reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Pomocy - Cesarka, co robić...

Kalakoala

Początkująca w BB
Dołączył(a)
10 Marzec 2021
Postów
25
Witam!
Proszę o pomoc, porady co mam mówić, żeby mieć CC...
Jest u mnie 30 tc I okazało się maleństwo ułożone jak do porodu naturalnego w dół a ja chcę CC ale nie płacić. Co mam powiedzieć, żeby wpisali tokofobię albo dziecko może się odwrócić z powrotem?
 
reklama
a czy widziałaś kiedyś post gdzie ktoś chce rodzic SN bo jest to bezpieczniejsze i boi się cc jako operacji a forumowiczki pisałyby że „przy SN może zdarzyć się wiele złego, może pęknąć krocze, można do końca życia nie panować nad defekacją, dziecko może urodzić się niedotlenione”? Nie.

to po co przyjmować taki ton w stosunku do dziewczyn, które chcą rodzic cc (bez względu na to z czego to chcenie wynika ?)

dlaczego poród cc ze względu na strach przed wyglądem krocza jest zły a poród SN ze względu na strach przed nawisem brzusznym i niemożnością ćwiczeń po porodzie (tak, kobiety mają i takie motywacje) jest ok?
Dla mnie wybór sn że względu na chęć uniknięcia blizny jest tak samo infantylny co poród CC że względu na wygląd krocza. Jak się chce zachować swój wygląd w stanie nienaruszonym, to wystarczy nie zachodzić w ciążę. Poza tym, blizna po cc zostaje każdej, a nie u każdej kobiety po sn następuje nacięcie czy pęknięcie.
Nikt nie ukrywa komplikacji przy sn, więc nie rozumiem, dlaczego pisanie o komplikacjach CC jest od razu traktowane jako próba odwiedzenia od cc. Wychodzi na to, nie można napisać o cesarce niczego "złego" bo zaraz próbujesz zniechęcić.
A wiesz dlaczego takich postów nie ma? Bo cesarka w pl jest operacja mająca ratować życie matki lub dziecka. I jak się dowiadujesz, że sn zagraża tobie lub dziecku to nikt nie zastanawia się czy mu nawis brzuszny zostanie.
 
reklama
Nie, zgodnie z prawem nie ma cc na życzenie. I w tym problem.
zgadzam się, że nie powinna być refundowana (bo NFZ to nie jest worek życzeń, uważam że cc powinna być w prywatnych ubezpieczeniach) ale powinna BYĆ!
Tylko dlaczego jedno rozwiązanie jest gratis a drugie za kasę? To jest patologia. Natomiast co do motywacji to uważam, że trzeba mieć szerszy obraz niż poród=brzydkie krocze a cesarka=obwisły brzuch. Po pierwsze zazwyczaj nie jest to zgodne z prawdą po drugie to mały wycinek.
Co do „odwiedzenia od cc” to chyba jak ciąża już jest to po prostu jakoś rozwiązać ją trzeba a cięcie to dodatkowa ingerencja. Zarówno cięcie jak i poród zazwyczaj przebiegają bez żadnych powikłań!!!
 
Dla mnie wybór sn że względu na chęć uniknięcia blizny jest tak samo infantylny co poród CC że względu na wygląd krocza. Jak się chce zachować swój wygląd w stanie nienaruszonym, to wystarczy nie zachodzić w ciążę. Poza tym, blizna po cc zostaje każdej, a nie u każdej kobiety po sn następuje nacięcie czy pęknięcie.
Nikt nie ukrywa komplikacji przy sn, więc nie rozumiem, dlaczego pisanie o komplikacjach CC jest od razu traktowane jako próba odwiedzenia od cc. Wychodzi na to, nie można napisać o cesarce niczego "złego" bo zaraz próbujesz zniechęcić.
A wiesz dlaczego takich postów nie ma? Bo cesarka w pl jest operacja mająca ratować życie matki lub dziecka. I jak się dowiadujesz, że sn zagraża tobie lub dziecku to nikt nie zastanawia się czy mu nawis brzuszny zostanie.
10/10 !!!
 
