Kiedyś coś czytałam o rowerze w ciąży i tam był podany przykład holenderski, że nie ma tam wcale więcej poronień. Natomiast tematu nie zgłębiałam, bo nie umiem jeździć (jakbym musiała, to przejadę, choć łatwo się wywalam przy małych prędkościach lub zakrętach - po prostu bardzo nie lubię). Ale ten basen to i mi się marzy: zanurkować i popłynąć przy dnie.
A tak w ogóle, a propos tych poronień, to moja koleżanka kiedyś usłyszała od gina, że możliwe, że poroniła ok. 7 tc ponieważ była w jacuzzi: a tam ciepło, wibracje, bakterie. Miała straszliwe poczucie winy i żal do siebie i męża, że nie odwołali tego rocznicowego spa. W następnej ciąży poroniła tak samo, mimo że na siebie dmuchała i dopiero po tym wyszło, że to jej organizm ma problem z utrzymaniem ciąży i musi być na lekach. Jacuzzi raczej nie miało nic do rzeczy (aczkolwiek ja podzielam wszelkie zastrzeżenia co do higieniczności takiej wanny).