Hej!
Wczoraj popołudniu i wieczorem nie mieliśmy prądu. Masakra nic nie można było zrobić, bo wszystko na prąd. Dobrze, że odmówiłam koleżance zrobienia tortu, bo bym siedziała i wyklinała tylko. Zresztą z nią to tez przeboje były, al na szczęście już po temacie.
Zaprowadziłam dzisiaj córkę do przedszkola i poszłam spać. Nastawiłam budzik na 11 :-) a o 9.30 obudziła mnie wstrętna mucha, która latała nad uchem
mrówka u nas też było ciężko na początku. Płakała jakieś 3-4 tyg. Dzielnie szła, ale płakała. Serce mi wtedy rozrywało
Panie mówiły, że później już było dobrze, chyba że zmieniali otoczenie to wtedy znów czuła się źle. U nas na początku było tak, że chodziłam z nią. Siedziałam z nią i bawiłyśmy się z dziećmi. Po kilku dniach zaczęłam ją zostawiać na chwilę, pierwszy raz trwał może z pół godziny, byli wtedy na zewnątrz. Pani po mnie przychodziła jak już mogłam ją odebrać. I nigdy to nie było wtedy kiedy ona płakała. Później zaczęłam chodzić do domu i zostawiać ją na dłużej, ale zawsze tak jak u Ciebie, do leżakowania. Po kilku dniach zostawała już cały dzień. Trwało to może z 1,5-2 tyg. No i u nas nigdy odkąd tam chodzi (pełne dwa lata, teraz zaczyna trzeci rok) nie było tak, że nie chciała wracać do domu, ani nie powiedziała "tak szybko przyszłaś?" . Rano chętnie chodzi, jest uśmiechnięta, jak po nią przychodzę to też, ale do domu chętnie wraca. Moja miała 2 lata jak poszła do przedszkola. Wcześniej jej tłumaczyłam co i jak, później rozmawiałyśmy o przedszkolu. Tłumaczyłam jej kiedy po nią wrócę (najpierw zrobi to, później tamto, póżniej zje obiadek i mama będzie, albo jak się wyśpi i pobawi to przyjdę, później na zegarku jej pokazywałam, o której godzinie będę). Mówiłam, że ja też chodziłam do przedszkola (co nie trwało długo, może miesiąc
), opowiadałam jej co robiłam itd. U nas są mundurki, codziennie sobie wybierała jaki kolor chce założyć, na początku panie pozwalały jej przynosić ulubioną maskotkę żeby czuła się pewniej.
Nie było łatwo, serce pękało jak się ją zostawiało, ale co zrobić. Potrzebny był jej kontakt z dziećmi, bo ona zawsze trzymała się z boku. Teraz też miała chwilowy kryzys jak dowiedziała się, że już do pracy nie chodzę, ona nagle też była chora i chciałaby siedzieć w domu. Trochę to może u Was potrwać, ale jak panie mówią, że nie jest tak źle, to wiedzą co mówią :-) Powodzenia
ladyk chyba już długo nie pociągniesz ak co chwilę akcja się rozwija. Powodzenia :*
julisia faceci czasem nie myślą
isabela powodzenia!
lilo miło cię "widzieć" taka zadowoloną :-)