reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

Dziewczyny, chyba nici z podróży. Pisałam wam kiedyś o problemach z mężem, nie wiem czy pamiętacie. Właśnie znalazłam wiadomości jednoznacznie świadczące o tym, że mnie zdradza z koleżanką z pracy. Miałam jechać na 3 tygodnie do rodziców. Ale w takim stresie już naprawdę mogę urodzić, a nie chce żeby to się stało w pociągu. Wolę tu, w najlepszym szpitalu.
O ***** ! Przepraszam ! No *****.....
Kilka osob pisalo o problemach z facetami....ogolnie problemy wszystkie kojarze, ale nie kojarze z konkretnym nickiem z forum.
Zdrowie i zycie najważniejsze, a czemu Ty sie chcialas wyniesc na 3 tyg... nie moze on... szok... dlugo jestescie razem?
Radzic nie ma co bo to bardzo indywidualne... jedni potrafia wybaczuc i żyć dalej, maja nawet jeszcze lepsze zwiazki, a inni skreslaja takie osoby....bo juz nie ufają.... teraz pewnie duzo zlosci i gniewu będzie plus hormony.. potem pytania dlaczego to zrobil? Szukanie winy.. niezle ci facet zafundowal stresy na ostatki ciąży
 
Ostatnia edycja:
reklama
Doszliśmy do wniosku, że zaczęło się między nami psuć po tym jak poroniłam pod koniec października. Ale on zaczął się z tą babą spotykać 3-4 miesiące temu, kiedy ja ledwo żyłam z powodu mdłości i jadłowstrętu... Dupek jakich mało. Powiedział mi szczerze, że jest zakochany itd. Nie chcę okłamywania przede wszystkim, chcę wszystko wiedzieć. Narazie planuję urodzić, wzmocnić się fizycznie i psychicznie na jakiejś psychoterapii i przekwalifikować na coś lepiej płatnego. On do tego wszystkiego jest mi jeszcze potrzebny. Potem jak stanę lepiej na własnych nogach, to może każę mu się wyprowadzić. Najgorzej, że on jest przeciwny psychologom i terapiom, więc na terapię rodzinną ze mną nie pójdzie. A najlepsze jest to, że to on o mnie zabiegał przez ROK. Aż mnie zdobył. Był tuż przed tym z dziewczyną, która jemu przyprawiła rogi, więc powinien wiedzieć jak się czuje zdradzana osoba. Nie wiem jak bym mogła żyć bez niego, nie jestem samodzielna, nigdy nie byłam. I nie miałam żadnego innego faceta... Można sobie jeszcze ułożyć życie z kimś innym i być już razem do końca świata? Piszcie śmiało co myślicie, bo ja wiem, że strasznie miękka jestem i bym chciała tak móc walnąć go w twarz i kazać się zwijać. Chyba za bardzo go kocham ciągle. I za bardzo siebie obwiniam, bo mogłam coś wcześniej zauważyć, że się psuje.
 
Ja nawet nie wiem co napisać. Bo w życiu nie mogłabym żyć pod jednym dachem z osoba która mnie nie szanuje. A dla mnie takie zachowanie (szukanie romansu podczas kiedy żona/partnerka jest w ciąży, kiedy jestem w ogóle z kimś w związku) jest totalnym brakiem szacunku. Wolałabym żyć skromniej ale z poczuciem własnej godności niż wygodniej w trojkącie.

Dobrze ze się do wszystkie przyznał i powiedział Ci co i jak ale dla mnie taka osoba jest i tak totalnym zerem i nie ma nic na swoją obronę.
Nie ważne co by się działo w związku, nie wchodzi się w romans. Dla mnie to by przekreśliło wszystko i w życiu bym takiej osobie nie wybaczyła.

