@fruzia1992 - jakbym czytała o sobie i swoim dziecku, tylko że mój nie miał refluksu.
Mój syn ma 2,5roku. Pojęcie "się w miarę wyspałam" stosuję zaledwie (dopiero) od kilku miesięcy.
Dwa lata syna , a już na pewno pierwszy rok sprawiły, że jedno dziecko mi wystarczy. Zawsze chciałam mieć dwójkę albo i trójkę, ale ten jeden szkrab dał mi tak popalić , że dziękuję serdecznie, więcej takich atrakcji mi nie trzeba
I zrozumie to tylko ktoś , kto przez to przeszedł.
Przeczytałam parę komentarzy typu "cooo dziecko tyle miesięcy i nie siedzi?"
Mój syn np mając roku nie potrafił nawet się obrócić z pleców na brzuch czy odwrotnie. Zresztą położenie na brzuchu kończyło się zawsze takim płaczem, że szybko przechodziliśmy z płaczu do wymiotów. A gdzie tam do siedzenia
Tak - roczne dziecko położone na plecach nie potrafiło się obrócić
Pomimo wizyt u fizjo i ćwiczeń w domu.
Dopiero po roku nagle zapaliła się jakaś lampka i syn mają 13 miesięcy zaczął się obracać. Mając 14miesięcy zaczął czworakować. Kolejny miesiąc i pierwsze próby siadania. Kolejny miesiąc i zaczął stawać na nóżki. Jak zaczął stawać na nóżki to się praktycznie od razu okazało, że cała fizjoterapia musi się skupić na kostkach i piętach syna bo były tak koślawe, że niech Bóg broni. Znowu coś.
Jedzenie - długo jedzenie musiało być pod postacią papek / puree. Jakimkolwiek kawałkiem się od razu dławił. Wędzidełko sprawdzane - uprzedzam jakieś pytania.
Mając jeszcze 2 lata wybudzał się w nocy na mleko. I generalnie mam głęboko gdzieś opinie i zdania, że dziecko mając ileś tam miesięcy powinno już w nocy nie pić. Odstawiać, odzwyczajać itd. Czy próbowałam ? Tak próbowałam. Tyle w temacie. Mój pił. Bo chciał, bo inaczej nie spał on i cały dom razem z dziadkami piętro niżej. Po 2 roku życia nagle zapaliła się kolejna lampka i zaczął przesypiać całe noce. W końcu.
Teraz ma 2,5roku. Zaczyna mówić. Dopiero teraz ?? Tzn nie, mówił mama tata baba brumbrum, ale tyle. Niektóre dzieci mając 2,5roku potrafią już płynnie mówić. Mój od niedawna składa zdania, zaczyna więcej mówić ale daleko mu do płynnej zrozumiałej mowy. Ale łapie, średnio 1-2 nowe zdania na tydzień .
Czy byliśmy np u psychologa ? Tak. Syn jest w pełni zdrowy, rozumny, aktywny, nawiązuje kontakty, wita się z ludźmi, uśmiecha się do wszystkich, jest chętny do zabawy z każdym, ma bardzo dobrą pamięć. Grubo ponad pół roku temu na wizycie miał naśladować pewne czynności , żeby sprawdzić czy właśnie angażuje się i naśladuje. Byliśmy naprawdę niedawno na wizycie kontrolnej. Zapamiętał wszystko co gdzie jest, w budynku w którym był tylko raz - wiedział gdzie ma iść, którym korytarzem, gdzie skręcić, nawet który to był pokój.
Macierzyństwo bywa bajkowe ale i bywa drogą usłaną cierniami. Nie mniej idziemy nią, bo robimy to dla naszych dzieci. Każda z nas w większej lub mniejszej częstotliwości płakała, ryczała, myślała że nie da rady, że to ponad jej siły, że się wykończy. Są matki, które mają jeszcze cięższą drogę. I idą dalej.
I ty też idź. Bo będzie lepiej.Nie dziś i nie jutro. Ale może już za pół roku zobaczysz ,że coś się zaczyna zmieniać.
Czasami gdy jest poprawa to potem znowu przychodzi jakis kryzys i znowu jest ciężko. Ale i to mija.
Moja rada : poszukajcie naprawdę w miarę tamtejszych możliwości dobrego fizjoterapeutę. Dziecko samo sobie nie poradzi, a jeśli sobie poradzi ( w końcu kiedyś fizjoterapeutów, neurologów itp nie było albo byli w baaaardzo małej liczbie , a dzieci rosły ) to z późniejszym czasem. Tego czasu jest właśnie szkoda. Im później opanuje siadanie tym później opanuje chodzenie. Tym później opanuje samodzielne picie z kubka, samodzielne jedzenie.
Gdzieś wspomniałaś, że mieliście dostęp do fizjo gdy byliście w Polsce. A nie braliście pod uwagę żeby dla dobra dziecka na chwilę wpaść do tej Polski, gdzie fizjoterapeuci są pod ręką ? Na jakis czas, może tylko ty z dzieckiem, żeby je trochę "postawić na nogi" .