reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród

zależy czy podasz wytyczne amerykańskie czy europejskie a po drugie czy jest jeden czy dwóch ratowników.
Tak czy inaczej, jeśli udzielisz takiej pomocy (obojetnie w którym wydaniu) to krzywdy nie zrobisz.
Niestety z mojego doświadczenie wynika, że jak cos się stanie, to wszyscy biadolą, ale nikt nie pomaga!

(sorki, ale temat mnie irytuje)

no i to nie jest Ewa personalnie do Ciebie, tylko wypowiedź zacytowana bo na temat:)

Spoko :)
Sama nie wiem, co bym zrobiła w takiej sytuacji... Ale staram się często czytać, słuchać, oglądać porady dot. pierwszej pomocy, bo mam nadzieję, że jak mi się to wkoduje w głowę, to jakoś tak bardziej automatycznie zareaguję...

A na tym filmiku z TVN-u mówili o resuscytacji przy zakrztuszeniu właśnie - choć nie wiem, czy to się zakrztuszeniem profesjonalnie nazywa. W każdym razie chodziło o to, że jak dziecko samo kaszle, to żeby mu nie przeszkadzać, bo sobie poradzi. Ale to klepanie trzeba zacząć jak zaczyna kaszleć nieefektywnie, tzn. nie nabiera powietrza.
Czyli ta kobieta się nie pomyliła i najpierw jest 5 oddechów, a potem 30/2? Ona mówiła, że profesjonalni ratownicy robią 15/2, ale laicy powinni robić 30/2. Nie wiem w zasadzie dlaczego...
 
reklama
Ewa może dlatego, że ratowników najczęściej jest dwóch...A Ty sama padłabyś po 5 min...Ja na szczęscie w takiej sytuacji nie byłam, ale miałam kurs w szkole medycznej na manekinie...Piszczał nawet jak żebra złamałas...Ja złamałam...No i pani, która prowadziła kurs powiedziała, że to najmniejszy problem bo "pacjent" przeżył...I, że najwazniejsze jest COŚ robić bo sie nie zaszkodzi...A nie wiadomo, kiedy mozna pomóc..Ja mam zakodowane 15/2...Najgorsze jest takie stanie i gapienie się...Mysmy byli swiadkami, jak chłopak wpadł pod samochód...Wyjechał mu pod koła, na szczęscie był przytomny, więc go nie ruszaliśmy za bardzo..Ale pogotowie jechało tak długo, że mój wujek 3 razy do dyspozytora dzwonił. Za 3 tak sie wydarł...Za pierwszym zadzwonił na policje i wyobrazcie sobie, że policjant odmówił wezwania pogotowia i kazał samemu dzwonić!!!Nawet go nie przełączył!!! Mój wujek jest wyjątkowo spokojny ale wtedy.....
 
ja jestem ratownikiem wodnym i podczas wyrabiania godzin ratowalam nastolatka nad jeziorem razem z naszym szefem. szczerze mowiac po tym wydarzeniu postanowilam, ze nie bede juz pracowac jako ratownik. to bylaby zbyt duza odpowiedzialnosc dla mnie.

oczywiscie jesli bylabym w sytuacji, ze trzeba kogos ratowac, to nie zawahalabym sie ani chwili.
 
Wybaczcie, ale zmienię temat, bo później zapomnę o to zapytać. Co do jedzenia bierzecie ze sobą do szpitala na czas porodu? Wiem, że jakichś specjałów nie można, ale nawet jesli zabronią, to nawet po porodzie można coś wciągnąć. Czy może to być banan i sucharki, a może krakersy?
 
Agbar jakoś się nie zastanawiałm..Hmm..Ja wezme jakis pasztecik na kanapki reszte każe sobie dowieżć...No własnie...Jedyne co pamietam, to zeby o wodzie nie zapomnieć.
 
dla siebie to tylko wode biore, ewentualnie jakies herbatniki. w czasie porodu to raczej glodna nie bylam. po porodzie to tak duzo emocji, ze zjadlam dopiero pare godzin po obiadek przywieziony przez mame. a dla meza musze zabrac kanapki obowiazkowo :)
 
w Irlandii lepiej to wygląda niż w Pl?
ja mam jakieś nieciekawe doświadczenia, szczególnie w ciąży:(
W poprzedniej ciąży w 9 miesiącu już byłam, jak z mężem w restauracji w centrum handlowym ratowaliśmy człowieka i każdy stał nade mną i gadał, nikt nie pomógł, a ja po kilku minutach byłam bez sił.
W Pl nic się nie zmienia pod tym kątem...


