ojojoj bardzo dobrze Cię rozumiem, mam dokładnie tak samo. Nawet zwykła woda prowokuje wymioty. Obiad jadłam ostatnio na początku lutego. Też nie znam nikogo, kto aż tak dużo czasu w ciąży spędzał nad sedesem... Też jem głównie białą bułkę i wafle ryżowe czasem ryż na mleku w lepsze dni (bardzo powoli, a później muszę się położyć, żeby w ogóle przyswoić) i tak ta dieta wygląda. Jestem już w 12 tygodniu - jedyne co się zmieniło, to to, że jeden czasem dwa dni w tygodniu mogę w miarę normalnie funkcjonować, bo objawy ustępują i mogę zjeść coś innego niż wafle i bułka, ale ofc bez szaleństw. I tak, też miałam szalone plany jak to ja się będę wspaniale odżywiać, jak będę ćwiczyć jogę i co tylko
Ale jak piszesz - najważniejsze, że podobno jest korelacja pomiędzy objawami ciąży a zdrowiem dzieciątka i to mnie bardzo pociesza <3
A co do zębów - licówki też dla ludzi
A tak z ciekawości, masz w ogóle jakiś pomysł dlaczego jest aż tak ciężko? Robiłaś coś szczególnego przed ciążą? Bo ja poza suplementacją witamin dla kobiet starających się o dziecko raczej nic
I w ogóle normalnie chodzisz do pracy? Ja na szczęście pracuję zdalnie i jakoś udaje mi się przetrwać bez L4, ale jest to dość wymagająca sytuacja