Hej dziewczyny,
dopiero teraz coś napiszę, bo niedawno wróciłam do domku i obiadkiem sie zajęłam. Przeczytałam co u Was, ale odniosę sie do każdej troszkę później. Za dużo wrażeń miałam dziś...
Co do żylaków, to moja sis z nimi walczy i w ciąży smarowała maścią nogi właśnie chyba z kasztanowca, rajstopy oddała spowrotem do sklepu medycznego, bo ciągle miała źle dobrane i nie mogła włożyć dalej jak do kolan.
Gratuluję udanych wizyt
Co do teściowych, to i ja Wam coś później opowiem jak ochłonę.......
Jeżeli chodzi o moje dzisiejsze badanie glukozy, to na początku było ok, ale później....
A zaczęło się tak:
W laboratorium byłam o 7.30, o 8 pobrali mi krew na czczo i dali do wypicia 75 g glukozy wymieszanej z wodą, niestety zapomniałam wziąć ze sobą cytryny...
Dałam radę wypić, choć pod koniec picia już mi się odbijało...
O 9 i o 10 miałam mieć znów pobraną krew.
O 8.50 zaczęło mi się robić duszno i zaczęły mi sie mrużyć oczy, więc już wiedziałam, że coś jest nie tak. Zaczekałam te 10 minut i zawołały mnie siostry. Pobierały mi krew i pytały jak się czuję, bo się zrobiłam przeźroczysta
Od razu uchyliły bardziej okna, położyły mnie na leżance, zmierzyły tętno, ciśnienie i tak sobie kilkanaście minut poleżałam, bo tak mi słabo było. Potem już usiadłam i do 10 poczekałam na to trzecie pobranie. W sumie sama glukoza nie była zła, ale dawno tak nie zasłabłam. Oczywiście pielęgniarki zwróciły mi uwagę, że jak tylko mi się słabo zaczęło robić, to powinnam je wołać, bo mogłam upaść. Potem latały koło mnie jak koło jajka. I dobrze!!!
M. mnie odebrał i pojechaliśmy na chwilę do domu, zjadłam troszkę śniadania i poszliśmy na małe zakupki spożywcze.
Mały wiercił się do południa,potem troszkę się przespał i teraz chyba się znów budzi :-)
Wyniki jutro, ale odbiorę sobie wszystko w środę przed wizytą.
Teraz idę sie troszkę zdrzemnąć.
Słonko pięknie świeci :-)
Dziękuję dziewczynki za kciuki
Do później :-)