agapa
Fanka BB :)
Cześć.
Czytam że strasznie się boicie porodu, a jedna z waszych koleżanek opisując swój porod cc jeszcze bardziej was wystraszyła.
To ja wam w skrócie opiszę swoje porody, a miałam ich już a może dopiero 3 i każdy sn. Najkrótszy poród trwał 11,5 godz, a najdłuższy 15,5. Początek liczę od pierwszych regularnych skurczy lub od odejścia wód. Wspomnę że jestem straszną panikarą, która potrafi zemdleć przy pobieraniu krwi i zastrzykach. Pierwszy miałam w sali porodów rodzinnych czyli płatny, ale opieka taka sobie tzn jak było źle to ktoś się pojawiał, a tak nawet nie zaglądali poza sprawdzeniem ktg. Miałam 16 szwów. Drugi już w innym szpitalu, na sali ogólnej i trochę dłużej trwał, ale cały czas ktoś przy mnie był, trzeci podobnie jak drugi, ale wspominam go najmilej i tak mogłabym rodzić i rodzić. Ogólnie nie jest tak źle że nie da się wytrzymać. Z bólu robiło mi się czasem słabo ale jak skurcze były już ładne dostałam znieczulenie, które działało ok 30 min ale zdążyłam w tym czasie odpocząć. Boleć boli, ale to w końcu poród, ale nie darłam się a nawet nie krzyczałam:-) Wręcz przeciwnie było nawet wesoło i prawie do końca żartowałam sobie z personelem nawet jak bolało. No z godzinkę przed porodem żartował tylko personel a ja podobno (bo ja to mi mąż pow.) pogoniłam nawet jednego lekarza i wszyscy mieli z tego ubaw. to naprawdę nie jest nic takiego strasznego. Moje porody nie były krótkie, a udało mi się je przeżyć i chciałabym jeszcze.
Nie bójcie się to coś pieknego móc urodzić dziecko. Aha i znieczulenie miałam przy drugim porodzie i pow. że pierwszy i ostatni raz, nigdy więcej potem miałam straszne bóle głowy i kręgosłupa.
No ale każdy poród jest inny i wasze mogą być szybkie i prawie bezbolesne czego wam z całego serca życzę:-)
Czytam że strasznie się boicie porodu, a jedna z waszych koleżanek opisując swój porod cc jeszcze bardziej was wystraszyła.
To ja wam w skrócie opiszę swoje porody, a miałam ich już a może dopiero 3 i każdy sn. Najkrótszy poród trwał 11,5 godz, a najdłuższy 15,5. Początek liczę od pierwszych regularnych skurczy lub od odejścia wód. Wspomnę że jestem straszną panikarą, która potrafi zemdleć przy pobieraniu krwi i zastrzykach. Pierwszy miałam w sali porodów rodzinnych czyli płatny, ale opieka taka sobie tzn jak było źle to ktoś się pojawiał, a tak nawet nie zaglądali poza sprawdzeniem ktg. Miałam 16 szwów. Drugi już w innym szpitalu, na sali ogólnej i trochę dłużej trwał, ale cały czas ktoś przy mnie był, trzeci podobnie jak drugi, ale wspominam go najmilej i tak mogłabym rodzić i rodzić. Ogólnie nie jest tak źle że nie da się wytrzymać. Z bólu robiło mi się czasem słabo ale jak skurcze były już ładne dostałam znieczulenie, które działało ok 30 min ale zdążyłam w tym czasie odpocząć. Boleć boli, ale to w końcu poród, ale nie darłam się a nawet nie krzyczałam:-) Wręcz przeciwnie było nawet wesoło i prawie do końca żartowałam sobie z personelem nawet jak bolało. No z godzinkę przed porodem żartował tylko personel a ja podobno (bo ja to mi mąż pow.) pogoniłam nawet jednego lekarza i wszyscy mieli z tego ubaw. to naprawdę nie jest nic takiego strasznego. Moje porody nie były krótkie, a udało mi się je przeżyć i chciałabym jeszcze.
Nie bójcie się to coś pieknego móc urodzić dziecko. Aha i znieczulenie miałam przy drugim porodzie i pow. że pierwszy i ostatni raz, nigdy więcej potem miałam straszne bóle głowy i kręgosłupa.
No ale każdy poród jest inny i wasze mogą być szybkie i prawie bezbolesne czego wam z całego serca życzę:-)