reklama
Wiolcia_6
Grudniówka 2010 :)
olcia widzę, że rozumiemy się doskonale O podbrudkach to nawet szkoda pisać... oglądam stare zdjęcia i się zastanawiam jak z tak szczupłej osoby mogło sie zorbić takie monstrum:/ Boję się jak będe wyglądać przed samym porodem:/
Wiolcia to normalne, ze czujesz sie gorzej, jestes zniecierpliwiona i marzysz o tym, zeby "to" wszystko sie juz skonczyło...
Ja w pierwszej ciazy miałam to samo, przytyłam 23 kg ( a przed ważyłam 52), byłam załamana, nie mialam motywacji, zeby cokolwiek zrobic, wstawałam w poludnie, lozka nie scieliłam, obiadu nie gotowałam bo maz w restauracji pracował, w domu nie robiłam prawie nic i tak mijał mi dzien za dniem. Teraz staram sie być aktywna mimo, ze tez mi juz bardzo ciezko, mam jakies tam obowiazki chociazby takie, ze musze Jule zawiezc i odebrac z przedszkola, nie oszczedzam sie i nie daje za siebie nic robic, staram sie byc na chodzi bo jak sie czlowiek tak "zasiedzi" to dopiero mu po porodzie ciezko sie do czegos zebrac. Nie mowie bo mysle juz o porodzie i mam nadzieje, ze to już na dniach ale zdecydowanie wole choc troche sie poruszac niz nie robić nic. Tez jestem opuchnieta, rece jak serdele, na twarzy mnie wysypało pryszczami, ze zaloze kozaki moge zapomniec... Mysle, ze jeszcze troche to chyba bede w japonkach chodzić. Trzeba tylko liczyć na to, że to juz nie dlugo Trzymaj sie kochana, przytulam Cię mocno :*
Ja w pierwszej ciazy miałam to samo, przytyłam 23 kg ( a przed ważyłam 52), byłam załamana, nie mialam motywacji, zeby cokolwiek zrobic, wstawałam w poludnie, lozka nie scieliłam, obiadu nie gotowałam bo maz w restauracji pracował, w domu nie robiłam prawie nic i tak mijał mi dzien za dniem. Teraz staram sie być aktywna mimo, ze tez mi juz bardzo ciezko, mam jakies tam obowiazki chociazby takie, ze musze Jule zawiezc i odebrac z przedszkola, nie oszczedzam sie i nie daje za siebie nic robic, staram sie byc na chodzi bo jak sie czlowiek tak "zasiedzi" to dopiero mu po porodzie ciezko sie do czegos zebrac. Nie mowie bo mysle juz o porodzie i mam nadzieje, ze to już na dniach ale zdecydowanie wole choc troche sie poruszac niz nie robić nic. Tez jestem opuchnieta, rece jak serdele, na twarzy mnie wysypało pryszczami, ze zaloze kozaki moge zapomniec... Mysle, ze jeszcze troche to chyba bede w japonkach chodzić. Trzeba tylko liczyć na to, że to juz nie dlugo Trzymaj sie kochana, przytulam Cię mocno :*
Wiecie co dziewczyny - JUŻ MAM DOŚĆ! nie chce mi się nawet rano wstawać z łóżka:/ W nic się nie mieszczę, wszystko mnie boli, mam spuchnięte nogi, ręce i twarz a do tego zgagę mam calutki czas-nawet renni już nie pomaga. Wiem że już niedługo ale ja po prostu już i fizycznie i psychicznie wymiękam:/ Już mi obojętnie jak urodzę byleby już urodzić...
Oj... Też miałam dziś kryzys. Ubierałam się do lekarza i uświadomiłam sobie, że w zasadzie zostały mi dwa, może trzy zestawy ciuchów. Cała reszta koszulek kończy się w połowie brzucha, spodnie mam jedne, spódnicę jedną.
Do tego całe moje 17 dodatkowych kilogramów poszło w biodra i nogi, które wyglądają tak, że patrzeć na nie nie mogę. Aż mi wstyd na ulicę wychodzić.
I teraz wreszcie doceniam swoją figurę sprzed ciąży - choć zawsze narzekałam na szerokie biodra na przykład. Teraz mam wrażenie, że byłam super szczupła i super zgrabna. I że tak już nie będzie. Dobiły mnie psychicznie rozstępy pod kolanami...
Mąż na mnie krzyczy, że głupio mówię, kiedy tak mówię. Ja wiem, że to wszystko dla dobra dziecka. Ale mimo wszystko ciężko człowiekowi do takiego nowego wyglądu się przyzwyczaić...
