reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy

reklama
Bo nie chodzi o samo „pokazywanie się” - może zle to ubrałam w słowa, ale nie oszukujmy się widzisz coś u kogoś i chcesz tez to mieć 😊
Nie wiem, może jestem dziwna, ale ja raczej kupuję to co mi potrzebne, a nie bo ktoś coś ma. Ale fakt u niektórych może to tak działać. Mimo wszystko uważam, że sami na siebie takie kajdany zakładamy. Jesteśmy dorośli, a to chyba oczywiste, że dorosły rozumie, że wszystkiego mieć się nie da. I raczej nie powinien się kierować zazdrością, bo ktoś coś ma tylko zdrowym rozsądkiem i własnymi możliwościami finansowymi. Wiesz dla mnie to trochę tak jakby ktoś był mega zadłużony bo nabrał różnych rzeczy na kredyt i twierdził, że "takie czasy". To, że coś jest w Sklepie, albo to, że Kowalski to ma nie znaczy że ja muszę mieć. Wychodząc z takiego założenia wszyscy powinniśmy brać dopalacze, bo takie mamy czasy, że inni biorą.
 
ale sila rzeczy dziwi mnie, ze kobiecie chce sie siedziec do 3 roku zycia w domu z dzieckiem, zamiast isc do ludzi,

Ale o w tym takiego dziwnego? Ja np jestem matka 2 dzieci, starszego nie posłałam ani do żłobka ani do przedszkola, poszedł dopiero do zerówki mając 6lat bo to już jest obowiązek. Córka może pójdzie trochę wcześniej. Jeśli ludziom to pasuje to jaki to problem, nie rozumiem czemu kogoś może to dziwić. Niech każdy żyje tak jak chce.

Autorko tutaj jedyne co mogę poradzić to szczera spokojna rozmowa, była by dla was najlepsza.
 
To nie jest presja czasów, sami sobie tą presję tworzymy. Nie uważam, żeby wyznacznikiem szczęśliwej rodziny było coś na co muszę pracować kosztem rodziny, byleby się "pokazać" na Fejsie. Mnie akurat mało interesuje czy ktoś z internetu mi zazdrości wielkiego domu, bryki z salonu czy wypasionych wakacji. Nawet jak jadę na wczasy, to się z tym nie afiszuje w sieci. Bo jadę tam odpocząć, spędzić miło czas, a nie nacykać zdjęć, którymi innym skoczę na gulu.

Już nie wspomnę i tym, że znam kilka takich "szczęśliwych" rodzin. Które błyszczą w sieci, a w rzeczywistości nie żyją jak rodzina. No ale ważne, że ilość lajków pod super zdjęciami się zgadza.

Poza tym, jak dla mnie "dać dziecku to czego my nie mieliśmy" nie oznacza, że trzeba dać miliony drugich zabawek kosztem obecności rodzica w jego życiu.
A co do pokazywania się na,, fejsie,, to robią to przeważnie ludzie którzy żyją na kredyt i chcą się pokazać na wycieczce. Bo to takie fajne i myślą, że ludzie im zazdroszczą, że są ubrani w baleciage z Turcji że straganu. Kto ma pieniądze, to uwierz, że się nie afiszuje (chyba, że ma mózg wielkości orzeszka ziemnego). Ja lubię wakacje all inclusive bo mam wtedy fizycznie czas dla rodziny, a nie myślę co na obiad i gdzie parówkę ugotować... I tak to są wybory. Bo albo się chce mieć i trzeba zakasac rękawy i sie poświęcać. Ktos chce siedziec w domu okej, niech siedzi az dziecko pojdzie do szkoły nawet tylko pozniej płacz i lament, że nic się nie ma jak maz odejdzie. Bo kobieta się poświęca dla domu a najczęściej wychodzi na tym najgorzej. A kwestia pieniędzy jest bardzo ważna. Ja lubię wysyłać corke na zajęcia dodatkowe, lubię isc z nia do kina czy na inne przyjemności. Wiadomo miłość jest najważniejsza ale nie oszukujmy się, że pieniądze znaczenia nie mają
 
Ale o w tym takiego dziwnego? Ja np jestem matka 2 dzieci, starszego nie posłałam ani do żłobka ani do przedszkola, poszedł dopiero do zerówki mając 6lat bo to już jest obowiązek. Córka może pójdzie trochę wcześniej. Jeśli ludziom to pasuje to jaki to problem, nie rozumiem czemu kogoś może to dziwić. Niech każdy żyje tak jak chce.

Autorko tutaj jedyne co mogę poradzić to szczera spokojna rozmowa, była by dla was najlepsza.


To juz byl twoj wybor 😉
 
Bo nie chodzi o samo „pokazywanie się” - może zle to ubrałam w słowa, ale nie oszukujmy się widzisz coś u kogoś i chcesz tez to mieć [emoji4]
Osobiście uważam, że taka zazdrość i dążenie do czegoś bo ktoś to ma nie jest najlepsze. Każdy powinien mieć swoje cele, a nie kupić coś bo koleżanka to ma.
Czasem lepiej odpuścić sobie kilku rzeczy a spędzić czas z dzieckiem. Pracowałam w żłobku, dzieci były od 6 rano do 17, to przy nas stawiały pierwsze kroki, mowiły pierwsze słowa, uczyły się nowych rzeczy. W tych najważniejszych pierwszych latach życia często spędzały więcej czasu z ciociami niż z rodzicami. Owszem każdy ma inne priorytety dla jednych to będzie więcej kasy, dla drugich rodzina.
Wychowałam się w normalnym domu, rodzice pracowali ale nie mieliśmy co roku na wakacje czy wymarzone zabawki. Ale dostaliśmy z bratem coś więcej. Czas i miłość. Rodzice nigdy się nie kłócili, spędzali z nami czas, wychowali nas, pokazali prawdziwą miłość i jestem ogromnie wdzięczna, że miałam tak wspaniałe dzieciństwo i nie zamieniłabym tego na drogie wakacje czy super zabawki.
 
A co do pokazywania się na,, fejsie,, to robią to przeważnie ludzie którzy żyją na kredyt i chcą się pokazać na wycieczce. Bo to takie fajne i myślą, że ludzie im zazdroszczą, że są ubrani w baleciage z Turcji że straganu. Kto ma pieniądze, to uwierz, że się nie afiszuje (chyba, że ma mózg wielkości orzeszka ziemnego). Ja lubię wakacje all inclusive bo mam wtedy fizycznie czas dla rodziny, a nie myślę co na obiad i gdzie parówkę ugotować... I tak to są wybory. Bo albo się chce mieć i trzeba zakasac rękawy i sie poświęcać. Ktos chce siedziec w domu okej, niech siedzi az dziecko pojdzie do szkoły nawet tylko pozniej płacz i lament, że nic się nie ma jak maz odejdzie. Bo kobieta się poświęca dla domu a najczęściej wychodzi na tym najgorzej. A kwestia pieniędzy jest bardzo ważna. Ja lubię wysyłać corke na zajęcia dodatkowe, lubię isc z nia do kina czy na inne przyjemności. Wiadomo miłość jest najważniejsza ale nie oszukujmy się, że pieniądze znaczenia nie mają
Ale to są Twoje preferencje i Twoje wybory. Nas na wakacje stać, a ani ja ani mąż nie musimy "się poświęcać" i dzieci nie siedzą same. Lubisz wysłać córkę na zajęcia dodatkowe? Spoko. Ja wolę w tym czasie spędzić czas razem i co w tym złego? Jestem gorsza matką? Czy od razu trzeba założyć, że mnie na to nie stać?
Pamiętam taka sytuację z dzieciństwa, miałam koleżankę, która bardzo często siedziała u nas w domu. Moja mama nie pracowała, bo zajmowała się młodszą siostrą. Mama koleżanki pracowała zmianowo. Pewnego dnia przy obiedzie moja kumpela stwierdziła, że. I zazdrości bo mam mamę w domu i codziennie ciepły obiad. Miałyśmy wtedy jakieś 6-8 lat. I jak się do tego ma poświęcanie rodzica, super zabawki, mega wczasy i zajęcia dodatkowe. Finanse są ważne, zwłaszcza że wszystko coraz droższe. Ale nie przesadzajmy, że najważniejsze.

Poza tym nikt nie mówi tutaj o tym, żeby zima nie miała nic. Ale nie uważam, że trzeba od razu kilkumiesięczne dziecko zostawić i wracać do pracy. Nie zapominajmy też o tym, że jak.maz kobietę zostawi to są alimenty. Jak kobieta nigdy nie pracowała to sąd zasądza też pieniądze od byłego męża na nią. Serio, nie na co swoich priorytetów posiadania zrzucać na czasy i internet.
 
Ale to są Twoje preferencje i Twoje wybory. Nas na wakacje stać, a ani ja ani mąż nie musimy "się poświęcać" i dzieci nie siedzą same. Lubisz wysłać córkę na zajęcia dodatkowe? Spoko. Ja wolę w tym czasie spędzić czas razem i co w tym złego? Jestem gorsza matką? Czy od razu trzeba założyć, że mnie na to nie stać?
Pamiętam taka sytuację z dzieciństwa, miałam koleżankę, która bardzo często siedziała u nas w domu. Moja mama nie pracowała, bo zajmowała się młodszą siostrą. Mama koleżanki pracowała zmianowo. Pewnego dnia przy obiedzie moja kumpela stwierdziła, że. I zazdrości bo mam mamę w domu i codziennie ciepły obiad. Miałyśmy wtedy jakieś 6-8 lat. I jak się do tego ma poświęcanie rodzica, super zabawki, mega wczasy i zajęcia dodatkowe. Finanse są ważne, zwłaszcza że wszystko coraz droższe. Ale nie przesadzajmy, że najważniejsze.

