reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród rodzinny

Hej. Dawniej zawsze mówiłam,nie chciałabym żeby mąż był przy porodzie,a teraz zmieniłam zdanie. Po pierwsze jest przy Tobie bliska osoba, wspiera Cię, pomaga, a po drugie jakby coś - nie jesteś sama. Położna często ma kilka porodów-moja kumpela np rodziła a wraz z nią 9 innych pań. Położna zwijała się jak mogła,ale przecież się nie rozdwoi- gdyby nie mąż momentami byłoby ciężko. Lekarz pojawia się - jak już jest końcowa faza porodu /może nie zawsze,ale jednak to położna "odwala" całą robotę/ więc uważam, że obecność męża jest jak najbardziej wskazana. Pozatym niech facet uczestniczy od początku, niech zobaczy cud narodzin, przecież ma do tego prawo. A jeśli ma również ochotę i b. chce, to super. Nie wiem czy na pewno mój M. będzie przy porodzie - na 99% mam mieć cesarkę a jeszcze nie orientowałam się jak jest wtedy... a chcielibyśmy bardzo powitać naszego maluszka na świecie razem. To jeszcze troszkę czasu... więc zobaczymy. Pozdrawiam Was!
 
reklama
przy mnie rowniez byl moj M i mysle ze to byla najlepsza decyzja, wsparcie psychiczne ogromne! Poza tym zwykla pomoc jak np. podanie wody. Kiedys balam sie ze jak ojciec dziecka zobaczy ta cala akcje to pozniej straci na mnie ochote, przestanie widziec kobiete a zobaczy matke..ale nic bardziej mylnego! jestem 4 tyg po porodzie i moj M niemal od poczatku nie moze sie doczekac naszego 'drugiego pierwszego razu', ja rowniez :) Poza tym twierdzi ze bardzo uroslam w jego oczach po tym jak zobaczyl porod...hmmm cos w tym jest
 
AgnieszkaKRK31 - Mój mąż był przy mnie również podczas cesarki - nie była planowana. Tak praktykują w Klinice na Ligocie, i pozwalają na obecność nawet w trakcie cesarki ( o ile jest ZO ) bo jak jest znieczulenie ogólne to nie mam sensu.
Maż pomógł lekarzowi "zwalić" mnie juz bezwładną po znieczuleniu na operacyjny kozioł - Był bardzo mi pomocny - jego obecność dużo mi dała , pilnował też werflonów i kroplówek, przytrzymując mi ręce, bo nie położne nie miały sie już gdzie sie wkłuć i miałam w tak kretyńskich miejscach pozakładane werflony ze szok...stał za głową i zwilżał usta :-)
 
poród to dla mnie jeszcze odległa sprawa - ale juz dawno dawno temu zakomunikowałam mężowi że bez niego to ani rusz. Myślę że dla niego to wszystko to jeszcze spora abstrakcja, ale pewnie im bliżej będzie porodu tym bardziej nie będzie chciał by go to ominęło. A jak go muszę na 100 proc. mieć przy sobie.
Pozdrawiam
a

Mam zupełnie tak samo.Mam wrażenie ,ze gdyby odebrano mi taka możliwosc to nie urodziłabym wcale:-)
 
Wspólny poród to piękna sprawa..(miałam tę przyjemność :D )
ale pod warunkiem ze facet sam tego chce, pod każdym względem...
tzn niema żadnych oporów..i nie robi tego tylko dla zony ale tez dla siebie....
to jest bardzo ważne bo zmuszanie może mieć konsekwencje..

Gdzieś o tym jakis psycholog pisał...i ja tez tak uważam.

pozdrowionka i miłych wrażeń i bezkomplikacyjnego porodu wszystkim życzę :)
 
mój mężuś od samego początku zakomunikował że chce uczestniczyć przy porodzie. na pytanie czy nie bedzię się bał, albo czy się nie zbrzydzi do mnie, odpowiadał że to jest cud narodzin i to co się dzieje z kobietą to normalna kolej rzeczy i że on nie wyobraża sobie żeby go mogło obok nie być. Niestety chyba czeka mnie cesarka i nie wiem czy M będzie mógł być przy mnie:-( jutro mam wizytę to się dowiem jak to u nas w szpitalu wygląda przy cc, ale już widzę po mężu że jest lekko zawiedziony :-(
 
Ja chcem żeby moj mężczyzna (bo jeszcze nie mąż,ale już wkrótce ) był ze mna przy porodzie. On też tego chce ale nie wiadomo jak to będzie gdy już przyjdzie na to czas ;-) wiadomo jak to faceci, niby tecy twardzi a jak przychodzi co do czego to mdleją:-p ale z tego co slyszałam to bardzo dobrze jak ktoś jest z nami w trakcie porodu, bo od razu inaczej NAS traktują.. Wiele moich znajomych, które rodzily same bylu nie zadowolone z traktownia przez personel :no:
 
..my mamy plany rodzic razem z mezem..maz przyznal sie ze go to przeraza, ale ja nie wyobrazam sobie zebym mogla byc tam bez niego..strasznie sie boje tego co mnie czeka na porodowce i sama mysl ze maz bedzie przy mnie czuje sei bezpieczniej
 
Przy pierwszym porodzie mąż był, a potem to on w większości mi opowiadał jak było, szczególnie końcówka, trochę odpływałam pomiędzy skurczami.on też wyszedł poturbowany z porodu, jeden ładny siniak, który mu ponoć zrobiłam bo go ugryzłam, nie pamietam wprawdzie tego, wierze mu na słowo, i obolały kręgosłup od schylania się nade mną. Ale on nie wyobraża sobie nawet, że teraz może go zabraknąć przy porodzie i ja zresztą też, chyba tylko dzięki jego wsparciu urodziłam naturalnie.W końcu jak sam wsadził to niech pomaga wyciągnąć!!!
 
reklama
Ja też rodze z mężem,chyba ze nie zdaży dojechac z pracy,ale az tyle szczescia zeby miec tak szybki poród to raczej nie mam szans:-D
Nawet o tym nie rozmawialiśmy czy bedzie przy porodzie dla niego to po prostu oczywistośc,jesli by sam nie wyrażał checi to nie zamierzałam go do tego zmuszac.choc teraz jak wiem ze bedzie ze mna to mi z tym dobrze:tak:napewno bardzo bedzie mi pomocny,chociazby psychicznie.I wiadomo personel też troszke lepiej traktuje rodzaca jak jest ktos przy niej.
 
Do góry