży, ale nie może zasnąć, żałowałam, że się nie podpisałam tych papierów, że idę do domu. Wzięłam do ręki notes i długopis i ... zaczęłam rysować w nim wszystko to co zazwyczaj rysuję z Adą kredą na chodnikach, ulicach. Tak sobie rysowałam, potem ten zeszyt przytuliłam do serca i znowu się rozryczałam. (tak jak teraz). Byłam w psychicznej rozsypce. :-(
Przyszła kumpela, że nie widzi by to się do rana rozkręciło, więc jak nie będę wstanie tu wyleżeć to mam się wypisać. A najlepiej mam zrobić tak by skurcze wróciły. Ha, ciekawe jak? :rolleyes2: Współtowarzyszka pokoju powiedziała mi, że póki co mam się skupić na dzidzi w brzuszku, a Adriannie u dziadków na pewno jest dobrze. Wcale mi lżej nie było i chciałam by się zamknęła, choć gadała z sensem. Po prostu ja byłam nieznośna i mało towarzyska. :dry:

Godzina 22:00 z zegarkiem w ręku pojawił się skurcz, po 25 minutach kolejny i kiedy naliczyłam ich 4 nadzieja wróciła, że to pozostanie na patologii może nie jest złe. Pewnie cała noc przede mną aż się to rozkręci, bo przecież cała niedzielę się rozkręcało, aż doszło do 5 minut. No nic, skupmy się. Ok, 1:00 w nocy skurcze co 10 minut, piszę do kumpeli na porodówce, że mam takie i takie skurcze, dostaję sms zwrotnego, "to zrób jeszcze tak by Ci odeszły wody, wtedy się zgarniamy". Myślałam, że padnę jak to przeczytałam. Jak się robi by odeszły wody? :oo2: Zaczęłam gadać w myślach do Weroniki, że ma sobie tam urządzić taką imprezę by wody zaczęły się chociaż sączyć. No i tak sobie leżałam, wstając co jakiś czas do wc, z tymi skurczami. O 4:00 coś mi poleciało między nogami, poleciałam dosłownie do wc, z wielką nadzieję, siadam, leci i leci i to nie siku, aż zaklaskałam Weronice, wody mi odchodzą!!! I za chwilę przyszedł taki skurcz, że myślałam, że się osram. :sorry2:
Próbowałam się dotargać się w stronę łóżka, po drodze już naciskając na ścianie przycisk "pielęgniarka/położna", przyszła szybciutko, mówię co i jak, Ona, że to pod ktg, lekarz został wezwany od razy, porodówka poinformowana. Coś się dzieje, a ja telefon do A., że ma przyjeżdżać. KTG ok, skurcze są, na poziomie 80% co 5 minut, zapis trwał minut 30. Na badanie, podczas badania, szyjka zamknięta, rozwarcie na opuszek palca, ale znowu poleciały wody i to sporo, jazda na porodówkę.
Kumpela po mnie przyszła i poszłyśmy. Bardzo miła dla oka sala porodowa, no i to by było tyle, bo była godzina przed 5:00 a ja wiedziałam, że ewentualne CC jak będzie to rano, chyba, że coś się zacznie dziać na tyle, że machną prędzej. Póki co decyzją lekarza z patologii SN i vacuum. Decyzja lekarza w ogóle do mnie nie docierała. :dry:

