Nie miałam zamiaru żadnej z Was straszyć porodami naturalnymi :-) Chciałam tylko, i tak zresztą brzmiał mój post, opisać swój poród przez CC, chociażby dla dziewczyn które będą rodziły przez CC i tak jak Wy denerwują się lub boją. A Was przecież nikt ani nie zniechęca, ani nie zachęca, ani nie straszy. A to że boli i że się krzyczy to chyba wie każda z Was i nie ma co ściemniać, że nie. Ale są przecież i różne techniki łagodzenia bólu i zawsze też można poprosić o znieczulenie jak ból nas przerośnie. Mnie ten ból, który czułam na początku przerósł, co wcale nie oznacza, że chcę Was zniechęcić czy wystraszyć. Ja ogólnie nie lubię jak coś mnie boli i od razu panikuję.
Tak więc Harsharani, ja się nie mądruję, każda z nas inaczej odczuje każdy ból i mniej lub więcej potrafi znieść. A ja opisałam Wam po prostu swój poród i Masala-nikogo nie straszę. Same wiecie jak może być i są to tylko fakty, że laski krzyczały, co z pewnością pomaga przy porodzie. Ja na przykład nie mogłam wytrzymać nawet czegoś tak z pozoru błahego jak przyrząd do mierzenia KTG, bo to co mi przyczepili do brzucha w czasie skurczu wydawało mi się cholernie ciężkie i niewygodnie mi się z tym leżało.Ale ja BYŁAM NASTAWIONA na CC psychicznie i bolałoby mnie wszystko tak naprawdę. A Wy przecież jesteście nastawione na SN i poradzicie sobie chociażby siłą swojej psychiki. Napewno też przecież będziecie mogły się ruszać podczas skurczy, spacerować na początku - napewno to baaardzo pomaga. Tak samo jak i prawidłowe oddychanie przynosi ulgę. Zaraz dokończę...
Nie mam pojęcia jak to jest ze współżyciem po porodzie sn, bo nigdy nie rodziłam w ten sposób, a to co wiem opieram tylko na opowieściach znajomych, a więc nie będę się wypowiadać czy jest się tam rozklepanym czy też może nie jest...nie wiem. Napisałam więc tylko, że po CC mam tak fajnie jak miałam, co nie oznacza że Wy po SN będziecie miały jakoś gorzej :-)
A opisując swoją bliznę, samopoczucie po operacji i to co czułam i jak mnie bolało, a raczej nie bolało, PO - w niczym akurat nie przesadziłam. Tak miałam i już. Cesarkę miałam na życzenie, stąd ta oksytocyna, bo zabieg był planowany i nie miałam żadnego rozwarcia. Robiłam ją w prywatnej klinice.
Tak więc Harsharani, ja się nie mądruję, każda z nas inaczej odczuje każdy ból i mniej lub więcej potrafi znieść. A ja opisałam Wam po prostu swój poród i Masala-nikogo nie straszę. Same wiecie jak może być i są to tylko fakty, że laski krzyczały, co z pewnością pomaga przy porodzie. Ja na przykład nie mogłam wytrzymać nawet czegoś tak z pozoru błahego jak przyrząd do mierzenia KTG, bo to co mi przyczepili do brzucha w czasie skurczu wydawało mi się cholernie ciężkie i niewygodnie mi się z tym leżało.Ale ja BYŁAM NASTAWIONA na CC psychicznie i bolałoby mnie wszystko tak naprawdę. A Wy przecież jesteście nastawione na SN i poradzicie sobie chociażby siłą swojej psychiki. Napewno też przecież będziecie mogły się ruszać podczas skurczy, spacerować na początku - napewno to baaardzo pomaga. Tak samo jak i prawidłowe oddychanie przynosi ulgę. Zaraz dokończę...
Nie mam pojęcia jak to jest ze współżyciem po porodzie sn, bo nigdy nie rodziłam w ten sposób, a to co wiem opieram tylko na opowieściach znajomych, a więc nie będę się wypowiadać czy jest się tam rozklepanym czy też może nie jest...nie wiem. Napisałam więc tylko, że po CC mam tak fajnie jak miałam, co nie oznacza że Wy po SN będziecie miały jakoś gorzej :-)
A opisując swoją bliznę, samopoczucie po operacji i to co czułam i jak mnie bolało, a raczej nie bolało, PO - w niczym akurat nie przesadziłam. Tak miałam i już. Cesarkę miałam na życzenie, stąd ta oksytocyna, bo zabieg był planowany i nie miałam żadnego rozwarcia. Robiłam ją w prywatnej klinice.
Ostatnio edytowane przez moderatora: