Witam Was po weekendzie.
Czas teraz tak zapieprza, że nie mogę się połapać. Ogarnianie firmy na zmianę z ogarnianiem nowego mieszkania i walających się pudeł. Między tym wszystkim ubranka synka, który (jak mnie poinformował suwaczek) jest już donoszony i może się urodzić w każdej chwili. MASAKRA!
Dlatego niestety zdążyłam przeczytać tylko 2 strony Waszych rozmów, a jutro nadrobię resztę.
Mamagata, też dostałam wczoraj wór ciuszków od kumpeli i teraz żałuję, że sama tyle kupiłam. Są śliczne, niezniszczone, a ja nie mam ich nawet gdzie trzymać, tyle tego
Asiorek, proszki różnią się procentową zawartością substancji powierzchniowo czynnych - czyli chemii, która pierze. W proszkach dla dzieci jest tego mniej, przez co są delikatniejsze, nie uczulają, ale jednocześnie gorzej piorą. Coś za coś - cudów nie ma
Nunka, jeśli Cię to pocieszy, to ja też wykonuję większość domowych obowiązków typu gotowanie, sprzątanie, pranie, mimo, że pracujemy obydwoje. Mąż pomaga mi zawsze, kiedy go poproszę, a z własnej woli czasem też się zdarzy. On za to jest od spraw technicznych, z którymi ja sobie nie radzę - wszelkie naprawy, przykręcania, wiercenia. Choć łóżeczko w dalszym ciągu stoi nieskręcone, więc doskonale rozumiem
Mimo to nie mam mu tego za złe - mężczyźni inaczej przeżywają kwestie przygotowania na przyjście dziecka. Być może Twój mąż czekałby aż do porodu z tym łóżeczkiem i tak naprawdę nic złego by się nie stało
Pozdrawiam Was ciepło!