mamma- mogę Ci powiedzieć dlaczego tą cesarkę lepiej zniosłaś od poprzedniej...bo my ci kibicowałyśmy i trzymałyśmy kciukasy
.
Ja też dzięki Wam doszłam tak szybko do formy:-):-):-):-).
Doris- zgadza się, rodziłam na Karowej. I też miałam bardzo dobre zdanie o tym szpitalu. Powiem Ci, że wszystko było cudowne (opieka mojej doktor w przychodni przyszpitalnej, opieka przed porodowa i poporodowa) oprócz samego porodu
. W sumie nie taką kolej rzeczy sobie życzyłam. A już Ci piszę dlaczego tak się dzieje. Trafiłam na włoski strajk położnych. Przed porodem dowiedzieliśmy się, że szpital od stycznia wycofał się z "wynajęcia"położnej do porodu (legalnie w kasie szpitala można było zapłacić za położną 1000 zł gdzie 700 szło na położną a 300 dla szpitala). I te małpy robiły wszystko aby porody kończyły się cc, bo wtedy całą robotę odwalał lekarz. Dziwnym trafem 3/4 dziewczyn kończyło cc na porodówce
i wszystkie te dziewczyny miały identyczny powód cc mianowicie dziecko nie wstawiło się w kanał. Gdzie jak ja tylko poszłam na blok porodowy z początkowymi skurczami(już po odejściu wód), doszła do nas lekarka i powiedziała, że tu wszystko jest w najlepszym porządku, że
na pewno urodzę sn tylko wystarczy praca położnych. One jak to usłyszały to od razu mówiły między sobą, że one nic nie zamierzają robić, że tu też będzie cięcie
. Z resztą jak miałam bóle parte (2,5h ) to nawet przy mnie nie było żadnej położnej i to było najgorsze (mąż biegał po nie a one olewka)...one przylatywały sobie na 5 min kazały przeć i odchodziły z tekstem rzucanym między siebie..cesarka. Ale dało się też zauważyć spięcie między doktorką a położnymi. Po 2h bóli partych to już prosiłam o cesarkę, bo się bałam o Tosię. A mój mąż nie mógł dojść do siebie kilka dni po tym zdarzeniu. Bo najgorsze jest to, że nie możesz im zwrócić uwagi, bo w ich rękach leży życie i zdrowie dziecka
.
Kurcze i w sumie na raty a opowiedziałam Wam prawie cały poród
.
Ale dziewczyny nie rozpakowane nie przejmujcie się Was to na pewno nie spotka, bo na Karowej ewidentnie to był strajk włoski (tym bardziej, że szpital kładzie nacisk na poród siłami natury...i położne pokazały na czym polegają siły natury, zachowały się gorzej jak pielęgniarka bez doświadczenia, a nawet jak salowa
), bo na oddziale o tym aż huczało co się dzieje na bloku porodowym, ale nikt z tym (na razie) nic nie robi.
A jeszcze dla ciekawości powiem Wam, że trafiłam na położną o której dużo dobrego czytałam wcześniej na necie (że można ją opłacić). Ale swoim zachowaniem ewidentnie pokazała, że jej się skróciło kilka pensji to niech się lekarze męczą.
A swoją drogą nie wiem czy Wam pisałam, że obok na sali dziewczyna rodziła 25h. I miała identyczną sytuację jak ja. I zapytała położnej czy można tyle dziecko na "sucho" trzymać (bo jej odeszły wody) to powiedziały jej na koniec: "pani nie rodziła 25h, bo czas mierzymy od rozwarcia na 4 cm czyli rodziła pani 11h
" (nie chore!) A ona skurcze miała bardzo silne z odejściem wód (tak jak z resztą ja).
Także
Doris na dzień dzisiejszy Karowej nie polecam
.