reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niechniana ciąża

Problem jest taki, że ciężko dziewczynę zrozumieć, gdy nie było się na jej miejscu. Ja wiem jak to jest mieć partnera, który jest tylko dodatkowym obowiązkiem. Wiem jak to jest być samotnym rodzicem, będąc teoretycznie w związku. I wiesz co? Tu nie chodzi o inne mamy na placu, bo mi się przy większej ilości obcych dzieci rzygać chcialo.
Nie pracujac ciężko mieć pieniądze na nianie, to nie jest tania sprawa, faceci którzy są chłopcami z resztą za nią nie zaplaca
Zgadzam sie z tobą w 100%. Mam takie same odczucia. Wiem jak to jest kiedy facet nie jest twoim partnerem tylko kolejnym dzieckiem do ogarniecia.

Praca dg, chodzi o własną działalność gospodarczą, tak? Wychodzi na to, ze facet swiadomie unika opieki nad dzieckiem...

Powiem tak, czulam dokladnie to co autorka, zmagam sie z nerwicą, czasem jzu nie daje rady. A nerwica niesie za sobą masę objawow, ma straszne skutki. Odbija sie okropnie na dziecku. Kolejna ciąża to moj najstarszniejszy koszmar, najgorsza obawa. Mowilam mojemu facetowi, ze gdyby się nam trafila ciąża to wyjezdzam za granicę, nie ma bata. Nie nadaję sie na mamę.
Czy autorka bierze pod uwagę przerwanie ciąży? Jesli nie, to trzeba zaplanowac opiekę nad dzieckiem (dziećmi). Najlepsze rozwiązanie moim zdaniem to powazne zaangazowanie faceta i opiekunka chociaż raz w tygodniu. Starsze dziecko koniecznie do przedszkola.
Wiem ze opiekunka to duzy wydatek, ale np licealistki lub studentki chcą sobie dorobic i za mniejsze pieniądze opiekują sie dziecmi. Duzo moich kolezanek, kuzynek i moja siostra dorabialy sobie w ten sposób.
 
reklama
Mnie jakoś nie pociesza i nigdy nie pocieszało że inni mają gorzej...Raczej im poprostu współczuję,ale nie jestem w tej sytuacji🤷Wydaje się że jak się o coś bardzo staramy i przychodzi nam to z wielkim trudem to jak się to udaje to nagle nabiera jakiegoś mistycznego charakteru,idealizujemy to. A niezależnie od tego czy ktoś zachodzi w ciążę bo uprawia seks bez zabezpieczenia czy stara się wiele lat to trudy macierzyństwa są te same...tak samo dziecko płacze tak samo nie na się czasu dla siebie tak samo macierzyństwo daje w kość jak wszystkim matkom przed nami itd. Ja sobie wyobrażam że nie mam dzieci,albo że mam jedno albo dwójkę...Każda ciąża była poprostu zaprzestaniem antykoncepcji a nie jakimś boskim zrządzeniem losu...Dzieci są zdrowe nie jest to żadna moja zasługa ot szczęśliwy traf...Dlatego uważam że każdy ma prawo wyboru (i nie mówię już tylko o aborcji) i może się czuć fatalnie w związku z informacją o ciąży może się czuć fatalnie i rozczarowany mając małe dziecko)dzieci. Naprawdę są różne perspektywy i drogi i nie dla każdego macierzyństwo się nagle odmieni jak znikną te mityczne hormony..Niezależnie trzymam kciuki za Ciebie Autorko żebyś w tym wszystkim odnalazła sens i siłę i pomoc przede wszystkim.
Ja ni twierdzę ze moje ciaze to boskie zdradzenie losu, bo moje ciaze wynikają z seksu wiadomo, ale musialalam sie "podleczyć", bo bardzo dlugo się nie udawalo. I wydawalo mi sie, ze jak bede miala dziecko nede najszczesliwsza na swiecie. Niestety mialam okropna depresje poporodowa, myslalalm ze drugie dziecko mnie uzdrowi. Nie. Teraz trzecie w drodze, a ja czesto też mysle, ze z corka byloby mi tylko dobrze, ona wymagajaca ale juz tak fajna, zaczyna coraz wecej kminic ;) no ale czas leci, dzieciaki w koncu urosna a ja bede chciala się w koncu zająć sobą, bo strasznie sie zaniedbalam😞 i jak ktod ma gorsej, to ja absolutnie z nikogo się nie smieje ani nie sprawia to, se nagle dobrze się czuje, ale po prostu bardziej doceniam pewne rzeczy.
 