A to trzeba karmic piersia? Niech kazdy ma wybor jak karmi. Sama mialam 2 cc(bardzo dobrze wspominam) i wolalam drugi porod sn ale sie nie udalo. Nie chce miec brzydkich piersi, bede karmic tylko pol roku. Jak bedzis trzeba to zrobię sobie lifting piersi. I nie czuje sie z tym źle, bo to moje cialo. A dziecko jeść dostanie
Nie, nie trzeba. Ale powód, do nie karmienia jednak średni. Tym bardziej, że już ciąża ma wpływ na ich wygląd, bo piersi w ciąży rosną.
 
Tylko dlaczego jedno rozwiązanie jest gratis a drugie za kasę? To jest patologia. Natomiast co do motywacji to uważam, że trzeba mieć szerszy obraz niż poród=brzydkie krocze a cesarka=obwisły brzuch. Po pierwsze zazwyczaj nie jest to zgodne z prawdą po drugie to mały wycinek.
Co do „odwiedzenia od cc” to chyba jak ciąża już jest to po prostu jakoś rozwiązać ją trzeba a cięcie to dodatkowa ingerencja. Zarówno cięcie jak i poród zazwyczaj przebiegają bez żadnych powikłań!!!
Dokładnie. Jakby jedyną motywacja do decyzji o rodzaju porodu była kwestia, zostawić nienaruszone krocze albo nienaruszony brzuch.
 
Nie, nie trzeba. Ale powód, do nie karmienia jednak średni. Tym bardziej, że już ciąża ma wpływ na ich wygląd, bo piersi w ciąży rosną.
A mi tam szczerze nie obchodzi czyjs powód bo to jego ciało jego. Chce mieć cc okej (to ona najwyzej wykrwawi sie nie ja) ja mialam 2 cc i sie balam drugiej bo zdaje sobie sprawe, ze to nie wyrywanie brwi. Moje wszystkie kuzynki płaciły za cc okej to ich wybor. Ja przez 2 cc wiem, ze 3 dziecka nie będę miala a kiedys bardzo chciałam, nie bede ryzykować, ze osieroce swoje corki.
 
Tylko dlaczego jedno rozwiązanie jest gratis a drugie za kasę? To jest patologia. Natomiast co do motywacji to uważam, że trzeba mieć szerszy obraz niż poród=brzydkie krocze a cesarka=obwisły brzuch. Po pierwsze zazwyczaj nie jest to zgodne z prawdą po drugie to mały wycinek.
Co do „odwiedzenia od cc” to chyba jak ciąża już jest to po prostu jakoś rozwiązać ją trzeba a cięcie to dodatkowa ingerencja. Zarówno cięcie jak i poród zazwyczaj przebiegają bez żadnych powikłań!!!

Ja jestem „za” SN i za CC, niech kazdy rodzi jak woli.
Ale z refundacją jest tak, że z wyboru finansowane jest tańsze rozwiązanie - leki, operacje (dlatego nie można sobie zadecydować czy chce się operacje endoskopem czy tradycyjnie bo jeśli nie ma różnicy (tzw „życzenie”) to finansowana jest tańsza opcja), sprzęty medyczne itp.
Więc przy braku wskazań nie finansuje się droższych rozwiązań bez wskazań. Tak działa Polska służba zdrowia i nasze rozwiązania funduszowe - ja nie oceniam ich pochlebnie (wolałabym by w ogóle NFZ nie było) , po prostu takie są.
 
