Ja czytałam tylko net, ale to było 12 lat temu, więc nie było tak duzo treści parentingowych. Chodziłam też na szkole rodzenia, ale w sumie wszystko wcześniej wiedziałam z netu, może jakieś mity zweryfikowalam z prowadząca położna, mąż "wykąpał" lalke... Ale głównie to na tej szkole rodzenia obejrzałam sobie produkty dziecięce, bo trochę ta szkoła była sponsorowana przez producentów różnych rzeczy. O porodzie w sumie nic się nie dowiedziałam, bo oddychać przepona umiałam (a i tak przy pierwszym porodzie mi to nie wychodziło), były ciekawe punkty akupresurowe na łagodzenie bolu, ale też nigdy nie wykorzystaliśmy, bo rodzinny poród miałam jeden, szybki i bez bóli.