Lepiej żyć samej szczęśliwiej niż w takiej obludzie razem. Takie jest moje zdanie
 
Doszliśmy do wniosku, że zaczęło się między nami psuć po tym jak poroniłam pod koniec października. Ale on zaczął się z tą babą spotykać 3-4 miesiące temu, kiedy ja ledwo żyłam z powodu mdłości i jadłowstrętu... Dupek jakich mało. Powiedział mi szczerze, że jest zakochany itd. Nie chcę okłamywania przede wszystkim, chcę wszystko wiedzieć. Narazie planuję urodzić, wzmocnić się fizycznie i psychicznie na jakiejś psychoterapii i przekwalifikować na coś lepiej płatnego. On do tego wszystkiego jest mi jeszcze potrzebny. Potem jak stanę lepiej na własnych nogach, to może każę mu się wyprowadzić. Najgorzej, że on jest przeciwny psychologom i terapiom, więc na terapię rodzinną ze mną nie pójdzie. A najlepsze jest to, że to on o mnie zabiegał przez ROK. Aż mnie zdobył. Był tuż przed tym z dziewczyną, która jemu przyprawiła rogi, więc powinien wiedzieć jak się czuje zdradzana osoba. Nie wiem jak bym mogła żyć bez niego, nie jestem samodzielna, nigdy nie byłam. I nie miałam żadnego innego faceta... Można sobie jeszcze ułożyć życie z kimś innym i być już razem do końca świata? Piszcie śmiało co myślicie, bo ja wiem, że strasznie miękka jestem i bym chciała tak móc walnąć go w twarz i kazać się zwijać. Chyba za bardzo go kocham ciągle. I za bardzo siebie obwiniam, bo mogłam coś wcześniej zauważyć, że się psuje.
Oj Bidulko Ty siebie nie obwiniaj! Wiadomo ciąża, hormony źle się czułaś ale to w żaden sposób go nie usprawiedliwia jakie okropne świństwo Wam zrobił. Pewnie Go kochasz, bo gdyby nie to od razu byś zerwała kontakty. Skoro on nie planuje zerwać kontaktu z tą kobietą to strasznie kiepsko. Moim zdaniem jakby chciał być z Tobą i ratować małżeństwo to powinien że kończyć ten związek, tym bardziej że ona ma męża. Musi podjąć jakąś decyzję. Czasami tak mi się wydaje lepiej odejść, przecierpiec, wyleczyć rany i ułożyć sobie życie na nowo. Na pewno masz szansę na prawdziwą, dojrzałą miłość, na bezpieczne życie w spokoju niż szarpanie się z Nim, jak nie będzie chciał tego zakończyć i będzie lecial na 2 fronty. Może być też tak że szybko mu się to znudzi, albo ona go kopnie i wróci szybko do Ciebie z podkulonym ogonem. I wtedy od Ciebie będzie zależało czy dasz mu szansę i przebaczysz. To takie moje zdanie.
 