A ja mam mieszane uczucia. Bo wg mnie, tak naprawdę nie ma dobrego rozwiązania, bo zarówno sn jak i cc mają swoje zalety i wady. I tak naprawdę dopiero po przeanalizowaniu konkretnego przypadku lekarz może podjąć najlepszą decyzję.
Osobiście jestem po dwóch porodach, oba sn, i szczerze mówiąc, gdzieś w głębi serca, chciałabym mieć cc. Ale u mnie to wynika z przeżyć i problemów z poczuciem własnej wartości.
W moim przypadku, obie ciąże były powikłane. W pierwszej cholestaza, krótka szyjka, zagrożenie porodem przedwczesnym i 1,5 miesiąca leżenia. Wreszcie, prawie 3 tygodnie przed terminem, decyzja o wywolaniu porodu, ze względu na katastrofalne wyniki. Skończyło się na kilkunastu godz na oksytocynie i powrocie na patologię ciąży, bo porodu nie udało się wywołać. Następnego dnia powtórka z rozrywki i po podaniu kolejnych dawek oksyticyny oraz przerwaniu błon płodowych, bezproblemowy porod w ciagu 2 godzin. Co prawda miałam nacięte krocze, ale syn miał sporą główkę, a ja pierworodka, więc byłoby ciężko bez. Tyle że ja nie narzekam na nacięcie. W porównaniu z pęknięciem to był pikuś...
Drugi poród, sytuacja podobna. Cholestaza i wywoływanie. Tym razem po 3 h oksytocyny sama poprosiłam o przerwanie błon i znowu skończyło się w miarę szybko. Niestety już nie tak bezproblemowo. W momencie kiedy główka córki była centralnie w pochwie, tuż na wylocie, ale jeszcze w środku, skurcze zniknęły na dość długi czas. Ordynator panika, ja panika i musiałam przeć bez skurczu. Ledwo się udało bez kleszczy lub próżnociągu (w sumie nie wiem z czego się teraz korzysta), ale pękłam strasznie. I po tym porodzie faktycznie, pochwa nie wróciła do stanu poprzedniego.
Więc rodzilam 2 razy sn bez znieczulenia, a przeżycia są zupełnie różne, mimo niby takiego samego porodu.
Ale... Ze znieczulenia sama zrezygnowałam, ze względu na ogrom możliwych komplikacji, cewnikowanie, a potem siedzenie w pieluchach dla dorosłych (nie mam pojęcia czy to standard, ale tak było w moim szpitalu). A cc? Cóż, gdzieś tam z tyłu głowy słyszę glosik, że przy takim rozwiązaniu nie miałabym problemów z pęknięciem, ale boję się tegi tak samo mocno jak sn. Bo leżenie nago, z cewnikiem, na zimnym i sterylnym stole operacyjnym, w dodatku bez wsparcia męża, byłoby dla mnie chyba jeszcze większą traumą. Nie wspominając o możliwych komplikacjach, czy późniejszych problemach z blizną. Z jej bólem czy wyglądem. Bo nigdy nie wiemy, jak w efekcie końcowym będzie wyglądać blizna. Ja mam na swoim ciele dwie, zupełnie niezwiązane z porodami, i jedna jest pięknie zszyta i prawie niewidoczna, a druga wygląda bardzo nieładnie.