Oj... Też miałam dziś kryzys. Ubierałam się do lekarza i uświadomiłam sobie, że w zasadzie zostały mi dwa, może trzy zestawy ciuchów. Cała reszta koszulek kończy się w połowie brzucha, spodnie mam jedne, spódnicę jedną.
Do tego całe moje 17 dodatkowych kilogramów poszło w biodra i nogi, które wyglądają tak, że patrzeć na nie nie mogę. Aż mi wstyd na ulicę wychodzić.
I teraz wreszcie doceniam swoją figurę sprzed ciąży - choć zawsze narzekałam na szerokie biodra na przykład. Teraz mam wrażenie, że byłam super szczupła i super zgrabna. I że tak już nie będzie. Dobiły mnie psychicznie rozstępy pod kolanami...
Mąż na mnie krzyczy, że głupio mówię, kiedy tak mówię. Ja wiem, że to wszystko dla dobra dziecka. Ale mimo wszystko ciężko człowiekowi do takiego nowego wyglądu się przyzwyczaić...
ciężko, ja sama wiem to najlepiej bo moje ciało bardzo sie zmieniło.. wazylam tyle co nic przy swoim wzroscie, miałam piekne ciało bez rozstepow, o cellulicie tylko slyszałam, miałam piekne jedrne piersi.. a tu nagle okazało sie, ze brzuch juz nigdy nie bedzie plaski, rozstepy na piersiach jeden na drugim, w dodatku sutki jak u krowy i u murzynki takie ciemne, piersi z jedrnego B zrobiło sie D i to malo jedrne rozstepy na brzuchu... Ja jak jechałam na wakacje to zasuwałam w kostiumie kąpielowym ze stringami a teraz to zakladam jednoczesciowy bo sie wstydze. Pupe miałam zgarbna a potem sie poszerzylam w biodrach...A najgorsze jest to, ze nie udało mi sie dojsc do wagi sprzed ciazy, w najlepszym momencie wazyłam 62 kg (czyli +10) i nigdy nie udało mi sie spasc ponizej 60... jak ja marze o tym, zeby tak z 55 kg wazyc, ciekawe czy kiedys bedzie mi to dane....
Dziewczyny ja też już ledwo kulam. Ostanie 3-4tygodnie są najgorsze niestety. Hormony szaleją wszystko boli uciska i wydaje się że to trwa wieczność ale zleci bardzo szybko. Opuchlizna całego ciała zupełnie normalna i zejdzie zaraz po porodzie. W organizmie gromadzi się woda i to dlatego wyglądamy jak bańki. Wszytko w swoim czasie się ustabilizuje. Troszkę determinacji i znowu będziemy szczupłe i piekne Brzuchy do góry...
Miejmy nadzieję, że to jakoś powoli zejdzie... Te kilogramy.
Wczoraj się trochę Mężowi wyżaliłam i chyba wziął mnie na poważnie. Widzi, że lekko nie jest. Tym bardziej, że po badaniu ginekologicznym wczoraj nie mogłam prawie się ruszać. I dziś od rana mówi do mnie "kruszynko"
Ja mam 171 cm wzrostu i długi czas ważyłam 55 kg. Ale po studiach już 65 I to też była jeszcze znośna waga - rozłożyła się na całej wysokości i nie było jej widać Teraz jestem już 17 kg do przodu. Najgorszy był ostatni miesiąc - po 1 kg na tydzień! Ale sam Franek przybrał 1,5 kg, więc nie ma się co dziwić. Mam nadzieję, że teraz już waga przystopuje.
Marzy mi się na wiosnę albo najpóźniej w lecie wrócić do 65 kg. Albo przynajmniej do jakiejś wagi z 6 z przodu
Najgorsze, że pani doktor wróży nam poród w 41-42 tygodniu...:/ Ale to się okaże po odstawieniu magnezu. Zobaczymy, co się wtedy zadzieje
Wczoraj się trochę Mężowi wyżaliłam i chyba wziął mnie na poważnie. Widzi, że lekko nie jest. Tym bardziej, że po badaniu ginekologicznym wczoraj nie mogłam prawie się ruszać. I dziś od rana mówi do mnie "kruszynko"
Ja mam 171 cm wzrostu i długi czas ważyłam 55 kg. Ale po studiach już 65 I to też była jeszcze znośna waga - rozłożyła się na całej wysokości i nie było jej widać Teraz jestem już 17 kg do przodu. Najgorszy był ostatni miesiąc - po 1 kg na tydzień! Ale sam Franek przybrał 1,5 kg, więc nie ma się co dziwić. Mam nadzieję, że teraz już waga przystopuje.
