reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozwój fizyczny, emocjonalny i intelektualny naszych pociech

U nas podobni jak u Dawidowe jedzenie tylko przy stole i juz sie tak nauczyl,ze jak mowie,ze ide zrobic np.sniadanie to on idzie do stolu,wchodzi na swoje krzeselko i czeka.Nie za bardzo chce,zeby go karmic wiec pozwalam mu jesc jak chce ale Jak sie zaczyna bawic jedzeniem to konczymy,chociaz jak mam wiecej czasu ,zeby z nim siedziec to i dam mu se pobawic np.winogronem (uwilbia przesypywac,przekladac z miski do miski )ale zawsze przy stole,a ze siedzi wtedy grzecznie to mam troche spokoju:-pZ butelki nigdy nie pil,ze szklanka radzi sobie callkiem niezle od dawna ,ewentualnie cchce,zeby mu rurke dac.Takze w kwestii jedzenia i picia jestem bardzo zadowolona z mojego synka :-)
 
reklama
Makuc u Nas jest różnie i z jedzeniem i piciem, czasami je sama, po 10 minutach jej się nudzi więc wola żeby ją nakarmić. To nic że pół stolika pływa a Ona cała mokra. Z kubka rzadko pije, a jak już się dorwie to większość ląduje na niej, jej brzuchu, podłodze po czym woła - mamo wylało się, pościeraj... W Żłobku jedzą same dzieci, więc Oliwia wiecznie jest przebierana (w rzeczy zastępcze) bo pani mówi, że Oliwia "uwielbia" zupę wylewać na siebie ;-) Pije tam z kubka, w domu zwykle z bidonu, czasami z kubka ale rzadziej i to pod moim nadzorem. Posiłki w domu zwykle w krzesełku do karmienia.
 
Ostatnia edycja:
dawidowe hehe więc je dopóki ma :-D ja też nie zmuszam chce to je nie chce to nie.Myślę że jak dziecko poczuje się naprawdę głodne to wtedy powie przecież :tak:
Kamil nawet czasem sobie sam coś wyciągnie z lodówki np jogurcik lub kawałek wędlinki i wcina.
 
Baska moja ostatnie po powrocie do domu, wsciaga kurtke i leci do lodówki po kerek. Sięga i leci do stołu a służąca za nią z łyżeczką.

POdobno z świat nauki nie zna przypadku aby zdrowe dziecko normalnie rozwijające się zagłodziło się na śmierć
 
Ło a ostatnio się zastanawiałam czy tylko ja młodą karmię a wychodzi na to że sama nie jestem:-)
U nas krzesełko poszło w odstawkę i się kurzy.Z racji że w kuchni się u nas nie je tylko w pokoju to młodą biore na kolana a raczej ona mi się zawsze pakuje na początku jedzenia i ją karmię,jedynie zupę co sama wiosłuje a ja ją w międzyczasie dokarmiam.No i za długo czasami nie wysiedzi idzie się bawić ale jeszcze po jedzenie przychodzi do mnie.Czasami wybrzydza bo codziennie chciałaby parówkę ale nie robię tak że się pytam co chce tylko to co uszykuję to ma zjeść.Z piciem to przeważnie z butelki kubusiowej tej niekapiącej pije a to z mojej wygody bo jak pije ze szklanki to muszę ją pilnować bo wylewa albo paluchy moczy i liże a takie byblanie do szału mnie doprowadza.
 
U nas od dawna tylko sama...Chce- je, nie chce- do widzenia, myjemy rączki i buzię (system jedzenia wg.Amelki to łyżka lub widelec w prawej, lewą wybieramy kawałki:dry::rolleyes2:) i nie ma bezsensownego grzebania sie w jedzeniu, bo gdy zaczyna to robic, to wiem, ze już nie chce jesć, a kuchnia wyglada potem jak po przejściu tornada jedzeniowego.Najlepiej w ogole jej idzie jedzenie, jak nic jej nie rozprasza, jak siedzi sobie sama i je, to wtedy jakos ładnie wszystko znika z talerza.Ale to zazwyczaj sniadanko, obiad raczej jemy wspólnie i wtedy bywa, ze zaczyna sie "bawić jedzeniem".Wiecie, rozmazywanie po stole, po włosach, wrzucanie do naszych talerzy, karmienie nas.Wtedy widzę, że juz sie najadła.Zresztą jak jest głodna, to sama się dopomina o jedzenie, i to mówi konkretnie, co chce:tak:.
Pić powinna z kubka, u niani tylko tak, nawet malutkie dzieci.Nikt tu nie słyszal o jakichs niekapkach.Zwykłe plastikowe kubeczki, jak do mycia zebow i dzieci musza sobie radzić.Ale już coraz rzadziej odbieram ja przebrana w inny zestaw ubrań;-):-).W domu jak mam czas , by przypilnowac, daję w kubeczku .Ale raz zalała laptopa, więc jak jestem zajeta, to jeszcze butelka :zawstydzona/y:(co prawda smoczek z wielkim krzyżykiem na czubku, że mocno leci).Trudno, mam nadzieję, że już niedługo będzie na tyle sprawna w tym piciu, ze i butelka pójdzie w odstawkę.Póki co to sobie jeszcze tak pozwalam;-).

A w ogóle to po chwilowym zastoju od kilku dni potok mowy polskiej i duńskiej.niby obiecałam sobie, że w domu tylko po polsku będziemy mówić, by dziecko znalo dobrze dwa języki, ale na razie, by jej znów do duńskiego nie zniechecac, to reaguję i na duńskie słowa i z nią rozmawiam. Nie chcę , by miała stres, ze nie umie się dogadać,by znów się nie zablokowała.Ale zdaję sobie sprawę, ze wkrotce nie będe w stanie jej dotrzymac kroku z tym duńskim i wtedy, cóż...jakos sobie poradzimy:))).Póki co jest szczęśliwa, jak mowi po duńsku, jak jej koleżanka z dagpleje, więc staram się ten jej entuzjazm podtrzymywać, jesli cieszy się nwymi umiejętnościami, to nie będe jej tej radości psuła...Zreszta mam nadzieje, ze to coraz bardziej będzie sie u niej różnicowało i że niejako "automatycznie" będzie się "przełączała na odpowiednie języki".Jak będzie w życiu, to się okaże, mam nadzieje, że damy radę:-p:tak:
 
reklama
ja się pochwalę bo moj -to wielki niejadek ale odkąd chodzi do przedszkola ładnie je śniadanie i obiad z dziećmi i w domu to co mu podam to zjada.nie są to ilości jak u Baśki:-) ale ja się ciesze jak nie wiem co bo dla nas to zwrot o 180 st
 
Do góry