reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy

Nie zgadzam się ze sformułowaniem „zostawić dziecko”. Dziecko można zostawić w oknie życia lub przytułku a nie z nianią, tatą, babcią czy w żłobku.
Faktycznie może nie jest to trafne sformułowanie. Doprecyzuje zatem ☺nie chciałam żłobka ani też niani a nie było takich ofert ze strony babć, żeby można je było brać pod uwagę. Zresztą pewnie też bym nie chciała nawet gdyby takie były.
 
reklama
Z jednej strony chcesz iść do pracy żeby być bardziej samodzielna itd a z drugiej strony jak któraś z dziewczyn Ci mówi zapisz do żłobka i do roboty to twardo twierdzisz że nie, bo mała jest przywiązana/ Tobie jest ciężko. Ale prawda jest taka, że jakaś decyzję podjąć trzeba i nie da się czegoś zrobić 50/50. My za Ciebie tej decyzji nie podejmiemy. Możemy jedynie wysłuchać i powiedzieć na co żadna z Nas by sobie w takiej sytuacji nie pozwoliła, ale to zapewne sama wiesz... Trzeba być odważnym i do przodu. Zmiany są trudne ale bez tego nie ma życia..
 
Ja też nie rozumiem męża, skoro decyzja była taka, że do 3 roku życia zostaje z mamą, to po co teraz te pretensje? Ja proponuję takie wyjscie: skoro nie chcesz dać do żłobka, to niech mała zostanie z mężem. Przecież on i tak pracuje z domu, ogląda tv to i dziecka przypilnuje. W wolniejszej chwili może pranie wstawi, odkurzy, obiad ugotuje.
Jacie, jak mnie wkurzają faceci, którzy myślą, że kobieta ogarniająca dom i dzieci i jeszcze ich nic nie robi od rana do wieczora... 😠
Powtarzam, ze znamy tylko jedna stronę. A moze wcale nie jest tak kolorow, bo partner widzi co sie dzieje, kobieta nie chce wychodzić, ciagle w domu z dzieckiem , nie gotuje, nie sprzata, ogolem cos sie zmienilo... nie mowie, ze tak jest, ale probuje zrozumiec skad nagle zmiana decyzji partnera. Chyba, ze kiepsko z finansami u nich jest.
 
Ja jestem zupełnie bez dochodów od 5 miesięcy, kiedy to syn skończył rok. Początkowo chcieliśmy wysłać go do żłobka, ale: 1) nie dostał się; 2) mąż nie chciał go puścić. Teraz jestem w drugiej ciąży i na razie decyzja jest taka, że zostanę z dziećmi, póki nie pójdą do przedszkola. Do tego czasu utrzymuje nas mąż. Nigdy nie usłyszałam przykrego słowa, że nie pracuję i nie mam dochodów. Zajęcie się domem i dzieckiem to też jest trudne zajęcie. Jakbym słyszała, że mam iść do pracy ORAZ zająć się potomkiem, to zaproponowałabym to samo mężowi. Czemu to Ty masz robić na trzy etaty (opiekunka do dziecka, gosposia i praca zarobkowa), a mąż tylko na jeden? Jak chce żebyś pracowała, to niech przejmie połowę obowiązków. Niech też się zainteresuje domem i opieką nad dzieckiem.

W dodatku Wasza sytuacja była ustalona od początku, więc o co teraz pretensje?
 
Może ja wypowiem się ze strony osoby pracującej w żłobku, ale w żaden sposób nie oceniam Twojego podejścia do sprawy 😊 Nie bój się, że dziecku stanie się tam krzywda 😊 to tylko wygląda tak strasznie, że jak dziecko płacze na wejściu to nie znaczy, że dzieje się tak przez te kilka godzin, które tam spędza. Po kilku minutach przestaje bo ma wokół siebie za dużo bodźców i nie skupia się na płaczu tylko na zabawce. Dziecko w tym wieku bardzo potrzebuje towarzystwa innych dzieci. Kształtują się w nim wszystkie zachowania w towarzystwie, chęć zabawy, poznawania świata, nowe zabawki, nowe "ciocie". Posyłając dziecko do żłobka ono się nas nie wyrzeknie na rzecz innych dzieci czy opiekunek 😉 znam bardzo, bardzo dużo rodziców, które miało takie samo podejście i nie zamieniłoby w tym momencie żłobka na opiekę w domu (i nie, nie przestało kochać przez to swoich dzieci i dzieci nie przestały kochać rodziców 😛)
 
Powtarzam, ze znamy tylko jedna stronę. A moze wcale nie jest tak kolorow, bo partner widzi co sie dzieje, kobieta nie chce wychodzić, ciagle w domu z dzieckiem , nie gotuje, nie sprzata, ogolem cos sie zmienilo... nie mowie, ze tak jest, ale probuje zrozumiec skad nagle zmiana decyzji partnera. Chyba, ze kiepsko z finansami u nich jest.
Dla mnie to wygląda tak, że jemu zaczęło przeszkadzać przebywanie non stop z dzieckiem i żoną w domu, z racji tego, że teraz pracuje z domu, dlatego wymyśla, jak się obu pozbyć 🤷‍♀️
I owszem, znamy jedną stronę, owszem, łatwo oceniać, ale jestem zdania, że jak każda z nas powie co sądzi, to autorce łatwiej będzie spojrzeć na własną sytuację z różnych stron i może podjąć najlepszą dla siebie decyzję.
 