Kumpela do 7:00 miała dyżur, potem zostawała by mi potowarzysz, kazała się wyrobić do 14:00, bo na 16:00 ma już plany. Mądralińska. :-p Usadowiłam się w wannie i gdyby ode mnie to zależało, to w tej wannie mogłabym siedzieć i siedzieć, bo gdy nadchodził skurcz, a A. polewał mnie ciepłą wodą po brzuchu i poniżej to ulga niesamowita. Ale nie ma lekko, trza było w końcu wyjść i tak pewnie zużyłam ilość wody, która przysługuje na trzy rodzące. ;-) Zrobiła mi badanie o 6:45, brak postępu porodu, poszła i zaczęła nakręcać sprawę na CC, dostałam wskazówki co mam mówić, by to CC nastąpiło, czyli gdzie mnie boli, czyli miałam odstawić szopkę, ojj bardzo chętnie. :tak:
Zmiana dyżurujących, kumpela już nic nie mogła, mogła tylko być ze mną i mówić do mnie. Badanie o 7:30 przez lekarkę, która miała prowadzić mój poród i głos oznajmiający 3,5 cm rozwarcia. Na sali zrobiła się cisza, Ania gra swoją szopkę, że boli tu i tu, lekarska wyszła, kumpela kazała zrobić badanie położnej, która mnie przejęła, że to niemożliwe, bo 45 minut temu było zero, położna bada i oznajmia, że rozwarcie dobre 4, nawet o 5 by się pokusiła. A ja jęczę o to CC i nagle słyszę uradowany głos kumpeli "możesz przestać jęczeć, teraz już nikt Ci tu cesarki nie zrobi, rodzimy SN." :tak: A zaraz po tym słyszę A. "to Cię porobiła z tą cesarką" :-p Kazano mi zmienić pozycję do porodu SN. A co zrobiła Ania? Strzeliła focha. :evil: Postanowiłam się nie odzywać. A. mówi do kumpeli, że teraz ma za swoje, że znając mnie to pewnie współpracować już nie będę i jeszcze pewnie zaraz im tu omdleję. :-p Tak tak zemdleć to byłoby to sobie myślę, ale słyszę kumpelę, "dobra dobra bez ściemy, tętno w normie, tętno dziecka w normie, nie wygląda na mdlejącą" ;-)

No i chwilę później dostałam OPR od kumpeli i owej położnej na dyżurze, tzn. one stały nade mną i donośnym głosem nawoływały mnie do współpracy, a ja akurat byłam w momencie gdy musiałam sobie to wszystko w głowie poukładać, że rodzę SN, że będzie vacuum, że muszę zacząć współpracować dla dobra Weroniki, bo przecież sama nie urodzę. :sorry2:

(...)


A ja? Nie mogłam uwierzyć, że urodziłam SN, że pokonałam mój próg bólu i dałam radę, byłam z siebie dumna. Podczas porodu raz pomyślałam o Adriannie i był to ten moment kiedy strzeliłam focha, myśl o Niej spowodowała, że inaczej podeszłam do sprawy, w jednej chwili dorosłam, dorosłam by sprostać zadaniu, bo moim córkom to się należy... :tak:

Po 2h, kiedy już świat obiegła informacja o narodzinach naszego cudu przywieźli Ją, całą i zdrową i naszą. :laugh2:

Następny poród przewidujemy na lata 2015-2016, chyba bardziej 2016, oczywiście SN. :laugh2:

wow, co za relacja, czytalam z zapartym tchem :szok::-D
tak btw, to za tydzien testuje, 3majcie kciuki :-)
 
hej dziewczyny, jestem mamą z września 2011, powiedzcie mi na jaki rozmiar kupujecie dzieciakom kurteczki na zimę?? wyniuchałam fajną przecenę w moim jednym z ulubionych sklepów i chciałam małej na przyszły rok kupić bo na ten sezon już mamy, ale nie jestem pewna co do rozmiaru... moja Milena raczej z tych większo-typowych dzieci jest, myślicie 98 czy może 104??
 
zalezy z jakiej firmy, ale raczej 98, są naprawde duze. Sara poki co nosi 92, a ma 2 lata i 2 m-ce i pewnie jeszcze dlugo ponosi (a wcale nie jest z tych niskich, tylko szczuplutka)
 
Witajcie,
znowu tu panuje cisza :-( szkoda....dziś byłam w ciuchlandzie i się obłowiłam ;-) wszystko było po 1 zł, a rzeczy można było wyszperać superowe. Kupiłam sporo rzeczy Marcinowi (tak trochę na zaś), sobie fajną kurtkę, sweter i super dżinsy dla Siostry. Kupiłam też dwie fajne torebki. Jedna wymaga trochę poprawek w środku ale za 1 zł warto :-) Kupiłam też sporo rzeczy dla Koleżanki i Jej dzieciaków. Byłam razem z Koleżanką, która też jest zadowolona z zakupów :-)
Jesteśmy zdrowi, dom powoli nabiera kolorów i niedługo się przeprowadzamy. Nie będzie wykończony na tip-top ale wykończymy go powoli.
A co u Was Kobietki?
 
