Witam się dopiero teraz, bo od rana do południa nie było u mnie prądu na osiedlu z powodu jakichś robót... Rano zdążyłam się jeszcze umyć i pomyślałam, że w sumie to lepiej, jak nie ma światła niż miałoby nie być wody, po czym za 15 minut woda też przestała z kranów lecieć...
No tak, to logiczne- w końcu pompy osiedlowe są elektryczne...
M. był akurat w domu i wymyślił, że w takim razie jedziemy do kina- no i pojechaliśmy, nie znając w ogóle rozkładu... Trafiliśmy akurat na Incepcję, wysiedziałam 3 godziny (bez wyjścia na siusiu!
), nie urodziłam... ;-) Film niezły, niemniej chwilami maluchowi chyba nie przypadły do gustu głośne dźwięki, bo próbował mi wyjść bokiem...
Siedziałam pokręcona- połowa brzucha "wypełniona" i napięta przez brzdąca do granic możliwości, połowa prawie pusta, kopniaki w żebra i ból kręgosłupa... Ale wysiedziałam :-)
AgaS-78- ja w szoku jestem, jak przeczytałam, że nawet szczoteczki do zębów dają u Ciebie w szpitalu...
Normalnie jak w hotelu... Wprawdzie kompletowanie i pakowanie torby w Polsce też ma swoje plusy- przynajmniej jest się czym zająć, gdy dłuży się czas do porodu ;-), niemniej jednak w przypadkach, gdy poród dopada znienacka ciężarna, to brak wyposażenia staje się dodatkowym stresem przy przyjęciu do szpitala...
Milusiu- żadna hipochondryczka ani lamentyczko- egoistka, strasznie mi Cię szkoda, gdy czytam przez co przechodzisz :-(
Marulka- no cyrk totalny z tą pańcią z apteki- po pierwsze to dość kosztowna wyszłaby ta ich pomyłka, gdybyś nie zwróciła uwagi na paragon, a po drugie- co Cię obchodzi jej urlop w Turcji czy gdziekolwiek...
Ja swoje zamówienie też odbierałam w malutkiej aptece, ale nie było problemów...
A ta koszulka nocna "pielęgniarska" to myślę, że może mieć spore plusy w szpitalu- może można się "wkręcić" gdzieś...
Choć nie bardzo mam pomysły...
Ciamajdko,
Pajkaa,
Navijko- niby wiem, że ta waga malucha na usg jest tylko orientacyjna- wszystko zależy przecież od klasy aparatu usg, umiejętności "usgologa" i tego, jak się dziecko ustawi np., ale w zasadzie identyczne wyniki wyszły mi na usg u mojej ginki i w szpitalu, a że od ponad miesiąca mam już III stopień dojrzałości łożyska (przez cukrzycę), to się głupia matka zamartwiała ;-)
Na szczęście przepływy były ok i w końcu mały "zaskoczył" z tą wagą...
Andzia1987- no klasyczny opis odchodzącego czopa, jak nic...;-)
czekamy na rozwój sytuacji, może skurczyki się pojawią..., daj znać, jak się czujesz...
Pajkaa- ja w tej chwili też nie mam historii postów, ostatnie z 02.08 się pokazują...
Trochę mi to komplikuje pisanie na BB, bo podczas czytania staram się częściowo odpisywać na bieżąco, ale czasem nie wiem, czy jak któraś z Dziewczyn pisze rano, że ma skurcze, to czy przypadkiem za kilka stron nie okaże się, że urodziła... A poprzez sprawdzanie historii miałam od razu "uaktualnienie"...
Mam nadzieje, że się nie gniewacie, że wchodzę na czyjąś historię postów, ale to w dobrej wierze... ;-)
Niuunia- dosłownie 3 dni temu też po raz pierwszy miałam problemy ze zdjęciem obrączki z palca... :-( Dopiero na wodę z mydłem zeskoczyła... Teraz się boję zakładać... Po nocy nic nie jest lepiej, a nawet gorzej- muszę rozruszać palce, bo mam wrażenie, jakby mi wosk w stawach tężał... Mam nadzieję, że mi tak nie zostanie po ciąży- ja zawsze bardzo szczupłe palce miałam...
Ciśnienie u mnie w normie, może mocz powinnam zrobić jeszcze, ale mi się nie chce... :-/
Ethele- szczerze cieszę się z Twojego odejścia czopa, naprawdę...
Zobaczysz, wszystko ruszy do przodu, trzymam kciuki za wyrysowanie pięknych, górzastych, regularnych skurczyków na KTG! Ale nawet jakby nie były jak Himalaje, to się też nie martw, na pewno wszystko się rozkręci pozytywnie
Panienka- powodzenia na jutrzejszym usg! :-)
Malagonia- widzę po suwaczku, że jesteś już w terminie porodu- w takim przypadku należy Ci się KTG, przynajmniej w moim szpitalu nie ma z tym najmniejszego problemu... A jak masz skierowanie, to już w ogóle powinni Cię zbadać...
Weroneczko- ja nie wątpię, że wszystkie się po porodzie "odwaleniujemy", więc delfinkiem staniesz się na pewno!
Co do pazurków, to ja mam na razie u nóg tylko pomalowane, a u rąk co najwyżej jakoś zgrabnie spiłuję, lakieru nie będę nakładać- z powodu, który podałaś... Nie wiem, czy się u mnie w szpitalu będą czepiać, ale lepiej się dodatkowo nie stresować...
Navijka- Hi hi - niezła przygoda z tymi mokrymi tapicerkami teściowej...
U mnie po opadnięciu brzucha skóra dalej napięta, ale to wyłącznie moja "specyfika"- ja jestem niska i maluch nie może się pomieścić, to dalej brzuch wypycha...
Co do wód płodowych, to z tego co się orientuje, to ich ilość wzrasta do ok 36 tygodnia ciąży, a potem się stopniowo zmniejsza, ale wypytaj jutro lekarza o wszystko, żeby rozwiał Twoje obawy. Powodzenia na wizycie!
Czekoladko- chyba nie miałyśmy okazji się przywitać, więc się witam :-)
Masz uroczą córeczkę- jaka słodziutka kruszynka!
Polianno- u Ciebie też jak widać już wszystko gotowe na wyjście malucha (w sensie szyjka i kurcząca się macica), pozytywnego testu brodawkowego życzę!
Oooo, doczytałam, że się rozkręciło- trzymam kciukulce!
Bogusiu007- zgodnie z Twoimi życzeniami- rozpakowania po weekendzie życzę! ;-)
A o ludziach w autobusie to już nawet nie chce mi się pisać...
Zdarzają się perełki, ale toną w morzu obojętności...
Ciamajdko- chyba wiem, o jakie gumy kulki Ci chodzi- dla mnie to nostalgia z dzieciństwa... pamiętam, że niebieskie było najtrudniej dostać, przynajmniej u mnie
Lea28- GRATULACJE!!! :-)
Luizka4don- ja na rybkach niestety się nie znam, ale niech się te nowe ślicznie u Ciebie hodują, już bez przykrych wypadków...
S_A_R_K_A- gratuluję pozbycia się wrednego paciorka, niech spada i nigdy nie wraca!
Dobra- to ja spadam do kuchni kolację szykować, pozdrawiam! :-)