Ja przy zwolnieniu wzrastania płodu (zahamowanie jest w Polsce diagnozowane, gdy różnica pomiędzy wg USG jest ponad 2 tygodnie, u mnie było już coś koło tego, ale lekarz prowadzący trochę miał to w nosie, na patologię nie chciałam biec, chodziłam prywatnie na konsultacje usg u lekarza klinicznego i on mi powiedział, jakie leczenie tam stosują) brałam l-argininę. U mnie przepływy maciczne były ok, ale czasem źle wychodziły przepływy w głowie dziecka. Czytałam doktorat poznańskiej lekarki, z którego wychodziło, że acard nie jest skutecznym rozwiązaniem, wg niej potrzebna jest heparyna drobnocząsteczkowa. Inna szkoła to właśnie l-arginina i ja w to poszłam. Do tego brałam femibion (prenatal duo też ok, nawet ma lepsze opinie), bo skoro tak ostrzegają, że na witaminach dzieci są spasione, to nie miałam czym ryzykować. Ostatecznie mam wątpliwości, czy to zahamowanie wzrastania mojego dziecka było prawdą, bo jeszcze 12 h i 4 h przed porodem dwóch różnych lekarzy stwierdziło, że dziecko mniejsze o 2 tygodnie, a urodziło się na ponad 30 percentylu dla swojego faktycznego wieku ciążowego. Córka ma specyficzny kształt czaszki i podejrzewam, że to on nie pasował do standardów i zaniżał wiek ciążowy. Generalnie, ja bym Acardu nie brała bez wyraźnego zalecenia, pytałam, bo wiem, że lekarze to dokładają już dość automatycznie.