Czesc, mnie tez cos dlugawo nie bylo... w sobote mielismy grilla... prawie do ostatniej chwili zanim grill mial sie zacząc padalo w stolicy ale jakos pol godz przed godziną zero wyszlo słonko i sie zrobilo gorąco i pięknie :-) oczywiscie nie chwaląc się zrobiłam pycha karkóweczkę (łagodną i pikantną zeby dla kazdego było), szaszłyczki, piersi i boczuś... oczywiscie jeszcze znajomi troche naprzynosili i grilla moge uznac za udanego i mozna powiedziec ze sezon grillowy rozpoczęty a grilla zrobil mój D z moim ojcem z... bojlera ktory kiedys wode w domu zagrzewał ale kazdy nam go teraz zazdrosci bo jest duzy i super wygląda
a tak wogole to jestem zla i smutna bo mój D oczywiscie wkurzal mnie wczoraj az na koniec uslyszalam ze odsówam go od siebie coraz bardziej i sie poplakalam a on nic... nawet nie przytulil... zlapala mnie jakas dusznosc, prawie słabłam bo musialam do okna podejsc i powietrza zlapac a on nic... lezal i udawal ze nic sie nie dzieje... wkurzyl mnie tak ze dzis z nim przeprowadzam powazną rozmowe i mam zamiar wywalic go do jego domu zeby tam dojzal do swoich 25lat i tego ze niedlugo zostanie ojcem i musi sie nauczyc tego ze teraz rządza mną hormony i jestem okropna a on nie potrafi tego zrozumiec i mowi ze ja przed ciaża tez taka byłam i mam sie nie zasłaniac hormonami i ciąza... normalnie mam go juz tak dosyc ze mam ochote dac mu w twarz tak porządnie za to jak mnie traktuje... nawet jak u niego w domu bylismy wczoraj to jego mama powiedziala ze cofa sie w rozwoju chyba bo tak sie zachowuje... normalnie gada glupoty, naśmiewa sie z chorych ludzi itd... ja niewiem co z nim sie stalo... od pewnego czasu tak sie zachowuje jakby cofal sie w rozwoju... a ja nie zamierzam wychowywac dwójki dzieci... wole juz sama to robic niz z nim...
moje jestem okropna ale na prawde mam go juz tak dosyc ze potrzebuje chyba od niego odpocząc i mam nadzieje ze szybko dojżeje do swojego wieku... najbardziej boli to ze juz nawet jego matka ktora zawsze broni swojego synka mowi ze zmienil sie na gorsze... zdziecinniał, jezdzi niebezpiecznie i wogole jest nieodpowiedzialny...
jak grilla robilismy to pozapraszal ludzi a ja mówie ze niemaja nawet na czym usiasc a on na to... oj cos sie wymysli... o jak zaczelam mu truć dupe juz i pare razy dziennie powtarzac zeby od wójka stól pozyczyl i krzesła to w koncu tego dnia zadzwonil do wójka zeby pozyczyl stól i krzesla... ale gdybym ja nie zaczela go o to męczyc to ja sama chyba nie mialabym na czym siedziec bo bym obslugiwala wszystkich itd... masakra jakas z nim jest
przepraszam ze tak sie rozpisuje ale nawet niemam komu sie wygadac... niemam zadnej takiej bliskiej kolezanki która mogłaby mnie zrozumiec i wogole mama to mama która zawsze ma racje itd a z siostra nie gadam bo tez jej cos na glowe padlo i pare dni temu powiedziala ze nie bedzie matką chrzestną dla mojego bękarta... wiec nie zamierzam sie do niej odzywac wogole dopóki nie przeprosi za swoje slowa... uwaza sie za taką co wyżej sra jak dupe ma bo jest oczytana, studiuje na politechnice i UW i twierdzi ze jest namądrzejsza i najcudowniejsza we wszystkim co robi... a czemu winne jest to dzieciątko ktore w sobie nosze? :-(
eh... płakac mi sie chce :-(
a tak wogole to jestem zla i smutna bo mój D oczywiscie wkurzal mnie wczoraj az na koniec uslyszalam ze odsówam go od siebie coraz bardziej i sie poplakalam a on nic... nawet nie przytulil... zlapala mnie jakas dusznosc, prawie słabłam bo musialam do okna podejsc i powietrza zlapac a on nic... lezal i udawal ze nic sie nie dzieje... wkurzyl mnie tak ze dzis z nim przeprowadzam powazną rozmowe i mam zamiar wywalic go do jego domu zeby tam dojzal do swoich 25lat i tego ze niedlugo zostanie ojcem i musi sie nauczyc tego ze teraz rządza mną hormony i jestem okropna a on nie potrafi tego zrozumiec i mowi ze ja przed ciaża tez taka byłam i mam sie nie zasłaniac hormonami i ciąza... normalnie mam go juz tak dosyc ze mam ochote dac mu w twarz tak porządnie za to jak mnie traktuje... nawet jak u niego w domu bylismy wczoraj to jego mama powiedziala ze cofa sie w rozwoju chyba bo tak sie zachowuje... normalnie gada glupoty, naśmiewa sie z chorych ludzi itd... ja niewiem co z nim sie stalo... od pewnego czasu tak sie zachowuje jakby cofal sie w rozwoju... a ja nie zamierzam wychowywac dwójki dzieci... wole juz sama to robic niz z nim...
moje jestem okropna ale na prawde mam go juz tak dosyc ze potrzebuje chyba od niego odpocząc i mam nadzieje ze szybko dojżeje do swojego wieku... najbardziej boli to ze juz nawet jego matka ktora zawsze broni swojego synka mowi ze zmienil sie na gorsze... zdziecinniał, jezdzi niebezpiecznie i wogole jest nieodpowiedzialny...
jak grilla robilismy to pozapraszal ludzi a ja mówie ze niemaja nawet na czym usiasc a on na to... oj cos sie wymysli... o jak zaczelam mu truć dupe juz i pare razy dziennie powtarzac zeby od wójka stól pozyczyl i krzesła to w koncu tego dnia zadzwonil do wójka zeby pozyczyl stól i krzesla... ale gdybym ja nie zaczela go o to męczyc to ja sama chyba nie mialabym na czym siedziec bo bym obslugiwala wszystkich itd... masakra jakas z nim jest
przepraszam ze tak sie rozpisuje ale nawet niemam komu sie wygadac... niemam zadnej takiej bliskiej kolezanki która mogłaby mnie zrozumiec i wogole mama to mama która zawsze ma racje itd a z siostra nie gadam bo tez jej cos na glowe padlo i pare dni temu powiedziala ze nie bedzie matką chrzestną dla mojego bękarta... wiec nie zamierzam sie do niej odzywac wogole dopóki nie przeprosi za swoje slowa... uwaza sie za taką co wyżej sra jak dupe ma bo jest oczytana, studiuje na politechnice i UW i twierdzi ze jest namądrzejsza i najcudowniejsza we wszystkim co robi... a czemu winne jest to dzieciątko ktore w sobie nosze? :-(
eh... płakac mi sie chce :-(