dziewczyny dopadła mnie depresja.... po mimo wyśmienitej pogody mam ochotę zasnąć i już się więcej nie obudzić... ostatnio pisałam że skraca mi się szyjka, wczoraj u nas była piękna pogoda więc pojechaliśmy na basen, oczywiście wygodny koc i jeszcze wygodniejsza poduszka była obowiązkowa, więc niby wszystko ok bo leżałam te 3h jak tam byliśmy, jednak WC było na szarym końcu basenu i trzeba było się naprawdę nagimnastykować żeby tam dotrzeć... ucisk czułam straszny, myślałam że tam niedoleze....
dziś też mąż rzucił hasłem JEDZIEMY NA BASEN, no ok z tym że beze mnie bo nie dla mnie takie maratony do WC (wielka szkoda bo mały miał frajdę ogromną), no i boję się ich puścić samych bo ja zawsze patrzę na małego a mąż z tych co zarzuca słuchawki na uszy i pełen chill.... (chyba że szłam do toalety to te 10min patrzył na niego) no więc ok, skoro nie dam rady to mąż pyta CO ROBIMY, no to co mogę robić? mieszkamy w bloku, basen odpada bo WC za daleko, teoretycznie można by bliżej WC się rozłożyć, ale co z tego jak atrakcje dla dzieci na szarym końcu? eh.... więc szybko w głowie mapa co robić, gdzie jechać gdzie można leżeć i do WC będzie blisko? niestety nie ma takiego miejsca :( jedynie do głowy mi przychodzi do babci na wieś, ale to raczej na tygodniu, nie w weekend... tam zawsze każdy za czymś goni...
odnoszę okrutne wrażenie że mąż tego w cale nie rozumie, że nie dociera do niego co to znaczy skracająca się szyjka (choć w cale nie musi oznaczać przecież najgorszego, bo przecież ona może się jeszcze wydłużyć)...
oni poszli na rowery... i dobrze bo szkoda tylko dziecka! jest mi okrutnie przykro że zamiast w taki upał na basen to na rower musieli iść.... mam mega wyrzuty sumienia.... do tego ja muszę tu leżeć i "gnić" i tylko "żrę" i tyję :(
jeszcze jakby tego było nie chce by moja najmłodsza siostra przyjeżdżała tu na 2 tygodnie wakacji (z NL) ale to bardzo długa i przykra historia..... w każdym razie pojęcia nie macie jakie mam wyrzuty sumienia z tego tytułu... :( siedzę i wyje..... ;( ;( ;(
Nie obwiniaj się. Robisz to dla dobra Dzidzi w brzuszku. Jeszcze wiele pięknych dni przed Wami spędzonych już w czwórkę. A teraz musisz się oszczędzać. Synek może jeszcze tego nie zrozumieć ale Mąż na pewno rozumie. A ten depresyjny nastruj też mnie dopadł. Uświadomiłam sobie na jak mało rzeczy mamy wpływ. Dziś można czuć się świetnie A jutro leżeć w szpitalu... byliśmy wczoraj u znajomych nad jeziorem trochę pochodziłam i późno poszliśmy spać. Jak zobaczyłam moje nogi to aż zamarłam. Były tak opuchnięte że wyglądały jak kołki. Leżałam całą noc z wielką poduszką pod nogami. Nie mogłam wcale spać. Do tego chyba pierwszy raz poczułam co to znaczy skurcz BH. Taki ból od góry brzucha w dół? Ale trzymał mnie chyba z 10 minut. A dziś wróciliśmy do domu i stoję przy garach bo goście nam się wprosili. Jutro przyjeżdżają znajomi z daleka i będą pewnie 2/3 dni A w przyszły weekend teście. Noż cholera mnie bierze. Jak by się wszyscy mówili. I weź tu się kurna oszczędzaj. M pomaga jak może ale ja i tak musze mieć na wszystko oko...[emoji15] [emoji15] nie mam siły...
 
Doszliśmy do wniosku, że zaczęło się między nami psuć po tym jak poroniłam pod koniec października. Ale on zaczął się z tą babą spotykać 3-4 miesiące temu, kiedy ja ledwo żyłam z powodu mdłości i jadłowstrętu... Dupek jakich mało. Powiedział mi szczerze, że jest zakochany itd. Nie chcę okłamywania przede wszystkim, chcę wszystko wiedzieć. Narazie planuję urodzić, wzmocnić się fizycznie i psychicznie na jakiejś psychoterapii i przekwalifikować na coś lepiej płatnego. On do tego wszystkiego jest mi jeszcze potrzebny. Potem jak stanę lepiej na własnych nogach, to może każę mu się wyprowadzić. Najgorzej, że on jest przeciwny psychologom i terapiom, więc na terapię rodzinną ze mną nie pójdzie. A najlepsze jest to, że to on o mnie zabiegał przez ROK. Aż mnie zdobył. Był tuż przed tym z dziewczyną, która jemu przyprawiła rogi, więc powinien wiedzieć jak się czuje zdradzana osoba. Nie wiem jak bym mogła żyć bez niego, nie jestem samodzielna, nigdy nie byłam. I nie miałam żadnego innego faceta... Można sobie jeszcze ułożyć życie z kimś innym i być już razem do końca świata? Piszcie śmiało co myślicie, bo ja wiem, że strasznie miękka jestem i bym chciała tak móc walnąć go w twarz i kazać się zwijać. Chyba za bardzo go kocham ciągle. I za bardzo siebie obwiniam, bo mogłam coś wcześniej zauważyć, że się psuje.
Miao, szczerze, gdyby facet był ogarnięty i mu zależało na ratowaniu tego co ma to już, teraz, kiedy to wyszło i się dowiedziałas podkulilby ogon. Trzeba mieć tupet, żeby w takiej chwili jeszcze walnąć tekstem, że on nie potrafi przestać się z nią spotykać i ją kocha. Potrzebujesz czasu, żeby to przetrawic i ogarnąć, ale broń Boże nie obwiniaj siebie, żadne małżeństwo nie jest idealne ale na Boga to nie znaczy, że trzeba szukać ideału w trzeciej osobie! Zachował się jak zwykły dupek, dupek do kwadratu, a Ty i dzieci potrzebujecie kogoś, kto będzie na was zaslugiwal. Moim zdaniem on nie zasługuje.
 
