reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród rodzinny

Ja jak rodzilam tomoj M oczywiscie byl przy porozie, ale potem lezalam na sali z taka babka, ktora normalnie tak mnie rozbawila... Rodzila oczywiscie sama, nie pozwolila, zeby jej partner przy tym byl, i po samym porodzie tez nie zgadzala sie, zeby do niej przyszedl. Myslalam, ze umre ze smiechu, jak zobaczylam taki oto obrazek: Ja tam ledwo zyje po porodzie, snieta jestem i polprzytomna, a do niej przychodzi jakas kobieta. Zaczyna jej robic paznokcie, wlosy, makijaz, koszula nocna oczywiscie nie taka jak moja – worek, byle bylo wygodnie, tylko jakas taka jedwabna czy cos. Kobitka wpuscila meza dopiero, jak juz byla zrobiona na bostwo! No po prostu zenada!
[FONT=&quot]Haha! Ja bym się pewnie takiej żonie tylko zaśmiała w twarz. Dla mnie dużo ważniejsze jest poczucie bliskości i obopólne wsparcie, a nie fizyczna atrakcyjność. Kto by się spodziewał, że kobieta w połogu będzie atrakcyjna?[/FONT]
 
reklama
Oj tam zaraz żenada...;-) Osobiście znam kobietę, której mąż NIGDY nie widział bez makijażu...Babka wstaje wcześniej, maluje się, a kładzie się spać po nim i cichcem wślizguje się do łóżka:-)

Wyobraźcie sobie jaki stres - kiedyś ją przecież musi przyłapać:-)

A tak poważnie - ja zaraz po powrocie do domu z miłą chęcią się umalowałam i uczesałam, tak dla lepszego samopoczucia swojego i męża i żeby zatrzeć wspomnienie szpitalnego czupiradła. No ale TO to już lekka przesada!
 
Istnieje coś takiego jak makijaż permanentny. W sam raz dla takich kobitek :-D

mnie mąż dwa razy widział jak rodzę, za każdym razem w kulminacyjnym momencie krzyczałam zwięrzęcym rykiem, osobiście oglądał łożysko, choc ja na nie nie mogłam patrzeć :szok: i stanowczo stwierdzam, że mu nie zbrzydłam, a wręcz przeciwnie!
A jego obecność przy porodzie byla dla mnie nieoceniona! Niespecjalnie pomagał, ale był przy mnie :-D to pozwala mi wierzyć w to, że gdy będę się starzec, to dalej ze mną będzie, a nie poszuka sobie młodszej, na której makijaż leży lepiej..
 
u mnie od początku mąż krzyczał że idzie ze mna!ja do 6miesiąca ciąży byłam na nie!bałam sie tego że może się do mnie---przepraszam za wyrażenie---obrzydzić po tym.ale stwierdziłam że jeżeli on chce ja go nie namawiam na to jeżeli rzeczywistsze zacznie sie po porodzie coś dziać z naszym małżeństwem to ja po prostu odejdę.nie jest mnie wart i tyle.
przy porodzie mąż mi bardzo pomagał.był ze mna od początku bóli do końca porodu. i widział łożysko i zaglądał mi w krocze jak położna powiedziała że widać główkę.
do tej pory jest okej:))nic się nie zmieniło.a wręcz przeciwnie.szukam wymówek:)))))no ale nie zawsze mi się to udaje.a przez to że widział jak się męczę to zaczął mnie bardziej doceniać(oczywiście nie od razu bo były pewne problemy w domu po porodzie i musiałam się za niego wziąć:)))pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:
Na pewno jest to jedna z wielu prób, na które jest wystawiony związek. Tym bardziej uważam, że warto się poddać takiemu sprawdzianowi. Nie będziemy przecież wiecznie młodzi, piękni i sprawni i prędzej czy później przyjdzie się nam zmierzyć z rzeczami nie zawsze ładnymi, przyjemnymi i eleganckimi.

Uważam jednak, że dojrzały związek jest ponad to wszystko - taki banał. Przeraża mnie tylko czasami prymitywne myślenie niektórych ludzi, oby się na tym nie przejechali...
 
ja w zupelności zgadzam się z Camel... Jeśli uczucie jest prawdziwe to obecność przy porodzie tylko umacnia związek i wzajemną więż.... Jeśli coś w związku "szwankuje" to poród rodzinny może to pogłebić....
 
Uważam, że jeśli facet jest świadom tego, jak wygląda poród i czego się spodziewać, i nie przeraża go to, to poród rodzinny jest wspaniałym przeżyciem dla obojga rodziców. dzidzia zaraz po urodzeniu czuje nas oboje i ta więź buduje się nie tylko z mamą, a z tatą też. Poza tym mąż czy partner może pomóc. Mój cały czas powtarzał: oddychamy kochanie i sapał ze mną. I trzymałam go mocno za rękę. Wspaniałe przeżycie, które zbliża, ale nie należy nalegać, jak facet nie chce. Choć u nas, to mój mąż mnie namówił i jestem mu bardzo wdzięczna! :-):-):-):-):-)

Polecam Muflino dla małych zwierzaków...
 
Ja byłam też na nie przez całą ciążę.Zdanie zmieniłam dopiero jak zaczęły się skurcze.Leżałam sama,co chwilę przychodziła jakaś babka albo lekarz sprawdzić jakie jest rozwarcie.Czułam się strasznie samotna i miałam małe poczucie winy,że obcy ludzie bedą widzieć narodziny mojego dziecka a nie mąż.Teraz nie wyobrażam sobie jakbym poradziła sobie bez niego!Mąż był dla mnie dużym wsparciem,pomagał mi schodzic z łózka,robił mi masaż,podtrzymywał mnie na tej piłeczce(nie wiem jak się nazywa ale pomaga),parę godzin siedzial ze mną pod prysznicem(chyba nic nie łagodzi tak bólu jak ciepła woda bardzo pomaga w rozwarciu).Nigdy nie zapomne jego miny jak maleństwo sie urodziło.Był w takim szoku,że nie wiedział co mówić i robić.Jedyne czego nie mógł znieść to bólu który ja przezywałam.Ale przynajmniej wie jak się męczyłam bo każdy facet myśli,że to tak jak na filmach-trochę krzyku i po sprawie.
 
reklama
Do góry