reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród rodzinny

Mój był ze mną podczas porodu i był bardzo dzielny (jest wrażliwy i potrafi zemdleć na widok krwi i robi mu się słabo z nerwów ;p), ale ostatecznie i tak wywinął mi numer - był ze mną przez około 4,5h, niestety po takim czasie zmęczył go stres, zbladł strasznie i stwierdził, że musi wyjść wzmocnić się jakimś posiłkiem. Był zdeterminowany i chociaż wcześniej kiedy o tym rozmawialiśmy zapierał się rękoma i nogami, że do końca porodu nie wytrwa i wyjdzie na dobre, to jednak kiedy przyszło do rodzenia zadecydował, że wróci na finał. Sęk w tym, że jak tylko wyszedł z sali zaczęły się skurcze parte i szybko było po wszystkim :-D Kochanie wracając na chwiejnych nogach na trakt porodowy zobaczył jak wywożą stamtąd mnie i naszą kruszynkę i był niezmiernie zdziwiony :cool2:
 
reklama
ja bardzo bym chciała z mężem, ale nie wiem czy on to wytrzyma ha ha. jak nie to go zmusze, bo chyba nie wypbrażam sobie być sama :-)
 
Ja byłam na dwóch porodach w związku z praktykami po studiach i nie wyobrazam sobie tych chwil bez mojego męża:) On dojrzewa powoli do decyzji, że chce być tam ze mną. Ma czas do marca. Ale jak wczoraj oglądaliśmy na jakimś programie jak wygląda poród to bardzo sie wzruszył i nie wyobraża sobie jakby go nie było przy tym.
 
:-:)-:)-(a mój mąż chyba nie za bardzo chce być tam ze mną...to znaczy widzę,że zwyczajnie się boi.może nie powinnam,ale namawiam go-chciałabym,żeby był tam ze mną...to pierwszy poród...
 
My również wybraliśmy rodzinny poród ale szczerze to sama nie wiem jak to tak naprawdę będzie, teraz to łatwo się o tym mówi zobaczymy co będzie, jak mój będzie musiał zmierzyć się z niezbyt ładnym widokiem i ogólnie porządnym stresem





 
Mój był ze mną podczas porodu i był bardzo dzielny (jest wrażliwy i potrafi zemdleć na widok krwi i robi mu się słabo z nerwów ;p), ale ostatecznie i tak wywinął mi numer - był ze mną przez około 4,5h, niestety po takim czasie zmęczył go stres, zbladł strasznie i stwierdził, że musi wyjść wzmocnić się jakimś posiłkiem. Był zdeterminowany i chociaż wcześniej kiedy o tym rozmawialiśmy zapierał się rękoma i nogami, że do końca porodu nie wytrwa i wyjdzie na dobre, to jednak kiedy przyszło do rodzenia zadecydował, że wróci na finał. Sęk w tym, że jak tylko wyszedł z sali zaczęły się skurcze parte i szybko było po wszystkim :-D Kochanie wracając na chwiejnych nogach na trakt porodowy zobaczył jak wywożą stamtąd mnie i naszą kruszynkę i był niezmiernie zdziwiony :cool2:

On dobrze wiedział kiedy miał wyjść hihi:-D:-D
 
Ja jestem już po terminie (miałam termin na 19 października), ale naszej dzidzi, podobno synkowi, nie śpieszy się na ten świat:-D:-D:-D
W zasadzie od początku jak się dowiedzieliśmy, że jestem w ciąży, to mój mąż stwierdził, że urodzimy razem:-)

Ja bym oczywiście wolała żeby mnie wyręczył w ogóle, ale tego zrobić nie chce:-D:-D

A tak zupełnie poważnie, to będzie mój pierwszy poród i oczywiście panicznie się boję...szczególnie, że najprawdopodobniej skończy się wywołaniem (jeśli do czwartku samo się nie ruszy).
Doceniam, że mąż chce być przy mnie i mam nadzieję, że nie będzie żałował tej decyzji...czasami to naprawdę może być ciężkie przeżycie dla faceta. Wiem, że mi na pewno pomoże jego obecność:tak:

Ostatnio zaczęłam się trochę obawiać jak by to było przy wywołaniu...w sensie, że podobno te skurcze nie muszą się wcale pojawić jakoś po kroplówce, tylko mogą np. z kilki godzinnym opóźnieniem. Boję się, że wtedy akurat go przy mnie nie będzie, bo przecież nie zamieszka ze mną w szpitalu...

Jak myślicie? A może któraś miała wywoływany poród?
 
reklama
Mój mężulo uparty jak osioł....nie chce;((
Mam nadzieję,że do lutego zmieni zdanie ale nie będę Go ciągnąć na siłę,,,ma prawo wyboru;)
Dziewczynki,które będą same na porodówce...damy radę i bez chłopa:))!!
 
Do góry