Chętnie odpowiem "Viktoria_Seres" na Twoje pytanie,a jednoczesnie podzielę się moim doświadczeniem:-)
Mój mąż był przy moim 1szym i 3cim porodzie(na drugi nie zdążył z delegacji z Warszawy),a do tego mam doświadczenia z dwóch szpitali ,mało tego,z dwóch konców Polski
Wałrzych i Rzeszów
Więc w W-chu mieliśmy świetne warunki,całkowicie odzielny pokoik i przyjemny,jedną połozną do swojej dyspozycji.Ponieważ pierwszy etap-rozwieranie się szyjki macicy trwał dłuuugo-prawie całą noc,to mąż przydał się bardzo,poprostu towarzyszył i było mi raźniej,potem oczywiście dostał dzidziusia na ręce,położna cyknęła mu kilka zdjęć z synkiem,a wczesniej nawet przeciął pępowinę.Tak samo było w Rzeszowie,tam tez mógł przeciąć pepowinę i mógł ponosić córeczkę na rękach
Ogólnie jestem za porodami rodzinnymi,dlatego,że po prostu łatwiej jest,gdy bliska osoba(niekoniecznie mąż),jest przy nas,w tym trudnym,ale jakże pięknym momencie,wogóle inaczej nas traktują-tak myślę,bardziej się starają w wielu przypadkach.Drugie dziecko rodziłam sama,ale w towarzystwie koleżanki-położnej-więc tez było dobrze,ale z opowieści wiem,że tak całkiem samej to nie jest tak dobrze-choć zalezy też na jaką położną się trafi.
Pozdrawiam:-)