@Iguana_ ja miałam na myśli zastrzyk w kręgosłup. Jak miałam rozwarcie na 3 cm to już nie mogłam wytrzymać. Mam bardzo niski próg bólu. Położna zapytała czy chcę znieczulenie. Odpowiedziałam, że chyba tak ale może jeszcze trochę wytrzymam. A ona mi odpowiedziała, że jak chcę to lepiej teraz bo jak rozwarcie będzie za duże to może być już za późno. I tu wcale nie chodzi o to, że jak jest duże rozwarcie to nie można dać już zastrzyku, tu chodzi o to, że nie zawsze anestezjolog zdąży... Zgodziłam się z nią, zawieźli mnie na specjalną salę, zostałam tam przygotowana do wkłucia, trochę się bałam ale ból był taki silny, że całkowicie zagłuszył strach. Po kilku minutach już uśmiechnięta wróciłam do swojego pokoju porodowego.
Żeby przybliżyć różnicę...:
Położna patrzyła na monitor i mówiła: "przyj" więc parłam. Kiedy skurcz się kończył mówiła, że mam przestać, w trakcie przerw między skurczami ucinałyśmy sobie miłą pogawędkę w stylu: "ile już dzieci przyjęłaś?, ładny mamy widok z okna, etc.". Zaraz przychodził następny skurcz i parłam dalej.
Jak już wspomniałam, cała akcja trwała pół godziny
Jeśli chodzi o zwiotczenie mięśni.. Najważniejsze jest żeby współpracować z położną i naprawdę słuchać tego co do ciebie mówi. Wtedy urodzisz i nie trzeba będzie kleszczy czy ssawki. To jest moje zdanie. Po tym holenderskim porodzie rozmawiałam z jedną polską położną z Wrocławia i ona potwierdziła moje przypuszczenia. Bo tu chodzi o to, że matki po znieczuleniu zewnątrzoponowym nie czują skurczy (ja naprawdę nie czułam nic!) więc nie prą. I jakoś dziecko trzeba wyciągnąć, prawda?
Fakt, że mnie kręgosłup kilka tygodni bolał. Ale nie aż tak bardzo żeby to zaliczać do wad znieczulenia zewnątrzoponowego. No i nie bolał aż tak bardzo. Zresztą, nie do końca wiem czy bolał przez znieczulenie czy przez przeciążenie organizmu wagą. Z kręgosłupem miałam problem od 18 roku życia więc to niekoniecznie była wina zastrzyku.
Naprawdę polecam. Ale nie słyszałam żeby dawali coś dożylnie...
A jeśli chodzi o gaz w Polsce to pierwsze słyszę.
Już sobie wyobrażam sytuację jak zagazowana położnica płacze z bólu i śmieje się jednocześnie
Jak mnie lekarz zszywał po pierwszym porodzie w Polsce to mówił do mnie łamaną polszczyzną, nie mam pojęcia skąd był. Bolało jak diabli więc płakałam, a, że opowiadał co się działo na studiach w Polsce, i to jeszcze strasznie kalecząc, śmiałam się razem z nim
Może to był jego sposób na "znieczulenie" mnie po tak ciężkim porodzie