PM - BEZ KOMENTARZA - nie ma słów żeby wyrazić to co przeżyłaś, a na tych debili to tylko wulgaryzmy się cisną na usta
Nareszcie ogarnęłam wszystkie BB-mowe zaległości więc napiszę jak to u mnie wyglądało:
Ja jak już wiecie miałam w poniedziałek "pretekst" z wysokim ciśnieniem więc musieli mnie zostawić w szpitalu. Zresztą chciałam, bo miałam nadzieję, że będą chcieli "wypchnąć" nas przed świętami - i tak było :-)
Wtorek - mierzyli ciśnienie, KTG wiele nie pokazywało, więc leżymy sobie.
W nocy zaczęły się bóle, które mnie od czasu do czasu budziły, ale nie tak żebym się kapnęła że "to to". Dopiero rano jak zaczęłam je mierzyć, wyszło że są co 10min. Rano też odszedł mi czop (w pierwszej chwili myślałam że się posikałam
). Na obchodzie pochwaliłam się skurczami, na badaniu wyszło że mam rozwarcie na palec. Wróciłam do swojego pokoiku a tu weszła zaraz Pani ze śniadaniem i do mnie że ja nie dostanę, na to ja zdziwiona "dlaczego"? a za moment pielęgniarka że idziemy na lewatywkę, że może to mi pomoże przy rozwarciu. Tak więc spacerowałam sobie po korytarzu (bo to ponoć przyspiesza) ze skurczami, które później były już co 5min, a od ok 15 co 3! Powiedziałam położnej, zbadała, stwierdziła "słabe 1,5 palca"
No więc dalej nic, o 17-tej przyszedł lekarz. Zbadał, rozwarcie dalej na 1,5 sprawdził wody, wyszły że ok. Jak zeszłam z fotela chlusnęły mi wody - okazało się ze są zielone
Podłączyli mi oksytocynkę i się zaczęło chodzenie po ścianach!
Mąż przyjechał dopiero o 18-tej i już razem uwieszona mu u szyi darłam się w niebogłosy
Za każdym razem jak przechodził ten lekarz błagałam go o cc, powiedział że poczekamy do 19 i mnie zbada. Międzyczasie siedziałam na piłce, oddychałam, mąż mnie masował (co mnie jeszcze bardziej drażniło).
O 19- tej badanie - rozwarcie dalej na 1,5 - decyzja CC - ULGA!!
Teraz już wszystko poszło błyskawicznie, założenie cewnika (masakra) i dreptamy na salkę :-) Tak super Pani anestezjolog powiedziała co i jak (znieczulenie w kręgosłup do najmilszych nie należało ale to już pikuś), przyszło 2 doktorków i zaczęła się śmiechawa. Zaczął się śmiać że wszystkie Kaśki takie fajne babki (anestezjolog teś Kaśka) a tu się im taka durna trafiła, i mówi że jeszcze Magdy są fajne, a ja mu na to że na 2 mam Magda :-) i tak cały czas żeśmy sobie dogadywali. W lampie nademną widziałam co nieco jak mi tam "grzebią". Wreszcie wyjęli mi Nele, a ta kuzka mi gluta na twarz puściła. Powycierali mi ją i dała Pani na ciumka. Mężul uradowany pobiegł za nimi i porobił fotki jak ją ważą i myją a później wrócił do mnie i pokazywał.
Dodam jeszcze, że jak już ją wyciągnęli to Dr stwierdził że jeszcze chwile a by się udusiła, bo była 2x owinięta wokół szyjki pępowiną :-( Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Nela przyszła na świat 19.03.2008 o 19:57 z wagą 4160 i 57 cm :-)