reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niechniana ciąża

Przeczytałam te wpisy kilka razy. Wyłania się z nich obraz umęczonej kobiety zostawionej samej sobie. Mimo braku wsparcia o siebie walczy i kiedy w końcu jest szansa na poprawę to okazuje się, że wszystko wróci do punktu wyjścia. A kiedy pojawia się problem to słyszy „jakoś sobie poradzimy” co znaczy „jakoś to ogarniesz”.
To naprawdę jest straszne.
 
reklama
Tylko ja mam wrażenie, że autorka nie wogóle nie rozważa takiego rozwiązania (a może się mylę?).
Pytanie chyba raczej brzmiało jak sobie z tym psychicznie poradzić.
Bo chyba w tym wszystkim najbardziej doskwiera osamotnienie i brak możliwości robienia tego na co ma się ochotę. Wiadomo - dzieci będą starsze i będzie więcej tego luzu. Ale pomóc trzeba teraz, Ja bym pogadała z mężem, by chociaż raz w tygodniu wynająć opiekunkę na 2-3h. To tak na początek, aby mama mogła pobyć sama (pójść do kosmetyczki, fryzjera, czy na kawę). Może też akurat trafi się fajna kobieta, z którą nawiąże się jakaś nić sympatii ;-) 2,5 roku to też pomału taki wiek, gdzie można złapać kontakt z innymi mamami na placu zabaw.

PS. Ja też się nie mogłam doczekać powrotu do pracy, ale ja prawie od początku miałam opiekunkę. Bez niej chyba też bym zwariowała.

Ja z kolei im wiecej czytam tym bardziej mnie zastanawia takie lekkomyślne podejście facetów, ze „jakos to ogarniesz”?
Czasami nie da się „jakos ogarnąć”. Ten facet jest potrzebny niczym deszcz na pustyni. Czemu oni tego nie rozumieją? Ja nie wiem, imbecyle biologiczne czy jak?
 
Mi się wydaje, że czasem wina leży w nas samych - kobietach, gdy uważamy, że same zrobimy coś lepiej i nie dopuszczamy mężczyzn do pewnych czynności domowych. Aż pewnego dnia się budzimy i stwierdzamy: Wszystko robię sama!
Także wina zazwyczaj leży gdzieś pośrodku i trzeba pewne kompromisy wypracować. Skoro mąż ma DG to sam jest sobie panem własnego czasu i nie wierzę, że nie będzie w stanie wygospodarować nieco czasu, by dać odetchnąć matce.
 
Autorko, współczuję. Ja bym na Twoim miejscu poważnie przemyślała kontynuację ciąży. Po drugim dziecku dużo z partnerem rozmawiałam o ewentualnej wpadce, bo bardzo nie chcemy trzeciego. Jest to dla nas zbyt męczące i uważamy, że lepiej zapewnić sobie i dwójce dzieci lepszą codzienność, niż urodzić trzecie, a później przemęczeni wrzeszczeć na siebie i na dzieci, bez możliwości zmiany czegoś w ciągu kilku lat, póki dzieci nie podrosną. W dodatku ciąży też nie wspominam za dobrze.

Z drugiej strony uważam, że zajmowanie się dwójką razem jest łatwiejsze niż się wydaje. 2,5 roku to już ogarnięty człowiek. Trzylatek będzie Ci pomagał przy noworodku. W dodatku będzie pół dnia w przedszkolu. Jak mąż mówi, że sobie poradzicie, to zapytaj go, jak on sobie teraz z dzieckiem radzi. Zrzucił na Ciebie wszystko, to nie ma prawa podejmować jakichkolwiek decyzji za Ciebie. Jak to też jego dziecko, to niech się zajmuje na równi z Tobą. Może to on zostanie z dziećmi po porodzie, a Ty będziesz pracowała?

W ciąży już jesteś. Stało się. Trzeba znaleźć rozwiązanie. Może psycholog rzeczywiście pomoże w przemyśleniu wszystkiego? Mąż jak widzi Cię złamaną, jak reaguje?
 
@ZielonaMamma Bardzo podobne przemyślenia z mężem mamy.
Tylko prawda jest taka - jakby się "wydarzyło" to przyjęlibyśmy i trzecie na klatę. I stąd zapewne wynika "żałość" autorki postu. Bo wie, że będzie musiała się poświęcić - i ma tu 100% racji.
Wydaje mi się, że przegadanie perspektywy i nadzieja na lepsze jutro będą mogły wiele zdziałać. Żeby miała pewność, że będzie miała pomoc w mężu, a być może i opiekunce. Bo siedząc zamkniętej z dwójką dzieci w domu bez możliwości pogadania z kimś dorosłym (na "normalne" tematy, a nie tylko dzieci) może nieźle namieszać w głowie.
 