Nie wiem czy na drugie dziecko nie przysługuje jakiś dodatek żłobkowy, może z tą kasą uda się posłać szybko to drugie dziecko do prywatnego żłobka? Albo może uda Ci się znaleźć kogoś kto za niewielkie pieniądze (jakaś emerytka czy też matka siedzącą z dzieckiem w domu) zaopiekuje się dzieckiem chociaż kilka godzin w tygodniu? Wrzuć ogłoszenia na lokalne grupy, może coś się uda. Czasem kobiety zawiązują też takie jakby wspólnoty, że podrzucają sobie nawzajem dzieci w podobnym wieku. Będziesz miała trochę czasu dla siebie. Nie wiem jak tam z ewentualnym znalezieniem pracy, ale moim zdaniem myślenie "nie stać mnie na pracę jeżeli mam zapłacić za żłobek" to też trochę pułapka. Mi praca pozwoliła odpocząć psychicznie po porodzie i zdystansować się do pewnych spraw domowych. Nawet jakbym po opłaceniu żłobka i paliwa miała za nią dostać 500 zł, to i tak uważam, że warto.
Mam nadzieję, że uda Ci się wypracować dobry plan. Nie załamuj się, Twoje odczucia są normalne. Kiedyś dzieci się wychowywało w rodzinach wielopokoleniowych, rodziny były większe i miały silniejsze więzi, zawsze jakaś babka, ciotka czy kuzynka pomogła i spojrzała na dziecko. Teraz żyjemy w czasach, kiedy każda 3 czy 4 osobową rodzina jest niemalże samotną wyspą, przeważnie z ojcem 10 godzin poza domem albo w ogóle za granicą, i naprawdę ciężko jest wychować w takich warunkach dziecko a co dopiero dwójkę.
Pamiętaj, że każda Twoja decyzja będzie dobra.
 
Ja ni twierdzę ze moje ciaze to boskie zdradzenie losu, bo moje ciaze wynikają z seksu wiadomo, ale musialalam sie "podleczyć", bo bardzo dlugo się nie udawalo. I wydawalo mi sie, ze jak bede miala dziecko nede najszczesliwsza na swiecie. Niestety mialam okropna depresje poporodowa, myslalalm ze drugie dziecko mnie uzdrowi. Nie. Teraz trzecie w drodze, a ja czesto też mysle, ze z corka byloby mi tylko dobrze, ona wymagajaca ale juz tak fajna, zaczyna coraz wecej kminic ;) no ale czas leci, dzieciaki w koncu urosna a ja bede chciala się w koncu zająć sobą, bo strasznie sie zaniedbalam😞 i jak ktod ma gorsej, to ja absolutnie z nikogo się nie smieje ani nie sprawia to, se nagle dobrze się czuje, ale po prostu bardziej doceniam pewne rzeczy.
Ja wiem ja rozumiem o co Ci chodzi. Bardziej odnoszę się do takich oczekiwań czy wyobrażenia że no co Ty narzekasz przecież dziecko to cud dar od losu tyle par się stara i nic a Ty jeszcze narzekasz...a perspektywa osoby która może mieć dziecko kiedy chce i decyduje świadomie o ich ilości jest zupełnie inna. Przypomina mi się wywiad z Natalia Przybysz,taki straszny hejt się na nią wylał wtedy,że miała czelność powiedzieć że to nie jest jej największe marzenie i że zdecydowała się że nie chce ..
 
Ja z kolei im wiecej czytam tym bardziej mnie zastanawia takie lekkomyślne podejście facetów, ze „jakos to ogarniesz”?
Czasami nie da się „jakos ogarnąć”. Ten facet jest potrzebny niczym deszcz na pustyni. Czemu oni tego nie rozumieją? Ja nie wiem, imbecyle biologiczne czy jak?
No bo faceci to czasami jak dzieci się zachowują dasz im zabawkę to się pobawią a jak zabierzesz to foch...oni myślą jakoś to będzie tylko że to kobieta będzie musiała wszystko znosić poród itd.i robić wszystko przy tych dzieciach a ich nie będzie bo w pracy będą
 
Zgadzam sie z tobą w 100%. Mam takie same odczucia. Wiem jak to jest kiedy facet nie jest twoim partnerem tylko kolejnym dzieckiem do ogarniecia.

Praca dg, chodzi o własną działalność gospodarczą, tak? Wychodzi na to, ze facet swiadomie unika opieki nad dzieckiem...