Kurcze, naprawdę dobrze jest mieć taką grupę wsparcia tutaj :-) Dzięki dziewczyny za dobre słowa. To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Siedzę jednak w pociągu z mamą i córką. Porozmawialiśmy z mężem i jak narazie wszystko zostaje jak było... Ja nie poradzę sobie teraz w ciąży sama, ze względu na to, że tak źle ją przechodzę. Potem też nie mam zamiaru sama zajmować się dwójką. Więc żadnych radykalnych kroków nie podejmę. Najgorsze jest to, że on ją kocha. Ale mówi, że mnie też, i że mnie nie zostawi. Nie jest w stanie przestać się z nią spotykać, powiedział jedynie, że spróbuje... Pracują razem. Ona ma męża, ale im się nie układa. Najlepsze jest to, że byliśmy niedawno razem na weselu. Ona siedziała przy naszym stoliku, choć trochę dalej. Nie wiem jak mogła patrzeć na mnie z brzuchem, a potem na siebie w lustrze. Strasznie bym chciała uratować nasze małżeństwo, ale nie wiem, czy on chce tak samo mocno jak ja. Powiedziałam mu, że ona ma nie przychodzić do naszego domu. On chce podobno przez te trzy tygodnie pobyć sam.
O kurde. Mi by chyba było łatwiej jak by mi powiedział że to była chwila słabości. A tu w gre wchodzi miłość. Z jednej strony nie dziwię Ci się że nie chcesz zostać sama A z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w trójkącie. Chociaż teraz najważniejsze jest dziecko w brzuszku i abyś szczęśliwie i bez stresu donosiła ciążę. Teraz masz czas żeby sobie wszystko przemyśleć i odpocząć. Cokolwiek postanowisz my będziemy Cię wspierać [emoji8] [emoji8]
 
I albo się ogarnie, coś zmieni, będzie walczył albo niech spier** Nie wiem może tak łatwo się twierdzi będąc z boku.
Ja jestem z reguły spokojną i ugodową osobą. Jednak jak czasem myślę, że mąż by mnie zdradził to zrobiłabym wszystko żeby go zniszczyć.
Nie lubiě takich problematycznych "rozwódek" utrudniających życie ale kurcze chyba taką bym właśnie była.
Zabrała bym mu to co dla niego ważne. Ogołociła z kasy chociaż dla mnie nie jest najważniejsza ale dla niego już tak! Zabrała dom, utrudniała kontakty z dziećmi...oj popamiętałby mnie i jego kochanica też!

Ja tez jestem z osob bardzo msciwych, alimenty juz bylm zalatwiala....na dziecko w brzuchu od 7 miesiaca tez sie dostaje...i pewnie nie wybaczylabym....bo nie zapomnialabym o tym nigdy...
Jak sa dzieci.... to dla dobra dzieci ich poprawnego rozwoju psychicznego nie ograniczalabym kontaktów

Pytanie ile ten romans trwal?
 
