Maluszek dalej ma drzemkę, więc odpowiadam
Nikaa zaczęliśmy od wprowadzenia stałych pór karmienia. W zasadzie to one wyznaczyły cała resztę. Karmimy Wiktorka w nastęujący sposób: karmienie zasadniecze 8 (mleko), 12 (zupka + mleko), 16 (mleko), 20 (mleko). Dwa razy pomiędzy tj. o 10 i o 18, po drzemkach, dostaje deserek (po pól słoiczka lub mniej). Wprowadzenie tych stałych pór nie było łatwe, boWiki był przyzwyczajony jeść co 3h, a czasami jak marudził to dawaliśmy mu i wczesniej, co jednak okazało się błędne bo nie każdy płacz oznaczał głód.
Następnym krokiem było wprowadzenie drzemek. Najzwyczajniej go obserwowaliśy i kiedy zaczynał marudzić po 1h od karmienia oznaczało to, ze jest zmęczony, bo nie mógł być już głodny i odkładaliśmy go wtedy do łóżeczka. Na początku nie umiał zasypiać sam, popłakiwał więc stosowaliśmy metodę pokazywania się co kilka, a później co kilkanaście minut. Z czasem zasypianie zajmowało mu coraż miej czasu, aż w końcu przestał płakać przy odkładaniu.
Za każdym razem później staraliśmy się odkładać go o tej samej porze.Zasypia zawsze i wyłącznie w swoim łóżeczku.
To wymaga strasznej determinacji i konsekwencji, czasami kosztem siebie. Ale to przesądza o późniejszym sukcesie. W tym czasie (ok. miesiąca) skupiliśmy się wyłącznie na tym. Każde wyjście, czy wizytę u lekarza ustalwialiśy na pory aktywności Wiktorka, bo każda deorganizajca oznaczała łatwe zburzenie wdrożenia Planu. Ale opłaciło się bo teraz kiedy np. musimy coś zrobić w porze jego drzemki, jak np. ostatnio jego badania, to i tak zaraz wraca do swojego rytmu.
Jeśli chodzi o noce to oczywiście rytuał i baaardzo stałe pory, zawsze te same. O 19.30 karmienie, 20 kąpiel, bajeczka i przed 20.30 śpi. Nigdy nie płacze już zasypiając. Jeśłi czasami przebudzi się w nocy i płacze nie idziemy do niego, bo nauczyliśmy go żeby sam się udpokajał. A temu posłużyły z kolei stałe elementy. Ma w łóżeczku swojego "dziabąga", z którym czuje się bezpiecznie, bo zna go, jest z nim gdy zasypia i kiedy się wybudza, jak na niego popatrzy to się uspokaja (podglądałam i wiem:-)).
Przeczytaliśmy gdzieś że dziecko do roku życia najlepiej zasypia do 20.30 po tej godzinie ciężko dziecku już zasnąć i możemy to potwierdzić. Dlatego przymusowo wracamy zewsząd przed kąpielką, czyli przed 20:-).
Teraz Wiki ma jedną długa 3h drzemkę od 13 do 16. Wcześniej miał ją na spacerze (żeby się waliło i paliło zawsze byłam z nim na dworku), ale od 2 tyg. świat zaczął go interesować i każdy dzwięk go wybudzał, więc dzremka przeniosła się do domku, a spacer mamy teraz krótszy, przed drzemką:-)
A przede wszsytkim podeszliśmy do Wikiego jak do dorosłego człowieka. Kto lubi być zaskakiwany, albo kto lubi się męczyć gdy chce mu się spać. Więc w naszym przypadku nie było wycieczek do supermarketów, albo odpuszczania sobie czy jemu np. kąpieli, bo był zmęczony.
Konsekwencja, konsekwencja, kosekwencja, ale za to jaka nagroda:-)
PS> zostawiamy mu lekko zapalone światło, zauważyliśmy że wtedy gdy się wybudza, szybciej uspokaja się gdy widzi. Ciemność go chyba straszyła.