Powiem tak, czulam dokladnie to co autorka, zmagam sie z nerwicą, czasem jzu nie daje rady. A nerwica niesie za sobą masę objawow, ma straszne skutki. Odbija sie okropnie na dziecku. Kolejna ciąża to moj najstarszniejszy koszmar, najgorsza obawa. Mowilam mojemu facetowi, ze gdyby się nam trafila ciąża to wyjezdzam za granicę, nie ma bata. Nie nadaję sie na mamę.
Czy autorka bierze pod uwagę przerwanie ciąży? Jesli nie, to trzeba zaplanowac opiekę nad dzieckiem (dziećmi). Najlepsze rozwiązanie moim zdaniem to powazne zaangazowanie faceta i opiekunka chociaż raz w tygodniu. Starsze dziecko koniecznie do przedszkola.
Wiem ze opiekunka to duzy wydatek, ale np licealistki lub studentki chcą sobie dorobic i za mniejsze pieniądze opiekują sie dziecmi. Duzo moich kolezanek, kuzynek i moja siostra dorabialy sobie w ten sposób.
Z lektury innych wątków wiemy,że Twoje macierzyństwo to droga wymagająca więcej wsparcia dziecka jeśli dobrze rozumiemy- o czym tu nie piszesz....Wtedy faktycznie jest ciężko....
Przypadek autorki można wypracować w myśl zasady
" 1 dzień na raz" bo jak tak popatrzeć całościowo...i że do 18 lat conajmniej, i co mnie omija, i co kosztem czego ...to chyba każda by miała mega doła ;)
Na pewno rozmowa z partnerem konieczna, że specjalistą - nie zaszkodzi.
 
Z lektury innych wątków wiemy,że Twoje macierzyństwo to droga wymagająca więcej wsparcia dziecka jeśli dobrze rozumiemy- o czym tu nie piszesz....Wtedy faktycznie jest ciężko....
Przypadek autorki można wypracować w myśl zasady
" 1 dzień na raz" bo jak tak popatrzeć całościowo...i że do 18 lat conajmniej, i co mnie omija, i co kosztem czego ...to chyba każda by miała mega doła ;)
Na pewno rozmowa z partnerem konieczna, że specjalistą - nie zaszkodzi.
Chyba mam jakiegos laga, nic nie zrozumialam z pierwszego akapitu 😂 wybacz
 
Chyba mam jakiegos laga, nic nie zrozumialam z pierwszego akapitu 😂 wybacz
Spoko ale na innym wątku czytałam o twoim 10 miesięcznym dziecku( wysoko wrażliwe) , drodze po specjalistach...chyba w wątku "3 latek i brak spodziewanego rozwoju" czy jakoś tak gdzie tez zabrałaś głos...Jak to nie Ty to sorki ♡
W każdym razie nie doszukałam się tu, że autorka ma trudności z rozwojem dziecka... a chciałam nawiązać,że jak one są to dopiero jest powód do smutku,strachu itd....
Fakt jest faktem ...2.dziecko w drodze i teraz czas na wspólne(!) partnerskie decyzje skoro pierwsze doświadczenia były i są tak dla niej trudne :(
Powodzonka
 
Ostatnia edycja:
Hej dzewczyny.

Dowiedziałam sie ostatnio, że jestem w drugiej ciąży. Jestem totalnie załamana. Mam już jedną córkę, ktora ma za moment 2,5 roku. Poprzednia ciąża, poród i połóg dal mi ostro popalić. Powiedziałam sobie, że nigdy w życiu więcej dzieci. Jakoś dobrnęłam z córką do tego czasu. Oswoiłam sie z tym wszystkim. Życie mi sie zmienilo. Chlopak ciągle pracował i pracuje. Mało jest w domu. Zrezygnowalam praktycznie z każdej aktywności jako kobieta. Nie mam kiedy wyjść na paznokcie, na rzęsy do fryzjera. Nie pamietam, kiedy mialam dzień dla siebie. Żeby oderwać się od tego wszystkiego znalazłam prace w domu i jakoś dało mi to kopa do życia. Trochę musiałam się zaangażować, przejść szkolenia. Wszystko to robilam i robie z córką u boku. Nawet zaczęłam doceniać dni wolne i te chwile, które moglysmy spędzić razem. Partner jest, ale musze na niego naciskać aby przejął córkę w momencie, w ktorym mam np spotkanie.

Jakoś przyzwyczaiłam się, że wszedzie idziemy razem i pomimo częstych wahań nastroju Jakoś ściskam pieści i żyje dalej.

Gdy dowiedziałam sie, że jestem w ciąży pobiegłam zrobić badania krwi i potwierdziło się najgorsze.