Autorko sądząc po nicku masz tyle samo lat co ja. Mam tez 2.5 letnia corke zaraz. Jestem w 10 tyg ciazy. Mam tez 15 miesiecznego syna. Moja ciaza z corka polowa przeplakana, usg zle starszyli mnie roznymi zespolami. Rzygi, mdlosci, migrny do 4 miesiaa. Zero zyca. Mala po urodzeniu hnb wysokiej polki. Kontrole u kardiologa. Polog taki, ze przez trzy tygodnie nie moglam usiąść. Ciaza z synem najpierw zagrozona, potem ok. Syn urodzil sie z drobnymi wadami. Lekarze, chirurg, chirurg szczekowy, genetyk itd. Moj maz ma delikatnie mowiac wywalone na dzieci. Jestem z nimi sama prajtycznie ciagle i juz mam fiola powoli. Psychiatra w ciazy i po porodzie nagle zwrot o 180 i nagle wszystkiemu winne hormony, gdzie wczesnieje leczylam depresje, nerwice bardzo ciężka. Mam tez duze problemy z ukladem nerwowym, żołądkiem, alergia. Choroby niegrosne, ale upierdliwe. Nie mam tez prawka, ale mnie ro akurat śmieszy przez lzy, bo jak zamiwrzalam zrobi to ciąża za ciąża 😅 msze sie prosic chlopa zeby nawet na zakupy pojechac. Nie mam tez wlasnej pensji. A piszę, to wszystko zeby sie nie żalić absolutnie tylko po to zeby cie pocieszyc. Nie jestes sama. Moja corka to zywiol, a syn mamoza i cycoza. Ta ciaza tak mi daje popalić, że tez placze. Mimo wszystko kazda wychuchna , wystarana, wyczekana. Moj maz powiedzial, ze zrobi juz wazektomie bo wieej dueci nie planujemy. Ja to szabuje. Nie wiem czy zawiodla anty u Was czy niestety byly stosunki przerywame, czy kalendarzyk czy zapomnienie to mowiac brutalnie ale trzeba wziac zawsze pod uwage ze seks moze byc ciąża nawet przy tabletkach. Tylko wstrzemięźliwość da 100% gwarancji. Co do wpisow chyba ness czy bbp, to sczerze zyjemy w zacofanym kraju i prawo jest jakoe jest, ale tez jestem zdania, że w razie czego mozna się zglosic po pomoc. Teraz juz mleko sie rozlalo, więc musisz oswoic sie z sytuacja. Jezeli Cie to pocieszy, inni maja gorzej, nie moga miec wcale dzieci albo ich wymarzone dziecko umiera lub jest chore. Albo maja duzo dsieci, dwojka to nie tak duzo. Dasz radę!
 
@ZielonaMamma Bardzo podobne przemyślenia z mężem mamy.
Tylko prawda jest taka - jakby się "wydarzyło" to przyjęlibyśmy i trzecie na klatę. I stąd zapewne wynika "żałość" autorki postu. Bo wie, że będzie musiała się poświęcić - i ma tu 100% racji.
Wydaje mi się, że przegadanie perspektywy i nadzieja na lepsze jutro będą mogły wiele zdziałać. Żeby miała pewność, że będzie miała pomoc w mężu, a być może i opiekunce. Bo siedząc zamkniętej z dwójką dzieci w domu bez możliwości pogadania z kimś dorosłym (na "normalne" tematy, a nie tylko dzieci) może nieźle namieszać w głowie.
To prawda. Mi juz trochę daje " do bani" bo od 2,5 roku mam kontakt praktycznie tylko z dziećmi. Ale lize na to, se jeszcze z 1.5 roku i moze się wyrwe z domu😊
 
