Nie tak. Zalezy chyba od zaawansowania ciazy. Pierwsza tracilam bezbolesnie - po prostu najpierw brazowe plamienie, potem juz zywa krew, najpierw troszke, potem sie nasilalo, w koncu juz mala rzeznia, ale ani jednego skurczu. Dwie kolejne owszem - plamienie, slabe krwawienie, skurcze, pod koniec akcji skurczowej krwawienie sie nasilalo, wlasciwe poronienie, skurcze ustawaly, krwawienie malalo. Skrzepy szly z zywa krwia.
Trina, prawdopodobnie utrzymala by sie ta ciaza jeszcze z tydzien - kiedy lozysko przejmuje funkcje hormonalne, organim orientuje sie ze cos nie gra i odrzuca ciaze.
Madaa, dla nich to normalka, z reszta nie moga sie rozpajeczac nad kazdym lyzeczkowaniem bo by sie emocjonalnie wypalily. Niemniej jednak nieco ludzkiego podejscia... Smichy-chichy mogly sobie darowac. Niestety tez mam przykre doswiadczenia zwiazane z poronieniem w PL. W UK to jakos bardziej po ludzku sie odbywa.
Katrin, sprobuj odczekac, nie rob co chwile USG bo nerwowo siadziesz. Masz dlugie cykle, wiec ciaza jest prawdopodobnie mlodsza niz by to wynikalo z rutynowych obliczen, a na poczatku kazdy dzien daje roznice w wynikach. Nie zostalabym w szpitalu, nie pozwolilabym sie lyzeczkowac, czekalabym poki nie uzyskalabym pewnosci. Tu system nie przewiduje scanu przed 12 tygodniem, wiec nie mialam takich dylematow - po prostu stracilam ciaze tuz przed pierwszym scanem, zrobiony mialam tylko diagnostyczny, bo zaczelam plamic, po nim wszystko bylo jasne bo w 12 tygodniu widac by bylo dziecko.