Po cc krwawilam, pozniej plamienia w sumie przez 5tyg. Karmilam piersia 8,5msca, stopniowo coraz mniej, wiec okres pojawil sie po 7 miesiacu od porodu. Moje 9 kg ciąży znikelo po 3,5 msc, po osmiu mialam 10 kg na minus wzgledem poczatku (alergie dziecka, okropnie uboga dieta). Mysle ze dochodzenie do siebie to kwestia bardzo indywidualna, ja nie doswiadczylam depresji, ani babyboom, wiec psychicznie bylo ok. To chyba stad ten problem z pologiem o ktorym piszesz moze wynikac.Włąsnie mialam pytać o to samo. o ile z seksem wytrzymamy to jak to rzeczywiscie jest z tym połogiem. Doświadczone mamy mam do was kilak pytań odnośnie tego:
1. Ile czasu krwawiłyście (po SN i CC)
2. Czy w którejś z kolejnych ciąż połóg był gorszy/lepszy?
3. po jakim czasie miałyście okres?
4. Ile czasu zajęło wam stuprocentowe dojście do siebie, nie chodzi mi o chudnięcie a bycie w takiej formie jak przed ciażą?
i 5. chyba to mnie najbardziej przeraża: Czy tak jak niektóre matki to opisuja okres połogu jest najgorszy ze wszystkich okresów ciąży? że wtedy czuje się oddalona, opuszczona przez innych bo cała uwaga skupia się na nowonarodzonym dziecku? T. już zapewnił mnie że bedzie przytulał, pomagał i robił jak najwięcej żebym odpoczywała bo organizm w końcu w maxi krótkim czasie będzie przechodził coś straszliwego w postaci powrotu do stanu sprzed ciaży, ale i tak się boję że mi się w głowie cos popierdzieli.
W zasadzie brzuch po cieciu bolal mnie jesli mialam cos ciezszego podniesc, np wozek z dzieckiem, przy kichaniu, kaszlu itp. Nie wspominam pologu jako jakiegos koszmaru, chociaz pierwsze dni i ilosc krwi była zaskakujaca. No i moja cera po porodzie zwariowala i bylam jak nastolatka ale nie traktowalam tego jak problem.