reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy

Jedyne wytłumaczenie, że takie kobiety muszą mieć rozdzielność majątkową z mężem i dlatego proszenie go o pieniądze uwłacza ich godności. Tylko współczuć [emoji58]
A ja nadal nie rozumiem dlaczego kogoś boli, że inna kobieta siedzi w domu. Oczywiście nie mówię o patologii żyjącej z socjalu, to dla mnie zupełnie inna para kaloszy. Ale jeżeli mąż dobrze zarabia i nie widzi problemu w utrzymywaniu rodziny, a kobieta realizuje się jako gospodyni domowa to dlaczego taki model rodziny jest zły? Bo co, bo mąż daje żonie na fryzjera i na hybrydy? A gdyby pracowała u kogoś jako gosposia i robiła dokładnie to samo tylko w obcym domu i brała za to pieniądze to już ok?

Sama przed ciążą byłam aktywna zawodowo, po urlopie macierzyńskim wracam do pracy. Mało tego, mąż nigdy nie namówił by mnie na siedzenie w domu. Ale nie uważam, że kobiety, które się na to decydują są gorsze, mniej samodzielne czy "nie myślą o przyszłości". Po prostu u takich rodzin sprawdza się inny model. Tyle.
 
reklama
Mam pytanie odnośnie tego, ze dziecko potrzebuje rówieśników. Spotkałam się wiele razy ze stwierdzeniem, ze dziecko potrzebuje kontaktu z innym dziećmi tak naprawdę dopiero powyżej trzeciego roku życia, a do tego czasu najlepiej rozwija się mając jednego stałego opiekuna.

Nie sadze, żeby to była prawda.
Moje dzieci chodzą do żłobka odkąd skończyły 9 miesięcy i póki co wychodzi im to na dobre. Poszły do żłobka, rozpaczy nie było, są oswojone.
Ale widziałam dwulatki zaczynające przygodę ze żłobkiem czy przedszkolem, które codziennie rano wyły niemiłosiernie za rodzicem. Wyły, bo jak się przyzwyczaiły, ze całe dnie spędzają z mama to nagle zlobek to dla nich tragedia. Takim dwuletnim czy starszym dzieciom dłużej zabiera oswojenie się ze żłobkiem. To tak z moich obserwacji.

Co do reszty, to jestem jedna z tych kobiet, co wróciła do pracy. Na pełen etat. Wrocilam, bo chciałam jakiegoś balansu moich potrzeb. Chciałam rozwoju, rozmowy z innym dorosłym o czymś innym, niż tylko dieta, ubranka i zachowania dziecka.
Chcialam być niezależna finansowo. Nie umiem prosić męża o kasę na przysłowiowe waciki, no nie umiem i już.
Pieniadze są środkiem do wielu rzeczy, tutaj niestety się zgodze, czasy już nie są te same co 40 lat temu, kiedy to człowiek miał kupę kasy ale w sklepach niewiele było. Teraz są różne rozrywki i możliwości. I to jest ok.
Te rozrywki, czy to dla dzieci, czy dla dorosłych kosztują jakieś pieniądze. Darmocha niestety, z głodu już dawno zdechła. I to tez jest jeden z powodów, dla których chce zarabiać pieniądze.
Bo kasę można wydawać nie tylko na kolejne zabawki ale tez na doświadczenia czy lekcje. Dzięki pieniądzom mogę się dziecka zapytać „chcesz się uczyć plywania czy jazdy konnej?” „Chcesz pojechać do Disneylandu czy wolisz gdzieś do domku w lesie?”
Wakacje spędzamy jako rodzina. To ja pierwsza pokazałam dzieciom morze, plaże, przyjemność puszczania latawca na wietrze czy chlapania woda w basenie. To dzięki pieniądzom miałam możliwość zabrać dzieci na farme, gdzie mogły sobie pod okiem farmera pooglądać i pogłaskać różne zwierzeta. To dzięki pieniądzom moje dzieci odwiedzały różne ciekawe miejsca i robiły różne fajne rzeczy. To są doświadczenia, w których uczestniczymy wszyscy wspólnie. Jako rodzina.
Tak, dzieci chodzą do żłobka, tak, ja pracuje. Mąż tez. Ale w większości rodzin tak to obecnie działa. I nic w tym złego, jak dla mnie, ot normalka.
Jednak zawsze będę twierdzić, ze kobieta powinna być finansowo jak najmniej zależna od faceta. Bo dzisiaj ten facet jest a jutro go nie będzie. Pół biedy jeśli kobieta ma własny majątek i sobie poradzi finansowo. Ale jeśli nie ma swojego zaplecza finansowego to jak dla mnie stąpa po kruchym lodzie.
 