Witajcie Dziewczyny:)
postaram się w weekend napisać co tam u nas słychać:)
Agulek super że zakupy udane:) i że domek coraz piękniejszy:) przeprowadzicie się i spokojnie sobie wykończycie wszystko tak jak chcecie:)

A co do rozmiaru kurtek, to mój Jasiek do wysokich nie należy i jest szczupły, choć ostatnio się wyciągnął bo co chwile odkładam kolejne za małe spodnie:), dostałam kurtke na zime od koleżanki po jej synku i jest w rozmiarze 104 założyłam ją Jasiowi i jakoś super za duża to nie była, myśle że się nadaje, przynajmniej jest dłuższa i cieplejszy sweter albo dodatkowy polarek pod nią można założyć. Cieńkie bluzki Jasio nosi teraz w rozmiarze 92 są takie akurat, od kilku dni spodnie w rozmiarze 92 też są już dobre, a bluzy albo swetry to już 98:)
 
Witam:)
U nas czasu brak na wszystko..... Na tyg mieszkamy u mamy bo tak jest wygodniej Olka wozic do przedszkola i ja mam blizej do pracy:tak: A weekendy w domciu nadrabiamy zaległosci... Obecnie Olo znowu jest chory... ciagłe przeziebienie... Jutro idziemy do lekarza kontrolnie wysłuchac czy tam przpadkiem w oskrzelach nic nie siedzi. A tak po za tym Olo pieknie sie zaklimatyzował w przedszkolu:-D chtenie chodzi i ma kumpla! Ostatnie dni siedział juz troszke dłuzej bo do 14 i nie chciał wracac z przedszkola:-D wiec dobry objaw:-D Tylko mi tak starsznie choruje:-( katar non stop i kaszel... :-(
Ja dzis odpoczywam po całym tyg pracy i sie lenie:-D potem jakis obiad zrobie... Normalnie padam wieczorem o 20 taka jestem wymeczona po dniu...

lili zdrowka dla was! Jak u Was sytuacja? Lepiej juz troszke? I miałam wcezsnij napisac ale mi sie zapomniało piekny opis pierwszych dni!!!! Piszesz pamietnik? W miesieczniku "dziecko" jest chyba konkurs pamietnik:tak:

agulek super ze u Was juz blizej do przeprowadzki:tak:

madzia jak sie czujesz?

luizka jak tam Piotrus? Zdrowy?

martuska i jak testowałas?
 
Lilijanno piękny opis pierwszych dni:) jesteś super mamą, w 100% zgadzam się z tym co napisałaś i jestem ciekawa czy mi uda się w marcu też wprowadzić takie zasady:) Jak się miewacie?
Różyczko czuję się dobrze, choć pomału nie chce mi się chodzić do pracy:) nerwowo jest strasznie, choć mój kierownik mówi mi że mam się nie przejmować, ale jak to zrobić:) W pracy nie mam źle bo mam właśnie fajnego kierownika, jak tylko mam ochotę to mogę sobie wcześniej wyjść do domu, a on bierze to na siebie:)Ale tak sobie myśle że może do końca miesiąca popracuje albo tak do połowy listopada, a potem będę sprawdzać rzeczy w domu, np tak po 4 godziny dziennie, będę dostawać za to połowe pensji, a umowa będzie wystawiona na mojego męża jako umowa zlecenie więc na rekę nawet powinno być troszkę więcej, bo tylko podatek trzeba odprowadzić i by było na ratę kredytu za mieszkanie:). U Jaśka w żłobku dzieci też zakatarzone, ale taka pora roku, Jaśkowi po tygodniu katar przeszedł, teraz tak profilaktycznie piskamy mu woda morska do noska:)

