reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

To rzeczywiście duży chłopak:) ja się obawim, że moja będzie wielka, ale w tym samym dniu ważyła 3100g. Też ma troszkę większy brzuszek, ale jednak zbliżony do wielkości główki. Moja lekarz za to nic nie wspomniała o cc. Sama nie wiem, co bym wolała. W każdym razie czuję się olana przez swoją lekarz. Dała mi skierowanie do szpitala (ze względu na cukrzycę ciążową z insuliną) i nara. Niech się panią zajmują już w szpitalu.
No to widzę że nie tylko moja lekarka ma mnie w głębokim poważaniu. Stwierdziła że jak nie urodzę do 1 października to mam się pokazać ale że generalnie to raczej szpital.... Też o CC nic nie mówiła dla niej chyba jest oczywiste że pójdzie szybko... Podniosę noge i urodzę - tak mówi. Tylko że przyrost masy u małego jest taki, że wg mnie może spokojnie dobić do 4500g
 
reklama
No to widzę że nie tylko moja lekarka ma mnie w głębokim poważaniu. Stwierdziła że jak nie urodzę do 1 października to mam się pokazać ale że generalnie to raczej szpital.... Też o CC nic nie mówiła dla niej chyba jest oczywiste że pójdzie szybko... Podniosę noge i urodzę - tak mówi. Tylko że przyrost masy u małego jest taki, że wg mnie może spokojnie dobić do 4500g
Ekstra olewka. Podniosę nogę... co za tekst!
 
No to widzę że nie tylko moja lekarka ma mnie w głębokim poważaniu. Stwierdziła że jak nie urodzę do 1 października to mam się pokazać ale że generalnie to raczej szpital.... Też o CC nic nie mówiła dla niej chyba jest oczywiste że pójdzie szybko... Podniosę noge i urodzę - tak mówi. Tylko że przyrost masy u małego jest taki, że wg mnie może spokojnie dobić do 4500g

To widze, że Twoja lekarka ma zupełnie na odwrót od mojej. Niektórzy ludzie to się chyba znaleźli przez przypadek w tej pracy jako ginekolog...
 
Witam w lekko pochmurny poranek.
Dziewczyny mam pytanie do tych z Was które już rodziły, byłam wczoraj na wizycie i moja pani ginekolog stwierdziła że powinnam mieć CC z racji tego, że synek jest bardzo duży, a dodatkowo jego obwód brzuszka jest większy niż głowy. Bardzo chciałam rodzić naturalnie i bardzo chciałam żeby mąż był wtedy przy mnie, ale niestety w takiej sytuacji będzie to wykluczone. Jak Wasi partnerzy sobie poradzili z tym, że nie było ich przy porodzie i jak długo Wy dochodzilyscie do siebie? :(
Mój został zmuszony, żeby być! I teraz powiedział, że drugi raz się wrobić w to nie da. Dla niego to trauma była, więc u nas odwrotny problem. To jeden z argumentów za cc.
 
Ja mam za soba 3 sn. Wszystkie szybkie i raczej lekkie. Pierwszy rodzinny w duzej sali indywidualnej. Drugi sama na sali wieloosobowej (za parawanikami). Trzeci sama niby na sali indywidualnej, ale blisko dyzurki, wiec krecil sie obok personel szpitala, slyszalam krzyki innych rodzacych (pierwszy raz mialam rodzace towarzystwo). Oboje z mężem jestesmy szczesliwi, ze nie bylo go podczas drugiego i trzeciego porodu. Traumy po pierwszym raczej nikt nie ma, ale wspomnien pozytywnych zadnych. Jedyny plus byl taki, ze w tamtym szpitalu nie bylo kontaktu skora-skora i zabierali dziecko. Maz byl, wiec mogl je trzymac (umyte juz i w beciku). To bylo dla niego wazne, ale właściwie to mialby to samo, gdyby dojechal godzine po porodzie.

Moze powodem naszego podejścia jest to, ze tak naprawde nikt nie musial mi pomagac podczas prodow. Nie doswiadczylam bolu wielogodzinnego, do ktorego przydaje sie osoba masujaca plecy itp.

Po cc pewnie chcialabym, żeby maz przejal dziecko. Kangurowanie przez ojca to w naszym szpitalu fikcja. A i nie wiem, czy mój by chcial. On sie swietnie opiekuje dziećmi i jest z nimi blisko, ale niekoniecznie widzę go z gola klatą w warunkach szpitalnych.
 