Poza tym nikt nie mówi tutaj o tym, żeby zima nie miała nic. Ale nie uważam, że trzeba od razu kilkumiesięczne dziecko zostawić i wracać do pracy. Nie zapominajmy też o tym, że jak.maz kobietę zostawi to są alimenty. Jak kobieta nigdy nie pracowała to sąd zasądza też pieniądze od byłego męża na nią. Serio, nie na co swoich priorytetów posiadania zrzucać na czasy i internet.
Czyli chce być pasożytem byłego męża...nie zrozumiem nigdy tego. Najlepiej nie pracować w ogóle brac kase od wszystkich.. Kilkumiesięcznego dziecka tez bym nie,, zostawiła,,, ale 2 lata to dobry czas zeby zacząć pracę. Każdy ma inne potrzeby tylko nie lubię marudzenia pozniej,, maz mi nie pomaga, wszystko robie sama itp itd, skoro się tak umówia, że ktoś pracuje, a ktoś zajmuje się domem nie może mieć pretensji. Mój mąż stwierdził, że dopiero tak naprawdę poznał dziecko jak ja wrocilam do pracy.... I to prawda bo wiele razy go wyreczalam. Teraz siedzę z półroczna corka w domu i wrócę do pracy około 2 urodzin, by się realizować zawodowo i w macierzyństwie jednocześnie 😀każdy ma wybór ale trzeba myśleć duzo do przodu. PS. Chodziłam do pracy i corka zawsze miala ciepły obiad, a zajęcia dodatkowe są na szukanie pasji dziecka i rozbudowanie zainteresowan.
 
Czyli chce być pasożytem byłego męża...nie zrozumiem nigdy tego. Najlepiej nie pracować w ogóle brac kase od wszystkich.. Kilkumiesięcznego dziecka tez bym nie,, zostawiła,,, ale 2 lata to dobry czas zeby zacząć pracę. Każdy ma inne potrzeby tylko nie lubię marudzenia pozniej,, maz mi nie pomaga, wszystko robie sama itp itd, skoro się tak umówia, że ktoś pracuje, a ktoś zajmuje się domem nie może mieć pretensji. Mój mąż stwierdził, że dopiero tak naprawdę poznał dziecko jak ja wrocilam do pracy.... I to prawda bo wiele razy go wyreczalam. Teraz siedzę z półroczna corka w domu i wrócę do pracy około 2 urodzin, by się realizować zawodowo i w macierzyństwie jednocześnie 😀każdy ma wybór ale trzeba myśleć duzo do przodu. PS. Chodziłam do pracy i corka zawsze miala ciepły obiad, a zajęcia dodatkowe są na szukanie pasji dziecka i rozbudowanie zainteresowan.
Wiesz co, jeżeli małżeństwo ustala, że kobieta zajmuje się dziećmi, domem i całą resztą, a mąż zarabia to chyba nikt nie powinien tego oceniać. A już na pewno nie na zasadzie "bo ja robiłam inaczej". I nie uważam, że jak po kilku latach opierania, podawania ciepłych obiadków pod nos, doglądania dzieci i całej reszty kobieta zostaje bez pracy to "pasożytuje" na mężu. W końcu to była ich wspólna decyzja. Skoro mąż odchodzi, to kobiecie należy się jego pomoc. Alimenty na dzieci to wg Ciebie też pasożytnictwo, bo kobieta powinna się tak ustawić, żeby poradzić sobie bez męża? Co do obiadu, zależy jak pracujesz, bo jak 7-15 to żaden wyczyn. Gorzej jak jesteś np. panią z Biedronki pracująca zmianowo i do tego w niedzielę. Ja nie neguje zajęć dodatkowych i wiem po co są. Pytam tylko czy fakt, że się na zajęcia dodatkowe dziecka nie posyła to zbrodnia? Jest się gorszym rodzicem? Mniej się kocha?
Ps. Rozumiem, że skoro z dzieckiem będziesz do drugiego roku życia, to przez ten rok bezpłatny będziesz żyć z własnych oszczędności. W końcu dochodu mieć nie będziesz, a na mężu pasożytować nie wypada.
 
reklama
nie uważam,ze jestem egoistka, egoistka bym była jakbym nie pracowała i sobie tutaj 300 na torebkę brała z wypłaty męża a tutaj 300 na kurtkę, nie wspomnę o innych „przyjemnościach” na które chce sama zarabiać i na pewno nie chce z nich rezygnować 😊
A co w tym złego. Ja sobie biorę, stać nas to mam sobie żałować ?
Bo nie chodzi o samo „pokazywanie się” - może zle to ubrałam w słowa, ale nie oszukujmy się widzisz coś u kogoś i chcesz tez to mieć 😊
To trzeba być bardzo pustym i smutnym człowiekiem

Każdy powinien robić to co chce. Po porodzie zmieniły mi się priorytety i nie chce wracać do pracy, zarobić najniższa krajową, 3/4 wydać na żłobek i w sumie nie mieć ani kasy, ani czasu spędzonego z dzieckiem. Wolę ten czas mu po prostu poświęcić.
 
Do góry