Takie sytuacje, kiedy facet naprawdę traci zainteresowanie kobietą na skutek wspólnego porodu zdarzają się baaaardzo rzadko, też o tym czytałam. Wiadomo, że jakiś przejściowy kryzys często się zdarza, ale wynika raczej z nieumiejętności odnalezienia się w nowej rzeczywistości.
Są na pewno mężczyźni niedojrzali, którzy wymagają, aby ich partnerka była zawsze piękna i pachnąca. Są tacy, których odrzuca na myśl o tym, że kobieta ma miesiączkę albo też załatwia potrzeby fizjologiczne;-) Znam takich, ale są sami;-)
Osobiście nie znam tatusia, który wypowiadałby się negatywnie na temat uczestnictwa w porodzie. Trzeba to po prostu przeżyć, żeby przekonać się, że jest to wydarzenie, w którym fizjologia schodzi na dalszy plan.
Ale to ty najlepiej znasz swojego faceta, choć z drugiej strony nawet w najbardziej wrażliwych osobnikach poród potrafi obudzić lwa i wydobyć ogromne pokłady troski.
Mój mąż był właśnie takim wrażliwcem i zarzekał się, że nie wytrzyma tej krwi, nie wiadomo czego jeszcze;-), mówił, że nie będzie przewijał dziecka, bo się brzydzi itd. Ale spisał się na medal, był do samego końca, widział wszystko i jakoś teraz kupa mu niestraszna;-) Po porodzie opiekował się mną, wyjmował mi szwy, a po 4 tygodniach nasze życie intymne wróciło do normy.
Nie obawiaj się, szansa jest pewnie jedna na milion, że coś się popsuje, a korzyści ze wspólnego porodu niewspółmiernie wyższe...