reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem z przedszkolem

Tylko ze to jest różnica, jesli w zlobku ciocia zawoła "nie biegac!"(przyklad z mojego zlobka) zeby przebić sie przez krzyczace dzieci a co innego jesli krzykiem sie ucisza dziecko tęskniące za mamą które potrzebuje wsparcia. A dzieci to czują co jest co.
Ja bym od razu porozmawiała z przedszkolankami, żeby one wytłumaczyły co się dzieje że dziecko tak źle się czuje i jak one to widza ze swojej perpektywy. I bym poprosila o wsparcie synka w tej sytuacji, one też są od tego.
a potem jeśli nie byłoby poprawy to pewnie przeniesienie albo rezygnacja. Bo nie wiem czy bym oddala dziecko pod opiekę osoby na którą "doniosłam" dyrektorce, bo pewnie bym się obawiała żeby potem nie traktowała gorzej mojego dziecka.
Dokładnie tak, nie chce iść jeszcze do dyrekcji bo boje się, że dziecko później będzie traktowane źle. Zobaczę jak sytuacja się rozwinie. Dziś syna odebrałam bez płaczu, co ciekawe gdy nie płacze odprowadza go pani z obsługi, natomiast gdy płacze jest wystawiany sam. Syn żeby dostać się do szatni musi przejść przez sale maluchów, jak płacze to jest uciszany przez obce mu panie z innej grupy. Uważam, że to w sytuacji kiedy płacze powinien go ktoś odprowadzić, czułby się bezpieczniej a tak stresuje się dodatkowo tym, że przechodzi przez inną sale. Prosiłam o to, ale panie powiedziały, że się nie rozdwoją...
 
reklama
Nie chcę na siłę bronić placówki, ale akurat głośne mówienie, które ktoś może odebrać jako krzyk, to może być taki nawyk osób pracujących w przedszkolu. Mam synka w żłobku i kiedy stoję pod drzwiami sali i słyszę, co się dzieje w środku, to można mieć wrażenie, że tu sami głusi ;) oczywiście dochodzi jeszcze kwestia tego CO te panie mówią. Jeśli chodzi o adaptację, to ja bym obserwowała i dała dziecku jeszcze trochę czasu przed przeniesieniem do innej placówki, bo to też będzie stres. Mój synek na dobre zaadaptował się po około 2 miesiącach. Teraz z rana sam szuka butów i biegnie do drzwi :) może też spróbuj go na razie wcześniej odbierać jeśli praca Ci pozwala.

Syn wczoraj powiedział, że Pani mówi do niego "łajdaku". Z domu tego słowa nie zna daje sobie rękę uciąć, pytałam czy może to dzieci tak mówią, ale stwierdził, że Pani. Dodatkowo wychowawczyni wzbudziła moje zaufanie, pierwsze dwa tygodnie wydawała się być bardzo pomocna i empatyczna. Teraz jej nie widuje i za każdym razem nie ma czasu na rozmowę. Syn jest w placówce równe 4 h.
 
Syn wczoraj powiedział, że Pani mówi do niego "łajdaku". Z domu tego słowa nie zna daje sobie rękę uciąć, pytałam czy może to dzieci tak mówią, ale stwierdził, że Pani. Dodatkowo wychowawczyni wzbudziła moje zaufanie, pierwsze dwa tygodnie wydawała się być bardzo pomocna i empatyczna. Teraz jej nie widuje i za każdym razem nie ma czasu na rozmowę. Syn jest w placówce równe 4 h.
Tak małe dziecko nie wymyśli takiego słowa samo. Faktycznie musiał je gdzieś usłyszeć. Oczywiście, mógł też słyszeć jak Pani rozmawia z kimś innym i uzywa tego słowa, natomiast przedszkole mimo wszystko nie jest miejscem na to, dzieci wszystko słyszą i zapamiętują. Aczkolwiek ja jestem zdania, że nie można olewać tego co mówią dzieci. To, że wychowawczyni nie ma czasu na rozmowę z Tobą o dziecku też zapaliłoby mi czerwoną lampkę. Przeszłam z córką przez kilka przedszkoli i naprawdę nigdy się nie zdarzyło, żeby wychowawca mnie olał. Jeśli akurat nie było możliwości rozmowy to zawsze albo był telefon później, albo rozmowa umówiona na następny dzień
 
Dokładnie tak, nie chce iść jeszcze do dyrekcji bo boje się, że dziecko później będzie traktowane źle. Zobaczę jak sytuacja się rozwinie. Dziś syna odebrałam bez płaczu, co ciekawe gdy nie płacze odprowadza go pani z obsługi, natomiast gdy płacze jest wystawiany sam. Syn żeby dostać się do szatni musi przejść przez sale maluchów, jak płacze to jest uciszany przez obce mu panie z innej grupy. Uważam, że to w sytuacji kiedy płacze powinien go ktoś odprowadzić, czułby się bezpieczniej a tak stresuje się dodatkowo tym, że przechodzi przez inną sale. Prosiłam o to, ale panie powiedziały, że się nie rozdwoją...
Szczerze- bardzo źle mi to wygląda;(( ja się w rodzicielstwie kieruje jedna zasada- jeśli JA czuje ze coś jest nie tak- to będę tak długo drążyć aż się dowiem co jest nie tak i coś z tym zrobię. Więc myślę że jeśli nie masz spokojnej głowy jeśli chodzi o przedszkole to coś może w tym być..
Ja bym naciskała na rozmowę, argumentując że jest to konieczne bo synek ma problemy i potrzebujesz wsparcia i wyjaśnienia.
U mnie nie ma problemów a codziennie przedszkolanki są w stanie kilka minut że mną porozmawiać. Przedszkole państwowe oczywiście.
Dodatkowo- jeśli panie nie mają tych kilku minut na rozmowę to mają one wyznaczone godziny w których można się z nimi skontaktować bo maja dyżur czy coś podobnego
 
Szczerze- bardzo źle mi to wygląda;(( ja się w rodzicielstwie kieruje jedna zasada- jeśli JA czuje ze coś jest nie tak- to będę tak długo drążyć aż się dowiem co jest nie tak i coś z tym zrobię. Więc myślę że jeśli nie masz spokojnej głowy jeśli chodzi o przedszkole to coś może w tym być..
Ja bym naciskała na rozmowę, argumentując że jest to konieczne bo synek ma problemy i potrzebujesz wsparcia i wyjaśnienia.
U mnie nie ma problemów a codziennie przedszkolanki są w stanie kilka minut że mną porozmawiać. Przedszkole państwowe oczywiście.
Dodatkowo- jeśli panie nie mają tych kilku minut na rozmowę to mają one wyznaczone godziny w których można się z nimi skontaktować bo maja dyżur czy coś podobnego
Dziękuję! Umowie się na dyżur wtedy będzie musiała ze mną porozmawiać.
 
Do góry