Jestem w rozsypce. 4 dzien leżę i placze. Narzeczony mnie pociesza, że jakos damy rade, a ja po prostu nie chce. Nie mogę znieść tej myśli, że dopiero udało mi się z córką przetrwać tak długi czas i jest coraz bardziej samodzielna. Córka ma iść do przedszkola, barszo sie z tego cieszyłam i wierzyłam, że wrócę do pracy. Że mojej życie znów bedzie takie jak było.

Teraz nie wiem co robić. Jak myślę o tej ciąży, nudnościach, bólu brzucha, pleców, zgadze i nadprogramowych kg to po prostu mi slabo.

Nie jestem na to wszystko znowu gotowa. Znowu pozostane sama z tym wszystkim jak poprzednio. Partner znów będzie miał wymówki, że praca. Ja wiem, że urodząc dziecko nie pozostanie mi nic immego jak to przeżyć, ale wiem, że bede okropnie w tym wszystkim cierpić. Znowu będę taka przesiąknięta nienawiścią do wszystkiego i wszystkich. Stracę sens w codzienności. Będę płakać po kątach i odliczać godziny do tego, aż dzieci znikną i pójdą spać. Tyle o ile jedno dziecko było dosyć proste w obsłudze (mogłam godzinami spacerować i rano spałyśmy do 8/9) tak wiem, że teraz nie podporządkuje dnia do jednego dziecka. Straszak też bedzie chciał żyć, tak jak żył.

Zaznaczam, że stosowałam antykoncepcje. Dlatego to wszystko boli razy 10. Chcialabym cofnać czas i zapobiec temu.

Od kilku dni leze na kanapie i placze. Nie mam ochoty na nic. Córka spędza cale dnie przed telewizorem, bo mam tak okropną migrenę, że nie mogę wstać z łóżka i przejść z pomieszczenia do pomieszczenia.

Każdy w rodzinie pytał sie nas, kiedy kolejne dziecko przecież to nie może być tak, że jedynak. Ja mówiłam otwarcie, że moja córka bedzie jedynaczką, bo ja sie na matkę nie nadaje. Dam wszysyko od siebie, aby była najlepszym czlowiekiem, nie dam jej odczuć, że mocno jej nie chcialam. Kolejne dziecko nie wzbudzi we mnie silnego insynktu macierzyńskiego.

W tym moemcnie czuje sie jeszcze gorzej niż w momencie, w którym dowiedziam się o pierwszej ciąży. Teraz wiem, jak to wygląda, ile było wyrzeczeń, jak wyglada ciało po porodzie, karmienie i szara, smutna codzienność.

Z każdym, z którym rozmawiam zgania to na hormony ciążowe. Owszem na pewno biorą w tym udzial. Ale myślę, że moja świadomość co mnie czeka przytłacza mnie do takie stopnia, że powiedzialam wczoraj partnerowi, że ja nie chcę tego dziecka.

Będę znowu w tym wszystkim sama....
Witaj Aneta , Wiem o czym piszesz , mam podobnie - jestem w 9 tygodniu nieplanowanej ciąży . Mam już 7 -letniego syna . Ojciec dziecka pracuje za granica zatem duży ciężar obowiązków związanych z wychowaniem dziecka spada właśnie na mnie . Ja niestety mam już 40 lat wiec jak się dowiedziałam o ciąży - ogarnęło mnie przerażenie - obawa późnego i samotnego macierzyństwa . Ciagle nie potrafię sobie z tym poradzić jak wytrwam stan ciąży i jak dam radę borykać się na nowo z samotnym macierzyństwem . Zagryzam zęby i modlę się do Boga o cierpliwość i sile . Życzę Tobie również dużo cierpliwości i wytrwałości . Pamiętaj , niebjestes sama - jest mnóstwo kobiet w podobnej sytuacji do Twojej . Wytrwamy ! Wierzę w to ! Pozdrawiam
 
reklama
Spoko ale na innym wątku czytałam o twoim 10 miesięcznym dziecku( wysoko wrażliwe) , drodze po specjalistach...chyba w wątku "3 latek i brak spodziewanego rozwoju" czy jakoś tak gdzie tez zabrałaś głos...Jak to nie Ty to sorki ♡
W każdym razie nie doszukałam się tu, że autorka ma trudności z rozwojem dziecka... a chciałam nawiązać,że jak one są to dopiero jest powód do smutku,strachu itd....
Fakt jest faktem ...2.dziecko w drodze i teraz czas na wspólne(!) partnerskie decyzje skoro pierwsze doświadczenia były i są tak dla niej trudne :(
Powodzonka
O! Tak! To ja 😇
 
Do góry