Przestal sikac, jak probowal zrobić to ryk niesamowity, z siusiaka robi mu się balonik i dopiero po chwili wyplywa odrobina siusiu. Co pol godziny mial straszne ataki placzu po 10-15 minut i odpuszczalo. Temp. tylko 37,1, jakieś lekkie zapalenie, ale gdybysmy czekali dluzej to by sie rozhulalo. Na pogotowiu dostalismy skierowanie na chirurgie dziecieca, bo pani orzekla ze antybiotyk to za malo, ze trzeba naciac napletek. Pojechaljsmy do drugiego szpitala (bo tam chirurg) znowu odczekalismy swoje w kolejce ale lekarz super. Kazal robić oklady, wstrzykiwac pod napletek octenisept, a jak minie troche bol to sciagac napletek zeby sie nie zrobiła na stale stulejka (ma fizjologiczna od urodzenia).
Niestety boli go strasznie, kopie, krzyczy, zaciska nogi, a jak przychodzi moment ze trzeba zrobic to plukanie i moczenie to nawet we dwie osoby ciezko dac rade ;(