reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2010

Monika8112 ohh jak ja dawno w bibliotece nie byłam, kiedyś chodziłam tam bardzo często i bardzo lubiałam czytac książki,... teraz tak mało czasu, że brak wolnej chwili.... ale od przyszłego tygodnia będę miała trochę wiecej luzu - więc chyba tak jak ty wybiorę się do biblioteki - jak za dawnych czasów:))
no i oczywiście baw się dobrze podczas długiego weekendu, ja też chciałam gdzieś wyjechać, gdzieś blisko nawet, ale mój M. ma dużo pracy teraz (niestety jak się ma swoją firmę to czasami i w święta i w weekendy trzeba pracować- bo nikt wolnego nie da)
Nektarynko ja chyba tez jeszcze nie składałam Tobie życzeń - więc - Wszystkiego Naj Naj Naj spełnienia najskrytszych marzeń
Kinusia Twoja fasolka na pewno będzie równie pyszna:)) Najważniejsze trochę serca, sam przepis nie jest 100% receptą:)
swoją droga mój P. nie cierpiał fasolki, ale jakoś do mojej dał się przekonać;)

Ciamajdko powodzenia na wizycie:)) ciekawe jak tam lalunia sobie rośnie:)
 
reklama
a wy znowu o tej fasolce mniam,mniam ale bym zjadla:shocked2::tak: ale ja mam focha dzisiaj i nie gotuje obiadu nadal jestem zla na M wiem ze jestem wredna ale jak foch to foch:crazy:a po za tym mi sie nie chce dzisiaj gotowac wogole mi sie nic nie chce:
Kurcze Ehtele przeslij mi prosze troszke fluidkow zeby mi sie tak chcialo pichcic ty tak zawsze smacznie gotujesz i wymyslasz pysznosci ten twoj to ma szczescie z taka zona mi jakos tego gotowania i codziennego wymaslania obiadkow sie odechcialo w tej ciazy ratunku!!!! oj zaczynam znowu marudzic PSEPLASAM :zawstydzona/y:
 
Witajcie :-) Dopiero mi prąd włączyli od rana :-( tak więc zrobiłam obiad i siedziałam w pustym domu, a bez was to nudno, dlatego zabieram się żeby was poczytać. Miłego popołudnia :-)
 
Niech mnie któraś rozgrzeszy, bo znowu coś kupiałam...ja po prostu nie mogę siedzieć na necie KONIEC
DISNEY ORYGINALNY WELUROWY TYGRYSEK PAJACYK 74 (1055411792) - Aukcje internetowe Allegro
i to jeszcze 35 zł kosztowało - nie spojrzałam na przesyłkę ehhhh warto było????????

Lea28 to pewnie dlatego, że jak pracowałam to czasu nie było:tak::tak: i teraz to nadrabiam i uczę się:-D Oczywiście mój mąż jest wniebowzięty, bo smakujemy dań, których nigdy nie jedliśmy hehehhe:tak::tak: Więc wysyłam Ci całą wenę jaką mam...

taki mi się przypomniał taki cytat Umerto Ecco

"Książka jest piknikiem,
na który autor przynosi słowa,
czytelnicy zaś sens"

moim zdaniem dokładnie tak jest z gotowaniem. Przepis, przepisem, a co z tego wyjdzie zależy od szczypty miłości, którą dodasz do dania...jak poetycko mi wyszło:-p
 
Ehtele- ja jeszcze pracuję(duuuuuużo lepiej wychodzę w tej chwili pracując), ale od lipca to już na 100% idę na l4. Czasami to juz ledwo daje radę. Praca, dom i córcia 16-miesięczna. Wieczorami to padam na pyszczek. Dobrze,że mój M bardzo mi pomaga.Ciuszków nie kupuję-czekam aż potwierdzi płeć. Raz była na 90% córcia, a potem na 100% chłopczyk. Czekam do 16 czerwca i wtedy zaczną się zakupy. Dużo rzeczy mam po córci, muszę się przysiąść, poprzeglądać to wszystko i zrobić listę co jeszcze dokupić trzeba.
A dzisiaj jestem wściekła. Pracuję z teściem, a ten jak przychodzi do mnie do pokoju pali papierosy. :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:Jeden za drugim. Pół godziny pokój później wietrzę. Rano jak jedziemy do pracy jest to samo. Gasi jednego,podpala drugiego i nie interesuje go to,że ja siedzę obok z takim brzuchem.:no::no::no: Jak ktoś mu zwróci uwagę to nic sobie z tego nie robi,bo ja przyzwyczajona jestem(ja i mój M nie palimy i nie paliliśmy nigdy). No kuźwa mać:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:Ogólnie to jest dobry człowiek i nic do niego nie mam,ale te papierochy mnie wk*****ją. Nie znoszę tego dymu. Dzisiaj mój M ma znim rozmawiać na tet temat. Trochę mi lżej. Wywaliłam to z siebie:shocked2:
 