Autorko sądząc po nicku masz tyle samo lat co ja. Mam tez 2.5 letnia corke zaraz. Jestem w 10 tyg ciazy. Mam tez 15 miesiecznego syna. Moja ciaza z corka polowa przeplakana, usg zle starszyli mnie roznymi zespolami. Rzygi, mdlosci, migrny do 4 miesiaa. Zero zyca. Mala po urodzeniu hnb wysokiej polki. Kontrole u kardiologa. Polog taki, ze przez trzy tygodnie nie moglam usiąść. Ciaza z synem najpierw zagrozona, potem ok. Syn urodzil sie z drobnymi wadami. Lekarze, chirurg, chirurg szczekowy, genetyk itd. Moj maz ma delikatnie mowiac wywalone na dzieci. Jestem z nimi sama prajtycznie ciagle i juz mam fiola powoli. Psychiatra w ciazy i po porodzie nagle zwrot o 180 i nagle wszystkiemu winne hormony, gdzie wczesnieje leczylam depresje, nerwice bardzo ciężka. Mam tez duze problemy z ukladem nerwowym, żołądkiem, alergia. Choroby niegrosne, ale upierdliwe. Nie mam tez prawka, ale mnie ro akurat śmieszy przez lzy, bo jak zamiwrzalam zrobi to ciąża za ciąża 😅 msze sie prosic chlopa zeby nawet na zakupy pojechac. Nie mam tez wlasnej pensji. A piszę, to wszystko zeby sie nie żalić absolutnie tylko po to zeby cie pocieszyc. Nie jestes sama. Moja corka to zywiol, a syn mamoza i cycoza. Ta ciaza tak mi daje popalić, że tez placze. Mimo wszystko kazda wychuchna , wystarana, wyczekana. Moj maz powiedzial, ze zrobi juz wazektomie bo wieej dueci nie planujemy. Ja to szabuje. Nie wiem czy zawiodla anty u Was czy niestety byly stosunki przerywame, czy kalendarzyk czy zapomnienie to mowiac brutalnie ale trzeba wziac zawsze pod uwage ze seks moze byc ciąża nawet przy tabletkach. Tylko wstrzemięźliwość da 100% gwarancji. Co do wpisow chyba ness czy bbp, to sczerze zyjemy w zacofanym kraju i prawo jest jakoe jest, ale tez jestem zdania, że w razie czego mozna się zglosic po pomoc. Teraz juz mleko sie rozlalo, więc musisz oswoic sie z sytuacja. Jezeli Cie to pocieszy, inni maja gorzej, nie moga miec wcale dzieci albo ich wymarzone dziecko umiera lub jest chore. Albo maja duzo dsieci, dwojka to nie tak duzo. Dasz radę!
Mnie jakoś nie pociesza i nigdy nie pocieszało że inni mają gorzej...Raczej im poprostu współczuję,ale nie jestem w tej sytuacji🤷Wydaje się że jak się o coś bardzo staramy i przychodzi nam to z wielkim trudem to jak się to udaje to nagle nabiera jakiegoś mistycznego charakteru,idealizujemy to. A niezależnie od tego czy ktoś zachodzi w ciążę bo uprawia seks bez zabezpieczenia czy stara się wiele lat to trudy macierzyństwa są te same...tak samo dziecko płacze tak samo nie na się czasu dla siebie tak samo macierzyństwo daje w kość jak wszystkim matkom przed nami itd. Ja sobie wyobrażam że nie mam dzieci,albo że mam jedno albo dwójkę...Każda ciąża była poprostu zaprzestaniem antykoncepcji a nie jakimś boskim zrządzeniem losu...Dzieci są zdrowe nie jest to żadna moja zasługa ot szczęśliwy traf...Dlatego uważam że każdy ma prawo wyboru (i nie mówię już tylko o aborcji) i może się czuć fatalnie w związku z informacją o ciąży może się czuć fatalnie i rozczarowany mając małe dziecko)dzieci. Naprawdę są różne perspektywy i drogi i nie dla każdego macierzyństwo się nagle odmieni jak znikną te mityczne hormony..Niezależnie trzymam kciuki za Ciebie Autorko żebyś w tym wszystkim odnalazła sens i siłę i pomoc przede wszystkim.
 
Mi się wydaje, że czasem wina leży w nas samych - kobietach, gdy uważamy, że same zrobimy coś lepiej i nie dopuszczamy mężczyzn do pewnych czynności domowych. Aż pewnego dnia się budzimy i stwierdzamy: Wszystko robię sama!
Także wina zazwyczaj leży gdzieś pośrodku i trzeba pewne kompromisy wypracować. Skoro mąż ma DG to sam jest sobie panem własnego czasu i nie wierzę, że nie będzie w stanie wygospodarować nieco czasu, by dać odetchnąć matce.

Jak najbardziej się z tym zgadzam.
Zapytam przewrotnie, po co to sobie robimy? :)
 
reklama
Nie jestem źle nastawiona do przerywania ciąży. Wiadomo, że psycholog pewnie podniósł by mnie na duchu ale nie ukrywajmy. Jeśli kobieta tego nie czuje to i psycholog tu nie pomoże. Jeśli aborcja byłaby legalna w Polsce pezemyslalabym ten temat. Na chwile obecną poczytałam kilka stron , na których można za wpłatą darowizny otrzymać tabletki. Ale ja sie boje. Boje sie, że coś pojdzie nie tak, a sprawa wyjdzie na jaw. Będę mieć tego konekwencje. Boje się eksperymentować i mam strach, że moja psychika nie da rady. Że jak podjęłabym się aborcji, to potem bym wpadła w jeszcze gorszy stan. To jest takie okropnie błędne koło.
Psycholog nie jest po to by podnosić Cię na duchu - nie wiem co kryje się za tym określeniem, by namawiać do czegokolwiek, czy by zmieniać Ci partnera. On ma udzielić Ci wsparcia emocjonalnego by pomóc Ci odzyskać równowagę, uspokoić się, skoncentrować się na tu i teraz, zwrócić Ci poczucie wpływu na Twoje życie - bo to Ty i tylko Ty możesz poradzić sobie z tym problemem, by nauczyć Cię jak mówić o swoich potrzebach by zostać wysłuchaną itd. Psycholog może zaprosić na rozmowę też Twojego męża by pomóc Mu zrozumieć Ciebie. W skrócie - Ma Ci pomóc dojść do stanu w którym świadomie i bez strachu podejmiesz konkretne i zgodne ze sobą decyzję.
 
Do góry