I tak, też czasami myślę o tym niechlubnym "wiadrze", którego się dorobiłam, ale wiem, że u mnie wynika to także z totalnego braku poczucia własnej wartości. Nie lubię siebie i wstydzę się swojego ciała, więc kolejny mankament urody, urasta do niebotycznych rozmiarów. I jakoś tak mimowolnie człowiek myśli, że przy cc nie byłoby tego problemu. Ale to są z kolei problemy, z którymi należy udać się do psychoterapeuty, bo sory, ale tak nie powinno być. A z drugiej strony, co jeśli blizna po cc będzie bardzo widoczna? Czy to w taki sam sposób nie wpłynie na samoocenę? Co jeśli dojdzie do poważniejszych komplikacji? Co jeśli dojdzie do krwotoku, pęknięcia macicy, czy uszkodzenia pęcherza. Jakoś nie wyobrażam sobie w tak młodym wieku, chocby przez chwilę, chodzić w pieluchach (w skrajnym przypadku oczywiście, ale tak też może się zdarzyć) czy wciąż popuszczać mocz. Wiem, zdarza się i kobiety sobie z tym radzą, za co autentycznie je podziwiam, bo wiem, że ja bym się załamała.
Pewnie, jest też piękna opcja, że wszystko pójdzie perfekcyjnie i nie będzie żadnych komplikacji ani przykrych następstw, ale czy poradzę sobie z nimi jeśli takowe nastąpią? Albo czy poradzę sobie sama, bez wsparcia męża, bo przy cc i obecnej sytuacji praktycznie nie ma szans, aby towarzyszył mi na sali operacyjnej. Więc, droga autorko, raczej nie da rady pogodzić pięknego porodu cc i cudownych zdjęć, bo przez pandemię, nikogo z zewnątrz nie wpuszczają na salę operacyjną. Przynajmniej w mojej okolicy 4 okolicze szpitale mają takie reguły.
Poza tym, samo znieczulenie może wywołać komplikacje. Nie miałam co prawda cc, ale miałam łagodnego guza na macicy, którego musieli mi usunąć i wyłyżeczkować całą jamę macicy. Zabieg wręcz rutynowy, jeden z łatwiejszych (praktycznie to samo, co łyżeczkowanie po poronieniu czy pozostaniu fragmentu łożyska), znieczulenie krótkie - ok 20 minut spania, a potem się budzisz i nic nie pamiętasz. Ja jednak byłam przerażona, ze względu na traumę z przeszłości i panicznie się bałam bycia nieświadomą i półnagą jednoczesnie. Co z tego, że lekarz cudo, którego znałam od 5 lat, ja i tak bałam się utracić kontrolę nad tym, co się działo w trakcie zabiegu i zdać się na łaskę bądź niełaskę obcych ludzi. A potem same komplikacje. Był problem z wybudzeniem, ciśnienie wystrzeliło w kosmos, duża tachykardia i dwa epizody padaczkowe w ciągu 30 min. Potem kilka dni w szpitalu, lęk i niepewność, problemy z arytmią i koncentracją,na szczęście przemijające, ale co się nacierpiałam tego nikt mi nie wynagrodzi. A w dodatku, ryzyko sepsy przy cc jest jednak trochę większe niż przy sn, a ja już jedną sepsę z córką przeżyłam i naprawdę nikomu tego nie życzę.
Także podsumowując, bo zrobił się z tego elaborat - możliwość decyzji to jedno, ale tak jak już wcześniej napisano, najpierw każda powinna znać WSZYSTKIE możliwe komplikacje przy sn, cc czy nawet podaniu znieczulenia. Bo często po prostu brakuje nam wiedzy i dlatego wydaje nam się, że coś jest lepsze lub gorsze. A wg mnie nie ma lepszej czy gorszej opcji. Bo są sytuacje kiedy sn jest korzystniejszy, ale są też takie, kiedy cc wiąże się z mniejszym ryzykiem, zarówno dla matki, jak i dziecka.
 