Lea ja też jestem pod wrażeniem Ehtele - tzn jej gotowania; ja też codziennie gotuję obiad - ale zazwyczaj coś szybkiego, jakiś parowar itp, a nasza Kalina codziennnie jakieś wymyślne potrawy:) ehhh ten Szymon to ma dobrze; jak pójdę na L4 to pójdę w jej ślady:)
Ehtele ehh te zakupy, no właśnie ja też już miałam nic nie kupowac, a wczoraj w lumpku 100zł wydałam znowu...to po prostu jest nie do opanowania, jak zobaczymy coś ładnego to juz amba, koniec kropka... żadne tłumaczenia nie pomogą...
tez już umówiłam się z mężem, że nic małej nie kupujemy, bo dostaliśmy troszkę ciuszków od jego siostry; ale i ja wczoraj "nagrzeszyłam" i on w Tesco...
m-f22 współczuję takiego teścia, moim zdnaniaem powinnaś mu powiedzieć wprost, aby przy tobie nie palił, bo szkodzi to i Tobie i dziecku, poza tym niestety wietrzenie pokoju nie daje zbyt dużo; obglądałam program o tym, że te wszystkie trujące związku wydzielają sie powoli z pokoju (jak wsiąkną np. do firnaki to mogą parę miesięcy się ulatniaać) - moja rada - bądź stanowcza - tu chodzi o Twoje dziecko...
moja mam pali nałogowo, lae już ją tak ustawiłam, że jak ja jestem to wychodzi na dwór, albo idzie do piwnicy... wiem wiem jestem straszna,,,, no ale co...


a jeśli chodzi o dobre jedzonko, to dzis chodzi mi po głowie faszerowana papryka...jutro mam luźniejszy dzień, więc może zrobię:) mniam mniam, kto robi ze mna:))
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, tak a propos gotowania - jeśli macie czas koniecznie przeczytajcie te opowiadanie - na pewno utkwi wam w pamięci na długo:-)

Nie dawał Benowi spokoju za każdym razem, kiedy ten wchodził do kuchni. Ów maleńki metalowy pojemnik, stojący na półce nad piecem. Pewnie wcale nie zawracałby sobie nim głowy, może nawet w ogóle by go nie zauważył, gdyby Martha nie powtarzała mu wciąż, aby go nigdy nie dotykał. Powiadała, że znajduje się w nim pewne "sekretne zioło", które dostała od swojej matki. Obawiała się, że gdyby Ben lub ktokolwiek inny wziął pudełko do rąk i zajrzał do środka, mógłby je przypadkowo upuścić i rozsypać jego cenną zawartość, a sama nie znała sposobu, by je ponownie napełnić.

Pojemnik bynajmniej nie rzucał się w oczy. Był tak stary, że prawie zupełnie zaniknął już jego pierwotny czerwony i złoty roślinny ornament. Doskonale widać było na nim i na jego szczelnej pokrywce miejsca, za które był ciągle chwytany.

Oprócz Marthy, palce jej matki, jak również babki, zostawiły na nim swoje ślady. Martha nie była do końca pewna, ale podejrzewała, że nawet jej prababka używała tego samego pudełka i jego "sekretnego zioła".

Ben wiedział tylko, że wkrótce po tym, jak poślubił Marthę, jej matka przyniosła pojemnik i przykazała jej, by otaczała jego zawartość szczególną troską.