Jednka corcia jesy najwazniejsza i chce być z nią jeszcze trochę w domu
Jak to mowila moja mama.. Jeszcze zdążysz sie córcia napracowac kiedy ledwo 6m po porodzie pedzilam do pracy....z córką juz dalam na luz i dobrze mi bylo z tym.. I dzis tez pójdę dorobic, wyjdę.. ale nie na caly etat. O nie. A dziecko zostawialam/ zostawie tacie. Może twój też by sie pisał? I
Cos dorywczego może na ten czas?
Chyba nie byloby mu tak ciezko skoro sam od ciebie wymaga wiecej.
Ten rok szybko zleci i pojdzie w zapomnienie kiedy to już wpadniesz w wirr pracy a dziecko szkoła.
Mąż za to jakby miał swoje pewne obowiązki domowe, Wykazal sie wlasna inicjatywa współpracowania, pomocy to by wiedział ze sie samo nie pierze. Nie sprzata. Nie gotuję i dziecko sie samo sobą nie zajmuje.
Ale moze ogarnie jak to działa kiedy czasu na wszystko bedziesz miec mniej i bedziesz prosic o pomoc.
Warto postarać sie.. Uzupełniać w związku

Zgadzam sie z Mono88
 
A zupełnie abstrahując od rozterek autorki.
Pracująca, wykształcona, spełniona zawodowo mama to dobry wzór dla dziecka. Zwłaszcza dla dziewczynki. To ode mnie i na moim przykładzie córka nauczy się, że może być wykształcona jak koledzy, mieć takie same zainteresowania i uprawiać te same sporty. Że nawet najdroższe gadżety może sobie kupić sama i z własnych pieniędzy. Że można lubić prowadzenie domu nie robiąc z tego centrum aktywności życiowej. Że partner nie ma jej „pomagać” tylko mają się obowiązkami dzielić. Nie mam syna i mieć nie będę, ale chyba chciałabym, żeby widział taki wzór a nie jak tata daje mamie na fryzjera.
Nie oszukujmy się. Po kilku latach “siedzenia w domu” kwalifikacje spadają właśnie do prowadzenia domu.
I swoją drogą co to za argument, że „nie opłaca się pracować”? Nagle okazuje się, że większość z nas zarabia minimalną krajową w mieście, gdzie żłobek kosztuje tyle co w mieście wojewódzkim. No jakoś nie dowierzam.
Autorka pisala ze do 3 lat chce byc z dzieckiem a nie do czasu kiedy to dziecko jest starsze o wiele na tyle by zauważyć ze mamusia wydaje tylko pieniazki tatusia które w wielu rodzinach sa po prostu wspólne . O ludzie.
 
Syne ma dwa lata, od roku jest w żłobku, w życiu nie widziałam, żeby się bawił z kimkolwiek innym niż dorosły..:p
Ostatnio mówi o jakimś koledze, ale jeszcze nie wybadałam sprawy..
Na placu zabaw, w parku, ucieka przed dziećmi.. Faktycznie, rozwojowoma jeszcze trochę czasu na rówieśników..:)
 
Autorka pisala ze do 3 lat chce byc z dzieckiem a nie do czasu kiedy to dziecko jest starsze o wiele na tyle by zauważyć ze mamusia wydaje tylko pieniazki tatusia które w wielu rodzinach sa po prostu wspólne . O ludzie.
„O ludzie”
„Abstrahując od posta autorki”…
To co napisałam dotyczy wyłącznej opieki nad dzieckiem do osiągnięcia wieku szkolnego albo kolejnymi.
„O ludzie”.
 
Jako że jestem z tych, które chciałyby zostać z dzieckiem do 3 roku życia w domu, wiele czytałam i dowiadywałam się na ten temat. I psychologowie zgodnie mówią, że najlepiej dla dziecka jest do 3 roku życia u mamy. Do 3 roku życia dziecko generalnie nie potrzebuje rówieśników.
Tyle z teorii.
W praktyce różnie to bywa. Są różne dzieci. Bardziej towarzyskie, a również i takie, które chcą tylko mamy.
Sytuacje rodzinne także są różne. Nie ma co demonizować mamy, która poszła do pracy po roku na macierzyńskim, jeśli ona uważa, że to najlepsze rozwiązanie dla jej rodziny. Trzeba brać pod uwagę kwestie rodzinne i finansowe.
Autorko, jeśli uważasz, że dla twojej rodziny najlepszym rozwiązaniem jest zostanie z dzieckiem w domu do 3 roku życia to tak zrób. Nikomu nie musisz się z tego tłumaczyć.
A jeśli chodzi o postawę twojego męża to przykro mi bardzo. Niestety mężczyźni często nie rozumieją ile pracy i wkładu kosztuje "siedzenie w domu z dzieckiem". bo to ty musiałaś zrezygnować ze swojej kariery, a nie on. Skoro mąż namawia cię na to żeby sobie dorobić na home Office to dlaczego sam nie przejmie obowiązków nad dzieckiem i domowych skoro sam siedzi w domu tylko na home Office? Skoro ty możesz to pogodzić to dlaczego on nie może?
No i wg mnie proszenie męża o pieniądze to jakaś abstrakcja. To są WASZE pieniądze. Gdybyś nie musiała dla waszego WSPÓLNEGO dziecka zrezygnować z kariery to chodziłabyś do pracy. To takie proste, a czasem wydaje mi się, że jednak faceci tego nie rozumieją. Dlatego rozmowa z mężem na temat kosztów przedszkola lub opiekunki i gosposi powinna załatwić sprawę. Albo wypłać sobie pensje za twoje prace domowe i opieka nad dzieckiem.albo ty idź do pracy, a męża wyślij na tacierzynski, po miesiącu odetnij gotówkę i powiedz: idź do pracy, ale opieka nad dzieckiem i domem musi zostać zapewniona! Boszzz jak mnie to wkurza!!! Totalny brak horyzontów i ograniczona wyobraźnia u niektórych mężczyzn...
 
