Od godziny 8 do prawie 12 miałam poród SN. Faza parcia była prawie godzinę niestety dzieć za każdym razem bardzo się cofał i nijak nie chciał wyjść. W efekcie tętno spadło i zrobiły się zielone wody przez co była groźba zamartwicy. Sytuacja była na tyle poważna, że trzeba było natychmiast działać, więc nikt już się nie bawił w zzo do cesarki tylko była pełna narkoza. Zwłaszcza że ja już miałam na tyle silne bóle parte, że nijak nie byłam w stanie ich opanować i nikt w takiej sytuacji nie bawiłby się we wkłuwanie w kręgosłup tylko maska na twarz i uśpienie.
Tak więc decyzja o cesarce to był moment i nie było już nad czym się zastanawiać. Z resztą w momencie, kiedy lekarz zdecydował, że będzie natychmiast cesarka, to facet zdawał mi się być aniołem, bo już naprawdę nie miałam siły i marzyłam, żeby tylko to się już skończyło.
Co do znieczulenia przy SN, to od razu założono mi wenflon i dostawałam jakieś dragi uśmierzające ból. O zzo nie było mowy. Trochę poskakałam na piłce i w tym czasie było robione ktg.
Później władowałam się do wanny i to było naprawdę pomocne. Można sobie regulować bąbelki w wannie
Położną miałam bardzo fajną, niestety nie mam pojęcia jak się nazywa. Dziewczyny, z którymi później leżałam, a które rodziły SN bez cesarki, też chwaliły i były zadowolone.
Pytasz, czy pytano mnie o ewentualne nacięcie. Hmmm.... Pytać nie pytano na początku, a później już o to pytać nie było potrzeby. Coś na samym początku podpisywałam. Jakąś zgodę na coś ale zabij a nie powiem na co to była zgoda.
Ja strasznie wymęczona wtedy byłam i podpisałabym wszystko w ciemno. Trzy noce z rzędu nie spałam. Najpierw dlatego, że to nowe miejsce było (na patologii leżałam). Następnej nocy też nie spałam, bo miałam skurcze i trzeciej nocy też przez skurcze, które były na prawdę mocne a mimo to przez te dwa dni postępu w rozwarciu nie było tylko cały czas stałam na tym 1 centymetrze. Ja naprawdę jak już mnie przyjęli na porodówkę z patologii, bo odeszły mi wody byłam po prostu niespecjalnie świadoma co się dookoła dzieje i było mi już wszystko jedno co podpisuję, byleby już był koniec.
Co do kąpieli i innych zabiegów przy dziecku, to o wszystkim cię informują i jeżeli masz ochotę, to przy tym jesteś. Kąpiel jest w drugiej dobie życia dziecka.
Moje dziecko było dokarmiane na początku, bo ja po cesarce byłam i nie byłabym w stanie sama się dzieckiem zając przez pierwsze 2 doby. Mleko było w butelkach enfamil, więc pewnie to było podawane.
Młodą wyjęli w piątek o 12.05 a w sobotę po obchodzie, czyli jakoś koło 11 godziny już wstałam z łóżka i poczłapałam pod prysznic. Z prochami przeciwbólowymi po cesarce nie ma problemu - dają bez marudzenia. Dziecko na salę pooperacyjną przywożą na żądanie. Naprawdę opieka na poporodowej po cesarce jest rewelacyjna.
Chciałabym tylko zwrócić uwagę na jedną sprawę, bo szpital wprowadza w błąd - mianowicie na stronie internetowej jest napisane, że w zasadzie to nic nie trzeba poza ubraniem dla dziecka na wyjście, pampersami i podpaskami dla matki.
Taaa..... jasne. Ściema jak nic. Owszem, ja dostałam podkład na łóżko i podpaski jak mnie przywieźli z cesarki, ale później to już był z tym problem. Oczywiście jak nie masz, to pewnie dadzą ale niechętnie. Później jak leżałam na sali poporodowej to świeżo przywieziona dziewczyna po SN nie miała podkładu i jej nie dali, bo się niby skończyły, więc ja jej dałam.
Tak więc dziewczyny - podpaski i podkłady trzeba mieć swoje, żeby się nie stresować.
Dziecko ubrali mi w szpitalne ciuchy i nie wiem jak jest później, czy też dadzą. Ja już potem ubierałam w swoje. Ale rożek do końca używałam szpitalny.
Trzeba koniecznie wziąć sztućce i kubek.
Chusteczki nawilżane dla dziecka i pampersy trzeba wziąć.
Jak jeszcze jakieś pytania, śmiało zadawać. Postaram się odpowiedzieć