Ktos na początku naszego wątku tez to pisal (w wielu placowkach juz CMV nie badaja w ciazy). Ale moi znajomi dowiedzieli sie o swiezym ciazowym zakazeniu dopiero po kilku tyg od porodu (z krwi pepowinowej wyszlo, kolezanka rodzila "z grypą"), przyjęto ich dziecko do szpitala zakaznego i powiedziano, ze mieli szczescie, ze nic u dziecka nie ma, bo ten czas, ktory stracili w niewiedzy, mogl byc na wage zlota. To może jakos noworodka lecza zakaznicy? Poza tym jak od porodu wiadomo, ze dziecku cos grozi, to latwiej jest wejsc w trybiki diagnozowania, leczenia, rehabilitowania, wczesnego wspom rozwoju itd. A jak wracasz z niby-zdrowym noworodkiem do domu, to jestes zdana na jednego lekarza rodzinnego/pediatre, ktory moze cos zauwazy, a moze uzna, ze matka jest histeryczka a dzieci sa różne. Inna sprawa, ze skoro wszystkim badać z automatu rozyczke,toxo i cmv, to czemu nie ospe wietrzna, parvo, krztusiec etc.? Bogatemu nikt nie zabroni wykupic pol oferty laboratorium, ale w powszechnym systemie trzeba zachowac zdrowy rozsadek. I ja myślę
@monami, ze teraz tez o tej toxo lekarz Ci powie, ze przeciez dziecko spoko wyglada, a do porodu juz blisko