No mój A chce wiedzieć. Ale zastanawiam się intensywnie czy powiem rodzinie. Z banalnego powodu - denerwowali mnie w pierwszej ciąży, że już od pierwszych tygodni skupywali mi manele dla malucha a jak okazało się, że dziewczynka to dorobiłam się kupy różowych szmatek i sukienek. A ja jestem nienormalna i dzika bo po pierwsze sama, sama, sama! Sama chciałam sobie kompletować ciuszki które mi się podobają, bo to taka radość!. Po drugie niekoniecznie podobają mi się dziewczynki w landrynkowym różu (psychiczna jestem nie?) - poprostu nie cierpię tego koloru i nie widzi mi się moja córka jako cukierkowa barbi a tak widziałaby ją chętnie część mojej rodziny. A po trzecie uważam sukieneczki u dziewczynek które nie siedzą jako mega niewygodny ciuch, a u tych pieluchowo-raczkujących za jeszcze bardziej niewygodny a już do piaskownicy to porażka-ten piasek w majtkach i pampersie. Okazyjnie to ok ale jak tu tylko okazyjnie ubierać tyle sukienek? No i te pytania: a ja jej kupiłam taką śliczną sukienusię a ty ZNOWU jej te spodnie założyłaś, nie ma nic ładniejszego do ubrania? Grrrrr Uszczęśliwianie na siłę przez rodzinę jest okropne. Ja się starzeję!