reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród rodzinny

No ja bym chciała zeby mój mąz był przy porodzie,ale on nigdy nie chciał.
Urodziłam troje,teraz czwarte w drodze.Na szczęscie wiem ze nie wynika to z jakiejs odrazy,wstrętu do widoku krwi i takie tam.Mój mężulek poprostu boi sie swoich reakcjii,gdy tylko dzieje mi sie krzywda to biegnie ratować.A wiadomo to i stękac i płakac moge...a kto zatrzyma 105 kg samych miesni biegnących na ratunek:laugh2::laugh2:Musze pomyslec o bezpieczenstwie personelu.;-)



Ja ze swoim męzem jestem 16 lat po slubie,przezylismy choroby swoje i problemy z dziecmi-wiem jedno,nic ludzkiego nie jest w stanie mnie zrazic do niego i odwrotnie.Przeciez w zyciu róznie bywa,bedziemy starsi,zaczniemy chorowac,trzeba bedzie sobie pomagac.Jak facet teraz mówi ze nie pójdzie do porodu bo sie brzydzi,to jak na niego liczyc na starosc???
 
reklama
witam! moj maz bardzo chce byc przy porodzie ale ja sie boje bo on jest bardzo nerwowy
boje sie ze zamiast mna trzeba bedzie zajac sie nim heh( jeszcze mi zemdleje)
on sie bardzo wszystkim przejmuje, co wy o tym myslicie moze ktoras mi doradzi?
 
Mężczyźni zwykle trzymają wtedy fason, bo sytuacja tego wymaga, patrzy personel, lekarz..
 
mój Maż należy do tego gatunku facetów, którzy mają ogólny strach przed służbą zdrowia, tak więc mimo tego, że ja bardzo chciałbym żeby był ze mną przy porodzie to nie mogę na to liczyć, gdyż wiem że on po prostu tego nie wytrzyma;-) ma już taki uraz jeszcze z dzieciństwa (zastrzyki, krew, szpital - to są pewniaki, które u niego wywołują dreszcze, a w najgorszym przypadku omdlenia) i nie potrafi sobie z nim radzić nawet w wieku 30 lat, więc po co go męczyć:-) szanuję jego decyzję, wiem że będzie mi go wtedy brakować, ale trudno - kiedyś kobiety rodziły same i było dobrze, tak więc jakoś sobie poradzę:rofl2:
 
A mój był ze mną przy pierwszym i przy drugim i nawet słuchać nie chcial żeby nie być. Dzielny był bardzo . W czasie porodu robił zdięcia bo jest fotografem i teraz możemy sobie oglądać. A dla chłopaków też będzie kiedys pamiątka. Nie potrafię sobie wyobrazić jak było by bez niego.
 
ja też rodziłam z mężem i szczerz nie wyobrażam sobie jak by to było bez niego. Masował, robił zimne okłady i wogóle zaskoczył mnie tym że wyprzedzał moje myśli. A prawie do samego końca zarzekał się że nie pjdzie ze mną. Przekonała go położna z którą byłam umówiona już wcześniej że będzie przy mnie. Nawiasem mówiąc cudowna kobieta!Także dziewczyny róbcie co możecie aby przekonać faceta!M.ój choć tak bardzo się bał był dzielnie do końca i nawet przeciął pępowine. Teraz mała ma już prawie 8 miesięcy i oboje są w sobie zakochani po uszy!
 
Jestem mamą 5 miesięcznego smyka. Rodziłam z mężem. Bardzo chciałam zeby ze mną wtedy był, bo wtedy naprawdę potrzebuje się czyjegoś dobrego słowa, pochwały czy zachęty (szczególnie na końcu). Mój mąż źle znosi widok krwi, strzkawek itd. szczególnie jeśli chodzi o bliskie osoby. Początkowo mówił że on raczej nie będzie ze mną bo nie wytrzyma mojego bólu i na pewno w końcu zemdleje. Później zmienił zdanie. Może była to presja kolegów, może widział że ja nawet nie przyjmuję do wiadomości że go ze mną nie będzie. W każdym razie był cały czas, podtrzymywał na duchu, masował krzyż (aż potem miałam siniaki), nawet miał dobry humor i nie panikował (poród długi ale bez komplikacji). Nie chciał jedynie oglądać główki jak zaczynała wychodzić, ale i tak widział;-). Przeciął pępowinę i był bardzo dumny i szczęsliwy, nie spuszczał syna z oczu w czasie różnych zabiegów. Teraz mówił że gdyby nie rodził ze mną to nawet nie wiedziałby co stracił.
Więc może warto mówić o swoich oczekiwaniach i powiedzieć, ze będziecie potrzebowały masażu, podtrzymania i dopingu(!!!!)...
Oczywiście jeśli ktoś nie ma kogoś bliskiego do "towarzystwa" to dobra położna spełni wszystkie życzenia i będzie służyć pomocą i dobrym słowem,
Powodzenia Przyszłe Mamusie:-)
 
Ja zdecydowałam sie rodzic sama. Przed ciążą byłam zdziwiona- jak można rodzic bez wsparcia drugiej osoby. Teraz zmieniłam zdanie - można. Po co mam się dodatkowo denerwować za siebie i męża. Teraz zgrywa twardziela, ale kto wie jak będzie podczas porodu. A do tego jestem osobą, która jak się zdenerwuje to potrafi krzyknąć (czyt.ryknąć), więc wolałabym uniknąć kłótni z mężem na porodówce. Do porodu pozostało mi ok 11 tyg, zdanie zawsze mogę zmienić.
 
Osoba towarzysząca może tez zawsze wyjść jeśli będzie chciała, jak równieź można ją wygonić w każdej chwili... i zawołać spowrotem też... i tak jestem za:tak:
 
reklama
Do góry