Co też Martha pieczołowicie robiła. Ben nie widział nigdy, żeby podczas gotowania jakiejkolwiek potrawy zapomniała zdjąć pojemniczek z półki i posypać składniki odrobiną "sekretnego zioła". Dodawała szczyptę nawet do tortów, placków i ciasteczek.

Cokolwiek znajdowało się w tym pudełku, z pewnością zdawało egzamin, ponieważ Ben był święcie przekonany, że Martha jest najlepszą kucharką na świecie. Nie był bynajmniej odosobniony w swej opinii, bo każdy, kto tylko posmakował jej potraw, wysławiał je pod niebiosa.

Ale dlaczego nie pozwalała mu dotknąć tego pojemniczka? Czy naprawdę obawiała się, że może rozsypać jego zawartość? Jak wyglądało to "sekretne zioło"? Było tak niezwykłe, że tylko kiedy Martha okraszała nim jedzenie, Ben nieodmiennie wyczuwał jego woń. Musiała, oczywiście, używać owej przyprawy bardzo oszczędnie, ponieważ nie sposób było ją ponownie zdobyć.

Martha zdołała wszakże jakoś nie wyczerpać zapasów przez trzydzieści lat ich małżeństwa. W ciągu całego tego czasu, ilekroć dochodził do niego aromat ziół, ślinka sama napływała mu do ust.

Coraz bardziej kusiło Bena, żeby choć raz zajrzeć do pudełeczka, ale nigdy tak do końca nie zebrał się na odwagę.

Pewnego dnia Martha zachorowała. Ben zawiózł ją do szpitala, gdzie musiała pozostać na noc. Po powrocie dom wydawał mu się przygnębiająco pusty. Martha nigdy przedtem na tak długo go nie opuszczała. Kiedy zbliżała się pora kolacji, nie bardzo wiedział, co ma począć - jego żona gotowała tak wyśmienicie, że sam nie musiał się tego uczyć.

Gdy wreszcie zabłąkał się do kuchni, żeby zobaczyć, co też może być w lodówce, od razu rzucił mu się w oczy pojemnik. Przyciągał go niczym magnes - rozejrzał się niepewnie dokoła, ale ciekawość nie dawała mu spokoju. Przynaglała go.

Cóż mogło znajdować się w tym pudełku? Niby dlaczego miał go nie dotykać? Jak wyglądało to "sekretne zioło"? Ile go jeszcze pozostało?

Ben ponownie objął spojrzeniem otoczenie i podniósł pokrywkę olbrzymiej tortownicy, która stała na stole. Ach... została ponad połowa smakowitego wypieku Marthy. Odkroił ogromną porcję ciasta i usiadł na krześle. Zdążył jednak wziąć tylko jeden kęs, kiedy jego wzrok znowu powędrował do pojemnika. Cóż takiego by się stało, gdyby zerknął do środka? A w ogóle to dlaczego Martha otaczała go taką tajemnicą?

Ben wziął do ust kolejny kawał tortu i staczał ze sobą wewnętrzną walkę - powinien czy nie powinien? Przez następne pięć kęsów myślał o tym gorączkowo, wpatrując się w pudełko. W końcu nie mógł się już dłużej powstrzymać.

Przeszedł wolno przez kuchnię i ostrożnie zdjął pojemnik z półki. Bał się śmiertelnie, aby przypadkiem nie rozsypać jego bezcennej zawartości. Postawił go na stole i delikatnie podważył wieko. Nie śmiał od razu zajrzeć do środka. Kiedy wreszcie ukazało mu się wnętrze pojemnika, oczy rozszerzyły mu się ze zdziwienia - był pusty... z wyjątkiem maleńkiego zwiniętego skrawka papieru na dnie.

Ben z trudem wcisnął swoją dużą dłoń do pudełka, żeby wyciągnąć karteczkę. Ujął ją za róg, wyjął i rozwinął powoli pod światłem lampy kuchennej.

Widniało na niej zaledwie parę słów, umieszczonych tam, jak to Ben natychmiast rozpoznał, przez matkę Marthy. Było na niej po prostu napisane: "Martho, do wszystkiego, co robisz, dodawaj odrobinę miłości".

Ben przełknął głośno kęs, odłożył notatkę, postawił pojemnik na półce i na powrót zasiadł do tortu. Wiedział już teraz, dlaczego tak bardzo mu smakuje.