My z mężem też ustaliliśmy , że ja siedzę w domu puki nie podchowamy dzieci ( 3 latka i drugie 4 mc), mój mąż myślal z początku, że mam sielankę , ale gdy miesiąc temu musiał iść na chore na 2 tyg to zrozumiał jaki kawał ciężkiej roboty "odwalam" przy obu dzieciach plus reszta obowiązków domowych, wyjście na pole z obiema na raz, od tamtej pory powtarza że woli iść do pracy na to 8 h bo tam odpoczywa. Powiem tak , brakuje mi trochę ludzi i takiego luzu ( jestem obecnie strasznie znerwicowana), ale od początku mówiłam , że nie chce odrazu jak skończy starsza 3 latka posyłac nigdzie, dodam że ma na co dzień kontakt z dziećmi, dwa to nie wyobrażam sobie zostawić z babciami , bo nad starszą mi i mężowi czasem ciężko zapanować. Więc po części Cię rozumiem. Jednak jeszcze dopowiem , że mąż nie robi mi żadnych aluzji do tego że nie pracuje
 
Dla mnie to wygląda tak, że jemu zaczęło przeszkadzać przebywanie non stop z dzieckiem i żoną w domu, z racji tego, że teraz pracuje z domu, dlatego wymyśla, jak się obu pozbyć 🤷‍♀️
I owszem, znamy jedną stronę, owszem, łatwo oceniać, ale jestem zdania, że jak każda z nas powie co sądzi, to autorce łatwiej będzie spojrzeć na własną sytuację z różnych stron i może podjąć najlepszą dla siebie decyzję.

Dlatego ja jestem zdania, ze kobieta powinna cenic sobie w pewnym stopniu niezależność, miec prace, moc isc na macierzyński, wychowawczy, niec gdzie wracac. Potem nie ma takich sytuacji, bo dochód ma, trochę mniejszy ale ma. Nie wiemy co w glowie ma partner, moze im sie nie uklada moze brakuje pieniędzy. Mieli pewne ustalenia, ale sila rzeczy dziwi mnie, ze kobiecie chce sie siedziec do 3 roku zycia w domu z dzieckiem, zamiast isc do ludzi, jednak co jak co ale odpoczynek dla glowy w pracy od dziecka, a dziecko powinno sie usamodzielniać w żłobku, nauczyc sie innego życia. Autorka zrobi jak uwaza, ale z tego co widac nie pali jej sie do takiego rozwiązania, wiec co wiecej mozn jej poradzić?
 
Dlatego ja jestem zdania, ze kobieta powinna cenic sobie w pewnym stopniu niezależność, miec prace, moc isc na macierzyński, wychowawczy, niec gdzie wracac. Potem nie ma takich sytuacji, bo dochód ma, trochę mniejszy ale ma. Nie wiemy co w glowie ma partner, moze im sie nie uklada moze brakuje pieniędzy. Mieli pewne ustalenia, ale sila rzeczy dziwi mnie, ze kobiecie chce sie siedziec do 3 roku zycia w domu z dzieckiem, zamiast isc do ludzi, jednak co jak co ale odpoczynek dla glowy w pracy od dziecka, a dziecko powinno sie usamodzielniać w żłobku, nauczyc sie innego życia. Autorka zrobi jak uwaza, ale z tego co widac nie pali jej sie do takiego rozwiązania, wiec co wiecej mozn jej poradzić?
Ciebie dziwi, że autorka chce zostać w domu z córką, a mnie dziwi jak można chcieć zostawić małe dziecko z obcymi tudzież dziadkami i stracić najlepszy czas, kiedy wszystkiego się uczy. Takie małe już nie będzie. Nie każdego ciągnie do ludzi. Są takie kobiety, które ponad wszystko cenią sobie macierzyństwo, rodzinne chwile, a potem całą resztę.
 
reklama
Ciebie dziwi, że autorka chce zostać w domu z córką, a mnie dziwi jak można chcieć zostawić małe dziecko z obcymi tudzież dziadkami i stracić najlepszy czas, kiedy wszystkiego się uczy. Takie małe już nie będzie. Nie każdego ciągnie do ludzi. Są takie kobiety, które ponad wszystko cenią sobie macierzyństwo, rodzinne chwile, a potem całą resztę.

Dziwi mnie, bo wśród mojego otoczenia malo kobiet moze sobie na to pozwolic ze względów finansowych, ale to jakby czyjaś sprawa również i autorki.
Widzisz ja podjęłam pol etatu po porodzie corki, by nie ominac jak to mowisz tych waznych chwil, ale nie kazdy jest w stanie sobie pozwolić nawet na te pol etatu, wlasnie z kwestii finansów.
Stad dociekam skad taka zmiana u partnera autorki. A jesli ktos ma opcje byc do 3 roku zycia z dzieckiem w domu to niech korzysta, to czyjes zycie, decyzja a nie moja. Wedle mnie po prostu takie dziecko szybciej sie moze zaklimatyzować.

I wracając do tematu, jesli krucho u nich z kasa to dalej autorka bedzie upierać sie aby zostac w domu? Nie wiemy czemu partner zmienil zdanie.
 
Do góry