Ja mam za soba 3 sn. Wszystkie szybkie i raczej lekkie. Pierwszy rodzinny w duzej sali indywidualnej. Drugi sama na sali wieloosobowej (za parawanikami). Trzeci sama niby na sali indywidualnej, ale blisko dyzurki, wiec krecil sie obok personel szpitala, slyszalam krzyki innych rodzacych (pierwszy raz mialam rodzace towarzystwo). Oboje z mężem jestesmy szczesliwi, ze nie bylo go podczas drugiego i trzeciego porodu. Traumy po pierwszym raczej nikt nie ma, ale wspomnien pozytywnych zadnych. Jedyny plus byl taki, ze w tamtym szpitalu nie bylo kontaktu skora-skora i zabierali dziecko. Maz byl, wiec mogl je trzymac (umyte juz i w beciku). To bylo dla niego wazne, ale właściwie to mialby to samo, gdyby dojechal godzine po porodzie.

Moze powodem naszego podejścia jest to, ze tak naprawde nikt nie musial mi pomagac podczas prodow. Nie doswiadczylam bolu wielogodzinnego, do ktorego przydaje sie osoba masujaca plecy itp.

Po cc pewnie chcialabym, żeby maz przejal dziecko. Kangurowanie przez ojca to w naszym szpitalu fikcja. A i nie wiem, czy mój by chcial. On sie swietnie opiekuje dziećmi i jest z nimi blisko, ale niekoniecznie widzę go z gola klatą w warunkach szpitalnych.
Ja urodziłam w niecałą godzinę i gdybym wiedziała, odpuscilabym mu :) A tak biedny nie wiedział co począć. Latał i mi kompresy na czoło nosił [emoji23] Dostał zakaz dotykania mnie i odzywania się, biedny (ode mnie, w tych bólach). Położna była cały czas ze mną.
Źle to chłopina przeżył. [emoji23]
 
Mój został zmuszony, żeby być! I teraz powiedział, że drugi raz się wrobić w to nie da. Dla niego to trauma była, więc u nas odwrotny problem. To jeden z argumentów za cc.
Hehe moj widzi poród jak w filmach, ze tylko nogi w górze i parcie przez 10h [emoji23][emoji23] próbuje mu wytłumaczyć jak to wyglada naprawde ale to ciężki przypadek. Mowie ze zmuszać go nie bede, ale i tak wiem, ze ze mna będzie :)
 
Ja się spotkałam z moją znajoma, która rodziła w Irlandii trójkę dzieci. Teraz jest w ciąży z czwartym. Wszystkie urodzone SN, z czego trzeci - uwaga - 5130g. Bez pęknięć i naciec. Aktualnie mieszkają już tutaj i czwartego chce urodzić w domu bo mówi, że to co się dzieje w szpitalach w Polsce tam byłoby nie do pomyślenia.
 
Ja się spotkałam z moją znajoma, która rodziła w Irlandii trójkę dzieci. Teraz jest w ciąży z czwartym. Wszystkie urodzone SN, z czego trzeci - uwaga - 5130g. Bez pęknięć i naciec. Aktualnie mieszkają już tutaj i czwartego chce urodzić w domu bo mówi, że to co się dzieje w szpitalach w Polsce tam byłoby nie do pomyślenia.

O raaaany, to wręcz ogromne dziecko. :)
Ale jak widać się da, dużo też pewnie od kobiety zależy, czy mała/drobna czy bardziej postawna.
 
reklama
O raaaany, to wręcz ogromne dziecko. :)
Ale jak widać się da, dużo też pewnie od kobiety zależy, czy mała/drobna czy bardziej postawna.
Z tą budową kobiety to też tak nie do końca. Mam koleżankę 184 cm wzrostu biodra rozłożyste ogólnie postawna baba. Wszyscy jej mówili Ty to jesteś stworzona do rodzenia. Pierniesz i dziecko bedzie. A tu poród masakra. Dziecko małe bo trochę ponad 3kg A poród kilkanaście godzin. Popękana, ponacinana, nie mogła urodzić łożyska i wyciągali jej pod narkozą i transfuzje krwi miała. Leżała na sali z taką chudziną, która urodziła w kilka godzin i na drugi dzień biegała po korytarzach jak kozica, A moja koleżanka jak do niej zaszłam to leżała jak trup bez życia. Tak że nie ma reguły.
 
Do góry