Dziewczyny, dajcie spokój.
w kwestii aborcji krzyczymy „moje ciało - mój wybór” (i dobrze !!!) ale poród to jakaś nagonka na to by kobieta decydować nie mogła.
To Jej ciało, Jej wybór, dziecko na tym nic nie straci a decyzja i ewentualne konsekwencje (czy po SN czy CC) to sprawa autorki. Po co chcecie wperswadować jej własne zdanie, własne doświadczenia, namawiać na SN i straszyć CC?

Autorko - CC w dzisiejszych czasach to najczęściej wykonywana, zazwyczaj nieskomplikowana operacja. Żyjemy w kraju w którym niestety nie jest wykonywana na życzenie (co jest bzdurą biorąc pod uwagę że na życzenie można sobie rozciachać nos czy żuchwę), więc jeśli się np. boisz to uderzaj do psychiatry i poproś o zaświadczenie o tokofobii. Lepsze to na pewno niż trauma po SN którego nie akceptujesz.

Mysle, ze trochę to złe odebrałas.
Nikt nie próbuje przekonać o wyższości jednej metody urodzin nad druga.
Jednak nie można nie zareagować na bzdury, jakie autorka wypisuje. Cc bo chce mieć piękne zdjęcia? Cc żeby jej wiadro nie zostało i żeby facet nie skomentował? Ok, takie argumenty od 15 latki można by zrozumieć, uśmiechnąć się pod nosem i przejść nad tym do porządku dziennego z nadzieja, ze „kiedyś się dziecku odwidzi takie myślenie”. Ale niekoniecznie od kobiety, która za 10 tygodni zostanie matka.
Cc, SN, generalnie poród, to dopiero początek. Potem jest karmienie, jakiekolwiek, zarwane noce, zmiana pieluch, caloksztalt macierzyństwa. Ten proces dopiero zdefiniuje jak istotny jest w życiu wygląd i ładne zdjęcia. Równie dobrze można dostarczyć autorce innej perspektywy już teraz.


Ok, dla mnie też, ale umówmy się że argumenty za operacjami plastycznymi zazwyczaj również odnoszą się do dość płytkiej płaszczyzny. Nie nasza sprawa.
Niech każdy decyduje !

PS. Miałam cc, z wyboru. Tokofobia ( z podłożem: PTSD po napadzie o podłożu seksualnym, lata terapii, napady paniki, nerwica).
I to był piękny poród, bez komplikacji, z poczuciem kontroli, bez bólu.
Da się i tak. Są też piękne historie porodowe SN, są makabryczne historie SN i CC. Niech autorka sama zdecyduje.

Cc nie jest operacja plastyczna. Te nie są obowiązkowe, nie chcesz poprawiać sobie nosa czy cycków to tego nie robisz. Jednak jak już się jest w ciazy, to jakos trzeba urodzić. Innego wyjścia nie ma. Wybierać poważna operacje, która notabene niczego nie upiększa, blizna zawsze zostanie, tylko po to, żeby lepiej wyglądać jest jak tarzanie się w gownie bo sie gdzies usłyszało, ze ono dobrze robi na włosy.
Sama miałam dwa cc na życzenie (bezpłatnie, ot tak mi się ufarcilo) i jestem za wyborem. Ale efekty wizualne w żadnym momencie mojego myślenia nie były na liście powodów.
O zdjęciach po porodowych dowiedziałam się już po cc.
A i mąż na jakiekolwiek wspomnienie o wiadrze czy innym takim dostałby takiego kopa, ze dupa by księżyc rozwalił.
Az strach pomyśleć, jakie jeszcze inne szalone decyzje podejmie autorka, nie zastanawiając się zupełnie nad ich konsekwencjami dla przyszłego dziecka. Sobie niech robi co chce ale nie daje przyzwolenia na to, żeby odbijało się to na dziecku.

tak, ale nikt nie odwodzi dziewczyn od planów porodu SN, przy cc to nagminne

Po raz kolejny, nikt nie stara się odwiesc.
Po prostu cc to nie jest miód malina jak się autorce wydaje.
Chce piękne zdjęcia a po cc dostanie zespołu po punkcyjnego i gow...no będzie ze zdjęć. Ciężko pięknie wyglądać jak się rzyga na kilometr i nie można potarganej głowy unieść z poduszki.
Gdyby nie było w to wymieszane dziecko to zaśmiewałabym się do łez. Ale martwię się, ze maluszek ucierpi na takim podejściu.
 
reklama
A ja mialam 1 cc że względów medycznych, w przyszłym tygodniu mam miec drugą cc (z tych samych względów) więc proszę darować sobie teksty, typu" nie chce się wykrwawic na stole i osierocić dziecka, dlatego nie będę mieć więcej dzieci". Jest to po prostu krzywdzące i nie wnosi niczego do wątku i niczemu nie służy autorce tematu. Autorko jeżeli nie masz wskazań medycznych, to pozostaje znalesc lekarza co pójdzie Ci na rękę (a to jest trudne), tym bardziej, że nie chcesz płacić.
 
Do góry