reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród

reklama
u mnie pierwszy poród był łatwy - nastawiłam się na chodzenie po ścianach z bólu no i oczywiście (!!) bóle krzyżowe (moja mama nie dała mi o tym zapomnieć nawet jak sobie układał fotel do porodu). Połóg nie był nic trudniejszy, bo nie byłam nacięta, więc nic mnie nie bolało.
Natomiast miałam kryzys z karmieniem - po około 10 dniach piersi miałam tak obolałe, że pamiętam sytuację, że jak się Wiki obudziła i była głodna, ja zaczęłam płakać, zanim ja do piersi przystawiłam na sama myśl, że za chwilę będzie boleć. Mój mąż juz mówił, że jeżeli potrzebuję, to podamy modyfikowane, albo odciągnięte, aby ona sama była przy piersi rzadziej. Bałam się jednak, że jak dostanie smoka, to pierś odrzuci. Trwało to jakies dwa dni, a potem to już light i sama przyjemność:)
 
ja mam podobne doswiadczenia jak Antylopka jesli chodzi o porod i polog :tak: podczas porodu najgorsze byly ostatnie 1,5 godziny I fazy, bo wtedy skurcze byly najsliniejsze i najbardziej bolesne. faza parcia minela jak we mgle - chyba zastrzyk adrenaliny zrobil swoje. jedyne, co pamietam dokladnie, to jak polozna mowila - no jeszcze, przyj mocniej. a ja na to, ze nie dam rady i po nastepnym parciu Ninka byla juz na swiecie :-)
 
A ja ostatnio znalazłam opis swojego pierwszego porodu na BB:-D:-D:-D. Jeszcze pod innym nickiem pisałam. Aż mi się zachciało rodzić:-D. Zresztą ja chyba jakaś walnięta jestem, bo to był dla mnie tak magiczny moment, że jak po porodzie widziałam jakąś kobietę w zaawansowanej ciąży to strasznie jej zazdrościłam, że ma to przed sobą.
Zresztą wszystko zależy od podejścia... Pamiętam, że mi bardzo pomagało myślenie o tym, że ja jestem dorosła, wiem co się dzieje, a ta mała istota w środku wykonuje cięższą pracę niż ja i jeszcze w dodatku jest zupełnie zdezorientowana i przestraszona i nie ma co narzekać tylko trzeba jej pomóc:-).
 
Ja juz nie mogę doczekać sie porodu, w sumie jakby byłby juz 1 grudzień mogłabym rodzić. Mam, trochę stresa, także z tymi wodami, czy zdążę się wybrać do szpitala ( kąpiel, włosy, makijaż). Zastanawiam sie, czy przyjmą mnie do szpitala , w którym chcę rodzić nawet jeśli będę mieć skierowanie.
 
Zresztą wszystko zależy od podejścia... Pamiętam, że mi bardzo pomagało myślenie o tym, że ja jestem dorosła, wiem co się dzieje, a ta mała istota w środku wykonuje cięższą pracę niż ja i jeszcze w dodatku jest zupełnie zdezorientowana i przestraszona i nie ma co narzekać tylko trzeba jej pomóc:-).
Śwęte słowa.
Podczas pierwszego porodu byłam bardzo wystraszona. Był to mój pierwszy poród. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Adrenalina sięgała zenitu i byłam jak wystraszone zwierzątko. Teraz z perspektywy czasu widzę że strach nie jest zwolennikiem szybkiego porodu. Trzeba się zebarać w sobie dać się ponieść bólowi i otworzyć się psychicznie i fizycznie na wydanie dziecka na świat bo bez tego będzie trudno.
 
O tak! Perspektywa, że musi się kiedyś skończyć jest naprawdę pomocna.


co weszło to i wyjść musi ;-)

Mnie taka refleksa wczoraj naszła, że najpierw po seksie się "zatrzymuje" w srodku, zeby zajść w ciaze a potem na koniec jak juz ma się dosyć to się "zatrzymuje", zeby urodzić :laugh2:
 
reklama
Ja tak jak dziewczyny.Nie boje sie jakos porodu jako porodu, ale , że coś pójdzie nie tak, że nie zdążą zreagoważ, że coś się stanie Małemu...Szczególnie, że pierwszy poród nie odbył się bez komplikacji...
 
Do góry