No tutaj troszkę inaczej, ludzie nawet jak nie wiedzą to pytają czy moga choć wody przynieść albo apteczkę ze swojego auta, tu na szczescie tylko raz miałam taką sytuację ale to było tylko "zasłabnięcie", więc nogi do gory wystarczyły. Tu jest wiecej plakatów, informacji w kazdym miejsu publicznym, wiekszosc pracownikow szczegolnie w fabrykach musi przejsc podstawowy kurs pierwszej pomocy jak pomoc sobie i innym, no bardziej o to dbają. A jeszcze w Polsce np. pozycja boczna bezpieczna zmieniała sie kilka razy w przeciągu kilku lat i ludzie też sami nie wiedzą co jest "prawidłowe" ;-)...

Ja np. dłuuugi czas miałam zawsze przy sobie parę lateksowych rękawiczek lub apteczkę w plecaku, ludzie pukali sie w głowę a nie raz ta apteczka się przydała...

Niestety macie rację chociaż miesiąc temu moja siostrzenica (15 lat) reanimowała swoja koleżankę. Pogotowie powiedziało, że gdyby nie ona pewnie skończyło by się źle. Ale byliśmy dumni z Gosieńki, tym bardziej, że ma dopiero 15 lat!

Na szczęście młodzież jakoś inaczej do tego podchodzi, ma też wiekszy dostęp do info i w szkołach zaczynają na to uczulać, starsi się nie interesuja. Cała nadzieja w młodzieży ;-)

A przecież wystarczyłoby, żeby każdy w portfelu choćby miał małą broszurkę na temat co zrobić w różnych nagłych wypadkach :)


Wybaczcie, ale zmienię temat, bo później zapomnę o to zapytać. Co do jedzenia bierzecie ze sobą do szpitala na czas porodu? Wiem, że jakichś specjałów nie można, ale nawet jesli zabronią, to nawet po porodzie można coś wciągnąć. Czy może to być banan i sucharki, a może krakersy?

Ja do torby spakowałam paczkę herbatników z miodem i batonika z muesli. Plus wodę z dziubkiem. Tu nie głodzą, zaraz po porodzie i mama i tata dostaja tosty i herbatke wiec powinno wystarczyc ;-)
 
myangel ja kiedyś zawsze nosilam rękawiczki i te maseczki w razie sztucznego oddychania.
ale prawda też jest taka, ze Irlandczycy starają się za wszelką cenę upodobnić do amerykańców i nie każdy jednak chce pomagać bo jak coś się stanie to ta osoba, która stara się pomóc to może zostać oskarżona, że to przez nią. niestety i z takim czymś się właśnie tam spotkałam... tak więc niby jest tak, ze się szkolą w firmach itp. ale pomagać to się większość jednak boi.
 
Ja mam w torbie czekolade i landrynki - tak mi doradzały koleżanki a jakoś tym co będzie po porodzie jeszcze się nie zastanawiałam. Myślę, że nawet głodna wytrzymam byleby tylko do domu szybko wypuścili :) A szczerze mówiąc nie bardzo wiem co można jeść po porodzie - czy miedzy sn a cc w tej kwestii jest jakaś różnica??
 
reklama
Ja mam w torbie czekolade i landrynki - tak mi doradzały koleżanki a jakoś tym co będzie po porodzie jeszcze się nie zastanawiałam. Myślę, że nawet głodna wytrzymam byleby tylko do domu szybko wypuścili :) A szczerze mówiąc nie bardzo wiem co można jeść po porodzie - czy miedzy sn a cc w tej kwestii jest jakaś różnica??
czekolada i landrynki? położne Ci to zabiorą jak nic!!
co do jedzenie po porodzie, to bardziej zależy od znieczulenia.
ja byłam głodna przed porodem i dostałam glukozę w kroplówce, bo się buntowałam, że z głodu nie urodzę. Za to jak juz urodziłam, to zapomniałam o głodzie i dopiero śniadanie zjadłam (Wiki się urodziła o 20.13).
przecież w szpitalach karmią:)

myangel - ja też miałam rękawiczki (teraz tez mam, tylko bardziej dla mojego bezpieczeństwa niż kogoś, bo ich sterylnośc pewnie pozostawia wiele do życzenia po 6 tygodniach walania się po torebce), a kiedyś jeszcze nosiłam te nakładkę do robienia wdechów (nie worek ambu).
tutaj na dworcach, w centrach handlowych, stadionach itp są defibrylatory z instrukcją jak trzeba postępować.
U nas podejrzewam nawet to by nie pomogło, bo u nas się tego młodzieży nie pokazuje i potem dorosły człowiek się boi, że zaszkodzi.
Ja już kilka razy gdzieś kogoś ratowałam - padaczka, zasłabnięcia, zawały... oj dużo tego było i nigdy nie pomógł mi (lub nam, bo kilka razy wspólnie z mężem) nikt obcy z boku:(
 
Do góry