Jako że jestem z tych, które chciałyby zostać z dzieckiem do 3 roku życia w domu, wiele czytałam i dowiadywałam się na ten temat. I psychologowie zgodnie mówią, że najlepiej dla dziecka jest do 3 roku życia u mamy. Do 3 roku życia dziecko generalnie nie potrzebuje rówieśników.
Tyle z teorii.
W praktyce różnie to bywa. Są różne dzieci. Bardziej towarzyskie, a również i takie, które chcą tylko mamy.
Sytuacje rodzinne także są różne. Nie ma co demonizować mamy, która poszła do pracy po roku na macierzyńskim, jeśli ona uważa, że to najlepsze rozwiązanie dla jej rodziny. Trzeba brać pod uwagę kwestie rodzinne i finansowe.
Autorko, jeśli uważasz, że dla twojej rodziny najlepszym rozwiązaniem jest zostanie z dzieckiem w domu do 3 roku życia to tak zrób. Nikomu nie musisz się z tego tłumaczyć.
A jeśli chodzi o postawę twojego męża to przykro mi bardzo. Niestety mężczyźni często nie rozumieją ile pracy i wkładu kosztuje "siedzenie w domu z dzieckiem". bo to ty musiałaś zrezygnować ze swojej kariery, a nie on. Skoro mąż namawia cię na to żeby sobie dorobić na home Office to dlaczego sam nie przejmie obowiązków nad dzieckiem i domowych skoro sam siedzi w domu tylko na home Office? Skoro ty możesz to pogodzić to dlaczego on nie może?
No i wg mnie proszenie męża o pieniądze to jakaś abstrakcja. To są WASZE pieniądze. Gdybyś nie musiała dla waszego WSPÓLNEGO dziecka zrezygnować z kariery to chodziłabyś do pracy. To takie proste, a czasem wydaje mi się, że jednak faceci tego nie rozumieją. Dlatego rozmowa z mężem na temat kosztów przedszkola lub opiekunki i gosposi powinna załatwić sprawę. Albo wypłać sobie pensje za twoje prace domowe i opieka nad dzieckiem.albo ty idź do pracy, a męża wyślij na tacierzynski, po miesiącu odetnij gotówkę i powiedz: idź do pracy, ale opieka nad dzieckiem i domem musi zostać zapewniona! Boszzz jak mnie to wkurza!!! Totalny brak horyzontów i ograniczona wyobraźnia u niektórych mężczyzn...
Za dobrze niektórzy mają.
 
Tu były wypowiedzi o siedzeniu z dzieckiem do zerówki. W moim zawodzie nawet 2-3 lata to epoka. I błagam, dziecka nie ODDAJEMY (ani nie zostawiamy). Ewentualnie powierzamy kompetentnym osobom.
To jest już czepianie się słówek. "Chciałam powierzyć dziecko kompetentnym osobom w żłobku" brzmi sztucznie i jest długie.
Jak chcesz się rozwijać zawodowo, to nikomu nic do tego. Ja biorę pod uwagę, że po powrocie do pracy będę zaczynać od zera, dlatego nie straszne mi zostanie z dziećmi w domu, póki nie pójdą do przedszkola.
Jednocześnie nie rozumiem, jak można dzieci zamykać w domu, aż pójdą do szkoły. Dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, tak jak i dorośli. Nawet jak kobieta nie pracuje, to powinna z dzieckiem uczestniczyć w jakichś zajęciach czy spotkaniach, nawet na placu zabaw.
 
reklama
To jest już czepianie się słówek. "Chciałam powierzyć dziecko kompetentnym osobom w żłobku" brzmi sztucznie i jest długie.
Jak chcesz się rozwijać zawodowo, to nikomu nic do tego. Ja biorę pod uwagę, że po powrocie do pracy będę zaczynać od zera, dlatego nie straszne mi zostanie z dziećmi w domu, póki nie pójdą do przedszkola.
Jednocześnie nie rozumiem, jak można dzieci zamykać w domu, aż pójdą do szkoły. Dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, tak jak i dorośli. Nawet jak kobieta nie pracuje, to powinna z dzieckiem uczestniczyć w jakichś zajęciach czy spotkaniach, nawet na placu zabaw.

Tak, aby dziecko miało szanse poznawać inne dzieci, przyzwyczajać się do niektórych zachowań. Nabierało pewności siebie.
 
Do góry