Witajcie!
ja też się zastanawiam czy synuś czy córa, ale z tego co pamiętam ze spotkań z Poradni Małżeńskiej na które chodziliśmy z mężem przed ślubem, kobieta mówiła że można mieć wpływ na płeć dziecka - starając się o dziewczynkę kochać się przed owulacją, a starając się o synka w dzień owulacji. Nauka tłumaczy to w ten sposób że plemniki tworzące w przyszłości płód żeński są wolniejsze ale za to wytrzymałe - dłużej wytrzymują o organiźmie kobiety, więc do zapłodnienia dojdzie prawdopodobnie z tych plemników, bo te męskie wyginą, natomiast te z których płód jest męski są szybkie, bardziej ruchliwe ale za to żyją krócej. Wniosek - chcąc mieć synka trzeba dać im szansę dotrzeć tego samego dnia do gotowego jajeczka.
U mnie było tak że kochaliśmy się kilka dni przed no i w samą owulację i sama nie wiem, chyba większe prawdopodobieństwo chłopca, chyba że żeński już tam zdążył się zadomowić. No ciekawe, ciekawe kto to tam we mnie rośnie...
Ale i tak w sumie najważniejsze żeby było zdrowe. Pozdrawiam!
ja też się zastanawiam czy synuś czy córa, ale z tego co pamiętam ze spotkań z Poradni Małżeńskiej na które chodziliśmy z mężem przed ślubem, kobieta mówiła że można mieć wpływ na płeć dziecka - starając się o dziewczynkę kochać się przed owulacją, a starając się o synka w dzień owulacji. Nauka tłumaczy to w ten sposób że plemniki tworzące w przyszłości płód żeński są wolniejsze ale za to wytrzymałe - dłużej wytrzymują o organiźmie kobiety, więc do zapłodnienia dojdzie prawdopodobnie z tych plemników, bo te męskie wyginą, natomiast te z których płód jest męski są szybkie, bardziej ruchliwe ale za to żyją krócej. Wniosek - chcąc mieć synka trzeba dać im szansę dotrzeć tego samego dnia do gotowego jajeczka.
U mnie było tak że kochaliśmy się kilka dni przed no i w samą owulację i sama nie wiem, chyba większe prawdopodobieństwo chłopca, chyba że żeński już tam zdążył się zadomowić. No ciekawe, ciekawe kto to tam we mnie rośnie...
Ale i tak w sumie najważniejsze żeby było zdrowe. Pozdrawiam!