Jak ja Ci współczuję tej teściowej... Jakbym ja musiała jechać do swojej to bym chyba oszalała.
U nas wczoraj się zachmurzylo, z daleka było słychać dwa grzmoty i na tym koniec
Mąż sam jedzie z jednostki.Ona przyjedzie jakoś później na jeden dzień.Wczoraj mężowi w telefon plakala że ja izoluje od wnuków które są.calym światem i że ciągami rodzinę po całej Polsce.
Ale mój mąż się nie dał nabrać, powiedział że on ciąga i że ma zamiar w tej jednostce zostać czy jej się podoba czy nie.Jakby się te 10 lat temu dołożyła/pożyczyła do mieszkania to byśmy pewnie siedzieli tam, gdzie teściowie do dziś.
A tak problem z głowy.
Zresztą nie widzę powodu żeby zmieniać na gorsze.Czlowiek powinien dążyć do tego, aby żyło mu się lepiej nie gorzej,.prawda?