Nikaa zaczęliśmy od wprowadzenia stałych pór karmienia. W zasadzie to one wyznaczyły cała resztę. Karmimy Wiktorka w nastęujący sposób: karmienie zasadniecze 8 (mleko), 12 (zupka + mleko), 16 (mleko), 20 (mleko). Dwa razy pomiędzy tj. o 10 i o 18, po drzemkach, dostaje deserek (po pól słoiczka lub mniej). Wprowadzenie tych stałych pór nie było łatwe, boWiki był przyzwyczajony jeść co 3h, a czasami jak marudził to dawaliśmy mu i wczesniej, co jednak okazało się błędne bo nie każdy płacz oznaczał głód.
Następnym krokiem było wprowadzenie drzemek. Najzwyczajniej go obserwowaliśy i kiedy zaczynał marudzić po 1h od karmienia oznaczało to, ze jest zmęczony, bo nie mógł być już głodny i odkładaliśmy go wtedy do łóżeczka. Na początku nie umiał zasypiać sam, popłakiwał więc stosowaliśmy metodę pokazywania się co kilka, a później co kilkanaście minut. Z czasem zasypianie zajmowało mu coraż miej czasu, aż w końcu przestał płakać przy odkładaniu.
Za każdym razem później staraliśmy się odkładać go o tej samej porze.Zasypia zawsze i wyłącznie w swoim łóżeczku.
To wymaga strasznej determinacji i konsekwencji, czasami kosztem siebie. Ale to przesądza o późniejszym sukcesie. W tym czasie (ok. miesiąca) skupiliśmy się wyłącznie na tym. Każde wyjście, czy wizytę u lekarza ustalwialiśy na pory aktywności Wiktorka, bo każda deorganizajca oznaczała łatwe zburzenie wdrożenia Planu. Ale opłaciło się bo teraz kiedy np. musimy coś zrobić w porze jego drzemki, jak np. ostatnio jego badania, to i tak zaraz wraca do swojego rytmu.
Jeśli chodzi o noce to oczywiście rytuał i baaardzo stałe pory, zawsze te same. O 19.30 karmienie, 20 kąpiel, bajeczka i przed 20.30 śpi. Nigdy nie płacze już zasypiając. Jeśłi czasami przebudzi się w nocy i płacze nie idziemy do niego, bo nauczyliśmy go żeby sam się udpokajał. A temu posłużyły z kolei stałe elementy. Ma w łóżeczku swojego "dziabąga", z którym czuje się bezpiecznie, bo zna go, jest z nim gdy zasypia i kiedy się wybudza, jak na niego popatrzy to się uspokaja (podglądałam i wiem:-)).
Przeczytaliśmy gdzieś że dziecko do roku życia najlepiej zasypia do 20.30 po tej godzinie ciężko dziecku już zasnąć i możemy to potwierdzić. Dlatego przymusowo wracamy zewsząd przed kąpielką, czyli przed 20:-).
Teraz Wiki ma jedną długa 3h drzemkę od 13 do 16. Wcześniej miał ją na spacerze (żeby się waliło i paliło zawsze byłam z nim na dworku), ale od 2 tyg. świat zaczął go interesować i każdy dzwięk go wybudzał, więc dzremka przeniosła się do domku, a spacer mamy teraz krótszy, przed drzemką:-)
A przede wszsytkim podeszliśmy do Wikiego jak do dorosłego człowieka. Kto lubi być zaskakiwany, albo kto lubi się męczyć gdy chce mu się spać. Więc w naszym przypadku nie było wycieczek do supermarketów, albo odpuszczania sobie czy jemu np. kąpieli, bo był zmęczony.
Konsekwencja, konsekwencja, kosekwencja, ale za to jaka nagroda:-)
PS> zostawiamy mu lekko zapalone światło, zauważyliśmy że wtedy gdy się wybudza, szybciej uspokaja się gdy widzi. Ciemność go chyba straszyła.