Jestem, wróciłam po wizycie...
Jestem wściekła.
Tzn z jednej strony całkiem fajna lekarka teraz mi się trafiła. Specyficzna, starsza, ale czuję że się dogadamy. Konkretna.
Ale - moja kartoteka jest pusta. Nie ma wywiadu, nie ma badań, nie ma nic. Ta... Nie powiem nawet kto, poza założeniem mi karty ciąży dosłownie nic nie zrobiła.
Nowa gin się masakrycznie wkurzyła, ja też. Poqiedziala, że tak się nie robi, że ona to zgłosi. Tym bardziej, że nie zlecila mi badań, które miały być dawno zrobione...
Jak usłyszała, że nie byłam jeszcze badana ginekologiczne yo chwyciła się za głowę. I co się okazało? Mam tak zaawansowana grzybicę, że poqiedziala, że w całej praktyce lekarskiej czegoś takiego nie widziała. Dostałam receptę na leki dopochwowe, żel dla męża. Nie zrobiła cytologii bo poqiedziala, że przy takiej grzybicy cuda wyjdą.
Na szczęście z dzieckiem ok... Bardzo się ruszało, ciężko jej było pomierzyc wszystko

ale jak z miesiączki termin 28.10, z prenatalnych 21.10 tak jej na dzisiaj z parametrów wyszedł 19.10
Nic nie mówiła o płci, ale też nie dopytywalam. Tak się wkurzyłam...