Marzy mi się na wiosnę albo najpóźniej w lecie wrócić do 65 kg. Albo przynajmniej do jakiejś wagi z 6 z przodu
Najgorsze, że pani doktor wróży nam poród w 41-42 tygodniu...:/ Ale to się okaże po odstawieniu magnezu. Zobaczymy, co się wtedy zadzieje
Hej! Dziewczyny! Głowy do góry! Jeszcze tylko troszkę. Już niedługo będziemy nosić nasze maluszki na rękach, a wtedy opuchlizna zejdzie, zgaga zniknie, kilogramy polecą szybciutko w dół.
Ja też się bardzo martwiłam, że na zawsze pozostanę grubaskiem, ale zgadałam się kiedyś na temat ciąży z panią z warzywniaka. Powiedziała mi, że przytyła 40 kilo!!!! bo miała zatrucie, a teraz znowu jest chudzinką - 1,5 roku od porodu wygląda jak modelka.
A na pocieszenie piosenka, którą wczoraj przez cały wieczór puszczał mi mąż. Dodam, że zwraca się ostatnio do mnie wyłącznie per "Hipcio".
YouTube - In the Jungle, the mighty jungle...
Ja też się bardzo martwiłam, że na zawsze pozostanę grubaskiem, ale zgadałam się kiedyś na temat ciąży z panią z warzywniaka. Powiedziała mi, że przytyła 40 kilo!!!! bo miała zatrucie, a teraz znowu jest chudzinką - 1,5 roku od porodu wygląda jak modelka.
A na pocieszenie piosenka, którą wczoraj przez cały wieczór puszczał mi mąż. Dodam, że zwraca się ostatnio do mnie wyłącznie per "Hipcio".
YouTube - In the Jungle, the mighty jungle...
Antylopka
Potrojna mamuska
za to u mnie w tej ciąży nie mam takich "rozpaczy". W pierwszej miałam (choć nie przytyłam więcej niż teraz), to w 9 miesiącu miałam wrażenie, że jestem gruba, brzydka i do niczego. I jeszcze lato i paradujące szczupłe dziewczyny.... Mąż mnie wtedy ciągle zabierał do znajomych, gdzie dziewczyna była kilka miesięcy po 2 porodzie i ona sie mnie nachwalić nie mogła, bo przytyłam połowę tego co ona a wyższa o kilka cm jestem. Monika mi zawsze poprawiała humor, tym bardziej, że po 2-iej ciązy miała już do siebie wyluzowane podejście. Obowiązki przy dwójce małych chłopców nie pozwalały jej na stanie przed lustrem i rozpaczanie.
I choć w pierwszej ciąży przytyła 28 kg, nie zdążyła zrzucić i zaszła w drugą - po roku (może troszkę więcej) od drugiego porodu znowu była laska jak z żurnala
I choć w pierwszej ciąży przytyła 28 kg, nie zdążyła zrzucić i zaszła w drugą - po roku (może troszkę więcej) od drugiego porodu znowu była laska jak z żurnala
reklama
Ha-NN-aH
BB fan
Och dziewczyny, wyżalcie się. Najgorsze jest po terminie jednak, kiedy to dzień za dniem staje się koszmarem, nic się nie dzieje, a znajomi, rodzina i wścibscy sąsiedzi zadają to pytanie :"A ty jeszcze nie urodziłaś?", albo "ale ty już gruba jesteś".
Buzia jak księżyc w pełni, wszytsko boli, a jak już dojdzie do zbliżenia z mężem to dziwnie się czuję. Jakby ktoś obcy był we mnie. To nie moje ciało, ja chcę odzyskać swój brzuch. I aż robi się głupio. Raz chcę urodzić, raz czuję się nieprzygotowana psychicznie i nastaje panika.
Ach zapomniałabym. Moja córka doprowadza mnie do szału bo ma katar i starsznie sapie i leci jej z nosa, a ja się na nią denerwuję i strasznie mnie to drażni, na męża zresztą też warczę. Hormony ech....
A tu artykuł odnośnie symptomów zbliżającego się porodu
http://isr.atspace.com/r2/p1/p1.htm
Buzia jak księżyc w pełni, wszytsko boli, a jak już dojdzie do zbliżenia z mężem to dziwnie się czuję. Jakby ktoś obcy był we mnie. To nie moje ciało, ja chcę odzyskać swój brzuch. I aż robi się głupio. Raz chcę urodzić, raz czuję się nieprzygotowana psychicznie i nastaje panika.
Ach zapomniałabym. Moja córka doprowadza mnie do szału bo ma katar i starsznie sapie i leci jej z nosa, a ja się na nią denerwuję i strasznie mnie to drażni, na męża zresztą też warczę. Hormony ech....
A tu artykuł odnośnie symptomów zbliżającego się porodu
http://isr.atspace.com/r2/p1/p1.htm
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 26
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: