atrapa
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 3 Wrzesień 2009
- Postów
- 22
Mój był ze mną podczas porodu i był bardzo dzielny (jest wrażliwy i potrafi zemdleć na widok krwi i robi mu się słabo z nerwów ;p), ale ostatecznie i tak wywinął mi numer - był ze mną przez około 4,5h, niestety po takim czasie zmęczył go stres, zbladł strasznie i stwierdził, że musi wyjść wzmocnić się jakimś posiłkiem. Był zdeterminowany i chociaż wcześniej kiedy o tym rozmawialiśmy zapierał się rękoma i nogami, że do końca porodu nie wytrwa i wyjdzie na dobre, to jednak kiedy przyszło do rodzenia zadecydował, że wróci na finał. Sęk w tym, że jak tylko wyszedł z sali zaczęły się skurcze parte i szybko było po wszystkim Kochanie wracając na chwiejnych nogach na trakt porodowy zobaczył jak wywożą stamtąd mnie i naszą kruszynkę i był niezmiernie zdziwiony