Miao, bardzo mi przykro. Ale uważam że robisz słusznie. Nie ma co kierować się emocjami. Łatwo się wszystkim mówi że najlepiej wyjść i trzasnac drzwiami i iść. Ale dokąd? Wszystko zależy od sytuacji jaką masz, teraz mieliście się przeprowadzać.
Wiec pewnie macie wszystko wspólne.
Nie chce tłumaczyć twojego męża, ale może też z jakiegoś powodu było mu ciężko i ta dziewczyna się nawinela. Ona ma męża, nie wiem czy ma dzieciak przyjdzie co do czego to może się okazać że to ona nie odejdzie od męża. Bo co, zamieszka z twoim placacym alimenty na dwoje dzieci?
Ja myślę że powinnaś teraz dać sobie czas, może się okazać że znajomość skończy się bardzo szybko. Ty wybaczysz i będzie wszystko ok. Wszystko się poukłada.Wiem, że to trudne ale czasem ciężko przekręslic całe małżeństwo jednym incydentem, pozbawić dzieci ojca na codzien.

Oczywiscie (!) mówie tu o sytuacji kiedy jest sens, bo jeśli nie ma to zrób tak jak uważasz. Wykorzystaj go na maksa, najpierw do opieki później dla kasy, weź największe alimenty jakie mogą być, zbierać dowody na rozwód z jego winy(wtedy alimenty należą się też na Ciebie jeśli np. Stan zdrowia psychiczny nie pozwalby Ci na pracę). Jeśli będziesz mieć jakieś pytania prawne to pisz, chętnie pomogę.

Narazie dbaj o siebie i myśl o dwóch małych dziewczynkach które obok siebie masz.


Doszliśmy do wniosku, że zaczęło się między nami psuć po tym jak poroniłam pod koniec października. Ale on zaczął się z tą babą spotykać 3-4 miesiące temu, kiedy ja ledwo żyłam z powodu mdłości i jadłowstrętu... Dupek jakich mało. Powiedział mi szczerze, że jest zakochany itd. Nie chcę okłamywania przede wszystkim, chcę wszystko wiedzieć. Narazie planuję urodzić, wzmocnić się fizycznie i psychicznie na jakiejś psychoterapii i przekwalifikować na coś lepiej płatnego. On do tego wszystkiego jest mi jeszcze potrzebny. Potem jak stanę lepiej na własnych nogach, to może każę mu się wyprowadzić. Najgorzej, że on jest przeciwny psychologom i terapiom, więc na terapię rodzinną ze mną nie pójdzie. A najlepsze jest to, że to on o mnie zabiegał przez ROK. Aż mnie zdobył. Był tuż przed tym z dziewczyną, która jemu przyprawiła rogi, więc powinien wiedzieć jak się czuje zdradzana osoba. Nie wiem jak bym mogła żyć bez niego, nie jestem samodzielna, nigdy nie byłam. I nie miałam żadnego innego faceta... Można sobie jeszcze ułożyć życie z kimś innym i być już razem do końca świata? Piszcie śmiało co myślicie, bo ja wiem, że strasznie miękka jestem i bym chciała tak móc walnąć go w twarz i kazać się zwijać. Chyba za bardzo go kocham ciągle. I za bardzo siebie obwiniam, bo mogłam coś wcześniej zauważyć, że się psuje.
 
reklama
Dziewczyny, wstrzymajmy się, poczekajmy co zdecyduje @Miao. Może ona wcale nie chce, żeby on walczył, zdrada to rzecz, którą nie każdy wybaczy. Może chce, żeby on teraz zniknął i nie chce go więcej znać? Każda z nas zareagowała by inaczej, bo każda sytuacja jest inna. Mocno trzymam kciuki za spokój w tym wszystkim i żeby jeszcze przez tego 'człowieka' nie ucierpiało maleństwo.
Dokładnie... tu duzo zmiennych jest
Moze tez byc tak ze kobieta mimo zdrady chce ze wzgledu na lata zwiazku.zobowiazania i dzieci, a facet woli pozostac z kochanką.... to jest mega indywidualne, kazda z nas jest inna i kazda para jest inna
 
Do góry