Kobitki, mam dość. Koszmarna noc, ciągle bolą mnie plecy. Już siedzieć mi lepiej niż leżeć. Zastanawiałam się, czy karetki nie wezwać, ale ja jestem chyba masochistką. Idę czytać o rwie korzonkach i o materacach - w domu mam twardy (o tym w szpitalu wspominać nie będę, bo tam laski po jednej nocy jęczały, a ja spędziłam 14), może do takiego leżenia przez kilka miesięcy potrzebny jest miękki? Dzisiaj idę do ordynatora patologii ciąży, przynajmniej zobaczę jak Dzieć zniósł te przyjemności.
Aha, i okazało się, że muszę w tym tygodniu wyciągnąć z USC akt urodzenia syna, żeby go zapisać do szkoły. Więc ochoczo założyłam ten ePUAP, o którym od Was się dowiedziałam, składam wniosek i utknęłam na... opłacie skarbowej. Moje 2 banki nie obsługują urzędu w moim mieście, więc pozostaje mi przelew, ale muszę poczekać, aż pieniądze się zaksięgują. Dobrze, że tak rano wstałam, to przelew zaraz wyjdzie i trafi do tego durnego urzędu. Ale poraziła mnie ta cyfryzacja państwa. Jak wszystko z wierzchu wygląda cacy, a w szczegółach niedopracowane. Zastanawiam się, czy nie wejść na portal NFZ i nie sprawdzić, kto ile kasy za świadczenia za mnie ciągnie (ciekawe, ile państwo wydało na moje spa szpitalne). Tylko czy mnie to nie zdenerwuje?