@PaulaKlee współczuję ogromnie, że sytuacja, o której niegdyś marzyłaś dziś ciąży bardziej niż kamień. Decyzja do lekkich nie należy. No gdybyś jeszcze miała nieco więcej czasu na rozpatrzenie różnych za i przeciw... no i jakąś pomoc. Może warto pomyśleć o przedszkolu lub szkole dla starszaka. To zawsze może cię odrobinę odciążyć.
Masz trudne doświadczenie macierzyństwa, ogromną walka, wyczerpanie, zmęczenie. Uwierz mi, że w temacie rodzicielstwa odrobine cię rozumiem. Moja droga też nie była usłana różami. Też miałam swoje plany. Tak w wielkim skrócie urodze..., jak dziecko będzie miało 6 m-cy wracam do pracy jest ładnie i kolorowo, wszyscy szczęśliwi. Jak wiadomo w życiu bywa różnie. Wpierw starania o zajście, potem o utrzymanie, a ostatecznie porody wszystko zweryfikowaly. Ciągle weryfikuja. Jak już myślę, że jest ok i że już w końcu będzie spokojnie i można zacząć żyć, to wszystko sie zmienia. Takie właśnie jest życie, zmienne, często nie po naszej myśli. Coś postanowimy, a za chwile plany trzeba zweryfikować.
Jeśli dobrze rozumiem wydawało ci sie, że życie wraca do względnej równowagi. Miałaś swoje postanowienia co do kolejnych etapów wspólnego życia. Miałaś plany na przyszłość. Wiesz, który element jest słabszy i wymaga większego wsparcia. Wróciłaś do pracy. A tu taka niespodziewajka... I wszystko sie posypało. Może dlatego tak boli cię optymizm męża. On inaczej patrzy na sytuację (mimo wcześniej podjętej decyzji), dostosowuje sie do okoliczności, może dlatego mu łatwiej.
Dla ciebie ważna jest obecna rodzina, na niej skupiłaś uwage. Bejbika w niej nie bylo i pojawił sie rozdźwięk między wami. Ty masz inne priorytety. Prawdopodobnie nie dostrzegasz przestrzeni, w której dziecko mogloby sie zmieścić, bo stworzenie jej ogromnie dużo by cię kosztowało. Nie chcesz podjąć tego ryzyka, czy sie wahasz?
Czy aby na pewno twoje zdanie jest bezwzględnie bez zmiany? A może szukasz historii w której ktoś wbrew sobie urodził a potem było dobrze? To zrozumiałe, że takie wątpliwości sie pojawiają. Ty już wiesz, że dziecko mocno zmienia rzeczywisto
Moim zdaniem warto pomyśleć o obawach. Ponazywać je, rozpoznac. Potrzeba, byś sobie o tym pomyślała, pogadała sama ze soba. Doszła do porozumienia z własnymi marzeniami, rozumem i sercem.
Nikt z nas nie wie co z tobą bedzie. Może być naprawdę różnie; i dobrze i nie. Potrzebujesz rozważyć różne za i przeciw. Zastanów sie, czy jest coś, co sprawiłoby, że myśl o urodzeniu mogłaby cię uspokoić. Albo dokąd może cię zaprowadzić zakończenie ciąży. Czy rozmawiałaś z mężem o tym jak by zareagował na to, gdybyś usunęła? Usiądźcie razem i sprobojcie rozważyć możliwe scenariusze, razem, z towarzyszącymi temu emocjami, reakcjami i możliwym ciągiem dalszym. Czy jest coś, co mogłoby wam pomóc patrzyć w tym samym kierunku? Podajcie konkretne argumenty sugerujące każdy punkt patrzenia. Przyjrzyjcie sie im i sprobojcie sie porozumiec.
Np. rodzisz choć nie chcesz, ale mąż chce. Jak sie w tym odnajdujesz, co czujesz? Co sie w tobie dzieje? Czego potrzebujesz by ten scenariusz mógłby być możliwy i pozytywny. Jak widzisz w tym rolę męża?
Np. Usuwasz mimo, że mąż chce dziecko? Co dalej z waszą rodzina? Jak zareaguje mąż? Zostaniecie razem? Przetrwacie kryzys, czy to zakończy małżeństwo? Czy jesteś gotowa na taki scenariusz?
A może pogadacie o tym i mąż jednak usłyszy twój punkt widzenia?
Tylko warto przegadać to przed podjęciem decyzji. Mówi sie kobieta w ciąży, jej macica, jej ciało i tylko jej decyzja. Jednak rodzina to bardziej skomplikowany organizm. Dlatego rada, by udać sie do psychologa jest bardzo dobra. Oni patrzą na twoją sytuację na zimno, bez emocji i zaangażowania. To plus, bo potrafią skłonić do przyjrzenia sie różnym emocjom, które sie pojawiają ich przyczynom, temu, dokąd cię prowadzą, ale też co trzeba lub można zmienić, by zdanie było inne. Albo... Utwierdza cię w twoim przekonaniu. Dzięki lepszemu zrozumieniu samego siebie decyzja jest bardziej świadoma. Tzw konsekwencje. One nigdy nie są zero jedynkowe. Dlatego warto przyjrzeć sie swojej motywacji by podjąć decyzję zgodnie z własnymi przekonaniami.