Autor nieznany

*****************************************************************
I tak na swój wieczór panieński od przyjaciółki dostałam metalową puszkę z małą karteczką - i szczypta miłości - Znalazłam dla niej miejsce w kuchni. Dodaję tej przyprawy do każdego dania. Wkładam do puszki takie też sentymentalne drobiazgi - pudełeczko z pierścionka zaręczynowego, liściki, które czasem do siebie piszemy, bilety z teatru, jest tam też mój test ciążowy -
 
Hej laseczki:-)
Lea28 - nie przejmuj się że nie masz ochoty na gotowanie;-) każdemu się zdarza taki dzień - ja ostatnio jak tak miałam powiedziałam że zamawiamy pizzę i też było dobrze:tak:
Nektarynko - i ja dołączam się do życzeń - wszystkiego naj naj naj:-)
martuśka85 - fajny pomysł z tą sondą - zagłosowałam;-) i mnie też najbardziej z wymienionych imion podoba się Kalinka;-)
Ciamajdko - trzymaj się dzielnie i daj znać jak u lekarza
Bogusia86 - gratuluję kocia mamo:-D pewnie maluchy są przesłodkie:tak:
Koralowa - witamy:tak:
Milusiu - śliczny ten kawałek ale masz rację że jak się ma doła nie powinno się słuchać przygnębiającej muzyki, sama tak czasami sobie doprawiłam że wyszedł dół na maxa;-) , dobrze że już lepiej, głowa do góry. U mnie podobnie, mąż oprócz normalnej pracy jeszcze bierze dużo dodatkowych zleceń, martwię się o niego bo potrafi czasami bez wolnego dnia robić i robić a w dodatku ja sama w domu kwitnę i staram się ogarnąć co się da:-( Ale wiadomo że pieniążki potrzebne, tym bardziej że czeka nas wykończenie nowego mieszkania - przeraża mnie ten temat:hmm:
m-f22 - my też czekaliśmy do drugiego usg żeby potwierdził płeć bo najpierw nam powiedział że będzie na 100% córka a potem się okazało że jednak synek:happy2:, no i tym razem po ostatniej wizycie został chłopiec :-), Współczuje sprawy z teściem, też nie znoszę kiedy ktoś pali przy mnie, a zawsze tak mam jak idę z wizytą do ciotki, u Ciebie jest gorzej bo dużo przebywasz z teściem, koniecznie mąż musi mu uświadomić że truje nie tylko siebie ale przede wszystkim ciebie i maleństwo - trzymam kciuki żeby mu się udało:tak: Kurczę L4 dopiero od lipca? Dzielna kobieta z ciebie:tak:
Przepraszam że nie odniosę się do wszystkich ale ciężko was nadrobić;-) poza tym teraz zmykam obiadek pichcić. Chodziła za mną ostatnio pieczarkowa:-p więc do boju
 
reklama
mf22 współczuję sytuacji - kochana to może wcześniej na l4 skoczysz? aż do lipca harować to sobie nie wyobrażam...przecież się wykończysz...a dla teścia to nie mam słów - nie rozumie, że przy ciężarnej nie powinno się palić?? grrrrr okropne to jest na prawdę tak nie powinno być. Może dałoby się z nim jakoś pogadać? A co płci to dzieciątko albo uparte - chce mamusi zrobić niespodziankę, albo bardzo wstydliwe - i nóżek rozłożyć nie zamierza:p hehhehe No mam nadzieję, że w końcu się odważy...a powiedz mi jako doświadczona mamusia 74 rozmiar to kiedy córcia miała?

Olu normalnie mnie zawstydzasz:p ale dziękuję...co do papryczki to polecam zrobić farsz z ryżem i mięsem mielonym jak do gołąbków - nie wiem czy tak wląśnie robisz, ale smakuje wyśmienicie..odcinasz główki, potem go duszenia przykrywasz... palce lizać...dawno nie robiłam...może w przyszłym tygodniu się skuszę:p:p:p
A co do zakupów to już w tym miesiącu NIC NIE KUPIĘ!!!!!!!!!!!! OBIECUJĘ - wy mnie tu musicie zacząć pilnować hehehe

Lea dziękuję:) no i życzę powodzenia...
 
Do góry