Cześć!Myślałam że tylko jatez czytam na bieżąco ale się nie udzielam . To moja druga ciąża, ale tym razem wszystko czuje x10.
Jestem ciągle śpiącą i zmęczona, wracam z pracy o 16, walczę ze sobą do 19, potem padam jak mucha i śpię do rana. Jestem ciągle głodna, nawet nie wiedziałam że tak się da, bimbały bolą mnie tak, że już śpię w staniku, jak widzę w tv ze ktoś coś je, to ja musze koniecznie to samo, w poprzedniej ciąży jedyną zachcianką były lody truskawkowe i lays stix w środku nocy, a teraz ciagle cośdo tego koszmarnie znoszę odstawienie nikotyny, jestem ciągle wściekła, rozdrażniona, wczoraj rozpłakałam się bo skończyły się kapsułki do prania, dziś bo kot nie mógł się zdecydować czy chce wejść do domu i wywietrzylam całe ciepło zanim sie zdecydowal. Nie wiem czy to kwestia hormonów, czy odstawienia papierosów, ale jest tragedia. Nie wiem jak moja rodzina ze mną wytrzymuje , ja sama siebie mam już dość
![]()
Twój post zmotywował mnie do napisania..
Wiem, że to nie w porządku bo podglądacze nie są fajni... Jak zostaniecie tu na dłużej to zobaczycie
To moja druga ciąza, ogólnie termin z OM mam na 26.09 ale miałam na pewno przesuniętą owulację bo jak byłam u gine teoretycznie z 6+5 to jeszcze serduszka nie było. Więc myślę, że tydzień lekko do tyłu i że to będzie październik. Szczególnie że synka urodziłam w 40+1
@Koko90 co do Twojego posta to poczułam się bardzo blisko bo czuję się bardzo podobnie. Też pracuje do 16 i potem padam, mam wrażenie ze wykorzystuje całą energię na ten czas pracy a przeciez potem zaczyna sie prawdziwe zycie - jazda do pkola po synka i zabawy, kolacje, kapiele, zakupy itp
Dodatkowo też musiałam odstawić fajki i też bardzo bardzo bardzo źle to znoszę.
Już jest trochę lepiej, ale pierwszy tydzień to był koszmar... Już sobie powiedziałam że to ostatni raz w życiu jak rzucam i nie palę xD
Także bardzo mi miło, tu Was czytać i teraz mieć możliwość napisać tego posta - załapałam się przed wątkiem prywatnym, hehe.
Trzymam za Was kciuki no i jakoś to będzie
No ale nie powiem, jak zrobiłam pozytywny test to wcale nie skakałam z radości, niby chcieliśmy drugie ale jakoś tak ciągle mi było nie po drodze... Z drugiej strony mieliśmy już takie fajne wygodne żyćko, że jakby teraz nie pykło to może za jakiś czas w ogóle byśmy sie przestali starać bo by nam się odechciało, wiec los nam troche pomógł - taka wpadka nie do końca wpadka
Dobra, wracam do pracy, bo jak zwykle się rozpisałam - już tak mam - jak zostanę z Wami na dłużej to będę Was co chwile przepraszać, za za długie posty