Jasiek też lubi chodzić do żłobka jest w grupie dzieci 2-3 lata:) też ma dwóch kumpli i zawsze jak wróci do domu bierze swój zabawkowy telefon i dzwoni i mówi: "Maksiu, Maksiu przyjdziecie do mnie":D, więc nawet jakbym poszła na zwolnienie myśle że Jasio by nadal chodził do dzieci, bo naprawdę zrobił ogromne postępy, oprócz sikania do nocnika:D ale też z tym walczymy. Od jakiegoś czasu jak opowiada co robi albo robił to mówi "ja" , bo jakiś czas temu mówił " Jasio" zrobił to albo tamto. Ostatnio ma super aptetyt:) zjada wszystko w żłobku i jeszcze w domu dojada:) więc bardzo się ciesze:) Coraz większy z niego rozrabiaka:) szeczególnie jak tata jest w domu:) ale tak pozatym to jest kochany:)
20 września byłam na wizycie u mojej pani doktro i nie wiem czy Wam pisałam że prawdopodobnie będziemy mieli drugiego synka. 18 października ide na kolejne USG to zobaczymy czy się potwiedzi:) Jeśli tak to będzie Mariusz Franciszek:) pierwsze imie bo bracie mojego męża który zginął tragicznie jakies 20 lat temu, a drugie imie po tacie mojego męża, którego ja też nie zdążyłam już poznać. Jasiek ma imion bo moich dziadkach:) więc to będzie taka kontynuacja:). Z maluszkiem wszystko wporządku:) strasznie się wierci:) a jak narazie to nic nie przytyłam:) brzuch głównie widać popołudniami i wieczorami:) Ostatnio zamówiłam sobie kilka bluzek ciążowych w rozmiarze M bo były w promocji i chyba będe je nosić w 8-9 miesiącu bo takie są duże:)
 
reklama
Witam:)
U nas czasu brak na wszystko..... Na tyg mieszkamy u mamy bo tak jest wygodniej Olka wozic do przedszkola i ja mam blizej do pracy:tak: A weekendy w domciu nadrabiamy zaległosci... Obecnie Olo znowu jest chory... ciagłe przeziebienie... Jutro idziemy do lekarza kontrolnie wysłuchac czy tam przpadkiem w oskrzelach nic nie siedzi. A tak po za tym Olo pieknie sie zaklimatyzował w przedszkolu:-D chtenie chodzi i ma kumpla! Ostatnie dni siedział juz troszke dłuzej bo do 14 i nie chciał wracac z przedszkola:-D wiec dobry objaw:-D Tylko mi tak starsznie choruje:-( katar non stop i kaszel... :-(
Ja dzis odpoczywam po całym tyg pracy i sie lenie:-D potem jakis obiad zrobie... Normalnie padam wieczorem o 20 taka jestem wymeczona po dniu...

lili zdrowka dla was! Jak u Was sytuacja? Lepiej juz troszke? I miałam wcezsnij napisac ale mi sie zapomniało piekny opis pierwszych dni!!!! Piszesz pamietnik? W miesieczniku "dziecko" jest chyba konkurs pamietnik:tak:

agulek super ze u Was juz blizej do przeprowadzki:tak:

madzia jak sie czujesz?

luizka jak tam Piotrus? Zdrowy?

martuska i jak testowałas?

tak Kochana, ale nic z tego :/ no nic, za 2 tyg kolejna szansa :-D ale cos czuje ze bylo cos na rzeczy, bo teraz b. zle sie czuje w trakcie miesiaczki, okropny bol, jak nigdy. poza tym dziwnie mi bylo ostatnio.. myslicie, ze warto powtorzyc test?
 
Do góry