Czesc dziewczynki, widze, ze nie tylko Wy szalejecie z remontami. U nas juz koniec prawie, juz wszystko wniesione, jeszcze tylko kilka rzeczy na strychu sie dusi, ale poza tym mieszkanko nabiera kolorow. Fachowcy zrobili nam sciany dobrze, nic sie nie dzieje, nic nie odpada, mimo, ze mamy zmywalne, a wczesniej byla kladziona gladz. Na to Unigrunt (koniecznie) i dopiero po wyschnieciu dwa razy farba. Jak juz bedzie calosciowka to zrobie kilka zdjec i Wam pokaze moje male krolestwo. Niestety oprocz tego, ze generalnie zrobili dobrze, to schrzanili nam wykladzine w lazience, przepalona jest w szesciu miejscach papierochami i palacymi sie zapalkami, jak to zobaczylam przy szorowaniu podlogi, to myslalam, ze mnie za przeproszeniem kurwica strzeli. Nie byla to piekna wykladzina, ani nic, ale byla cala i jak byla czysta, to prezentowala sie jakos, a teraz wyglada jakby byla po prostu brudna... Dziury mi swinie pozostawiali. No i kolejna sprawa, o ktora myslalam, ze ich zabije - panele w pokojach. Nie dosc, ze kilka uszkodzili i zamiast dac inne, to zostawili te uszkodzone, to jeszcze kaloryfery i drzwi malowali po polozeniu owych rzeczonych paneli. Na szczescie akrylowka, bo olejnej w ciazy nie wolno (no i dzidzi niedlugo przeciez), ale wszedzie sa male biale kropeczki, ktore w jednym pokoju zdrapywalam paznokciami, bo niczym innym sie nie dalo, a w drugim juz sily nie mialam. Pomine tez, ze w lazience oprocz przypalenia wykladziny biale kropki (juz nie kropeczki tylko kropki) sa wszedzie, i wykladzina nadaje sie tylko do wyrzucenia... A miala posluzyc jeszcze z 5-6 lat. Teraz czeka nas jej wymiana jak najszybciej, a kasy zero... Na dodatek - to juz jako apogeum podaje - fachowiec mial przyjsc w czwartek w zeszlym tygodniu i dokonczyc malowanie korytarzyka. Zostalo jednokrotne pociagniecie farbami scian i pomalowanie drzwi. W czwartek wieczorem zadzwonil, ze nie przyjdzie, ale w piatek kolo 16 bedzie na pewno. Dzisiaj jest wtorek...